Co mamy zrobić z sąsiadami???

Potrzebujemy pomocy w sprawie kotów.
Od kilkunastu lat przybłąkane do nas koty adoptujemy. Był moment, że mieliśmy ich 9. Kochamy zwierzęta i staramy się in pomóc. Jak i kotom tak i psom. Od trzech lat koty zaczęły odchodzić lub znikać. Nie tylko nasze koty, ale i sąsiadów. Wiosną tamtego roku znalazłem KRUCIAKA nieżywego, nasz znajomy weterynarz stwierdził, że ma prawie wszystkie kości połamane. Pomyśleliśmy sobie, może wpadł pod samochód. Z drugiej strony przez naszą ulicę przejeżdża dziennie 10 samochodów. Po dwóch miesiącach KACPER jakoś doczołgał się do domu. Okazało się został otruty trutką na szczury. Straszna śmierć. Po dwóch tygodniach znaleźliśmy DUDUSIA w stanie agonalnym. Okazało się, że jest tak pobity. Całe jego ciało było sine. Też odszedł. Po krótkim czasie wieczorem żona szukała POLI. Sąsiadka przestraszyła się, że żona usłyszy płacz kotki i pokazała żonie kotkę w klatce. Jej męża nie było w domu. Okazało się, że sąsiedzi do dłuższego czasu mają klatkę taką, jaką używa leśnictwo do łapanie zwierząt futerkowych. Prosiliśmy o zlikwidowanie klatki. Nie poskutkowało. Miesiąc później w klatkę złapała się DASZEŃKA. Wtenczas to ja szukałem jej i uwolniłem z klatki. Zrobiłem zdjęcia miejsca, domu i stojącego samochodu sąsiada. Sąsiad rzucił się do mnie z pretensjami, że moje koty nie dają mu żyć. Mam z nimi coś zrobić. Pytam go, co? On mówi mi zlikwidować. Cały czas mówił mi, że on jest na prawie, bo prawo ma w jednym palcu. Prosiłem przez znajomych, aby wpłynęli na jego, aby usunął klatkę, bo nie chcę robić rabanu. Nie chcę wszczynać kłótni sąsiedzkiej. Klatka znikła. Pod koniec tamtego roku kot ADAŚ zachorował. Nie jadł i nie chodził. Po prześwietleniu kota okazało się, że ma ostry śrut w kręgosłupie. Na naszej ulicy wiatrówkę ma tylko jeden sąsiad. Parę dni dwa tygodnie temu zaginął na MAX. Znowu rozpacz, że nie możemy go znaleźć. Dziś przez przypadek znowu zobaczyliśmy klatkę, lekko zamaskowaną. My teraz nie wiemy, co mamy robić. Wszystkim naszym sąsiadom, którzy mają koty w ciągu ostatnich dwóch lat poginęły koty. Jak policzyłem razem z moimi to 16 kotów? Nasz ulica ma 7 domów. Tylko dwóch sąsiadów nie miało kotów. Sąsiad od łapanie kotów w klatkę to policjant a jego żona to pracownik nadleśnictwa. Sąsiad strzelający do kotów to ich przyjaciel, z którym nawet jego rodzina nie rozmawia. Dowiedzieliśmy się od rodziny strzelca, że on zabij koty i wrzuca do pieca w kotłowni. Tego nie mogę udowodnić. Zostało mam jeszcze pięć kotów i pies, którego żona znalazła w rowie przejechanego przez samochód.
Jak to rozwiązać? Prosimy o pomoc w tej sprawie.
Pozdrawiam .
Grygor54
Od kilkunastu lat przybłąkane do nas koty adoptujemy. Był moment, że mieliśmy ich 9. Kochamy zwierzęta i staramy się in pomóc. Jak i kotom tak i psom. Od trzech lat koty zaczęły odchodzić lub znikać. Nie tylko nasze koty, ale i sąsiadów. Wiosną tamtego roku znalazłem KRUCIAKA nieżywego, nasz znajomy weterynarz stwierdził, że ma prawie wszystkie kości połamane. Pomyśleliśmy sobie, może wpadł pod samochód. Z drugiej strony przez naszą ulicę przejeżdża dziennie 10 samochodów. Po dwóch miesiącach KACPER jakoś doczołgał się do domu. Okazało się został otruty trutką na szczury. Straszna śmierć. Po dwóch tygodniach znaleźliśmy DUDUSIA w stanie agonalnym. Okazało się, że jest tak pobity. Całe jego ciało było sine. Też odszedł. Po krótkim czasie wieczorem żona szukała POLI. Sąsiadka przestraszyła się, że żona usłyszy płacz kotki i pokazała żonie kotkę w klatce. Jej męża nie było w domu. Okazało się, że sąsiedzi do dłuższego czasu mają klatkę taką, jaką używa leśnictwo do łapanie zwierząt futerkowych. Prosiliśmy o zlikwidowanie klatki. Nie poskutkowało. Miesiąc później w klatkę złapała się DASZEŃKA. Wtenczas to ja szukałem jej i uwolniłem z klatki. Zrobiłem zdjęcia miejsca, domu i stojącego samochodu sąsiada. Sąsiad rzucił się do mnie z pretensjami, że moje koty nie dają mu żyć. Mam z nimi coś zrobić. Pytam go, co? On mówi mi zlikwidować. Cały czas mówił mi, że on jest na prawie, bo prawo ma w jednym palcu. Prosiłem przez znajomych, aby wpłynęli na jego, aby usunął klatkę, bo nie chcę robić rabanu. Nie chcę wszczynać kłótni sąsiedzkiej. Klatka znikła. Pod koniec tamtego roku kot ADAŚ zachorował. Nie jadł i nie chodził. Po prześwietleniu kota okazało się, że ma ostry śrut w kręgosłupie. Na naszej ulicy wiatrówkę ma tylko jeden sąsiad. Parę dni dwa tygodnie temu zaginął na MAX. Znowu rozpacz, że nie możemy go znaleźć. Dziś przez przypadek znowu zobaczyliśmy klatkę, lekko zamaskowaną. My teraz nie wiemy, co mamy robić. Wszystkim naszym sąsiadom, którzy mają koty w ciągu ostatnich dwóch lat poginęły koty. Jak policzyłem razem z moimi to 16 kotów? Nasz ulica ma 7 domów. Tylko dwóch sąsiadów nie miało kotów. Sąsiad od łapanie kotów w klatkę to policjant a jego żona to pracownik nadleśnictwa. Sąsiad strzelający do kotów to ich przyjaciel, z którym nawet jego rodzina nie rozmawia. Dowiedzieliśmy się od rodziny strzelca, że on zabij koty i wrzuca do pieca w kotłowni. Tego nie mogę udowodnić. Zostało mam jeszcze pięć kotów i pies, którego żona znalazła w rowie przejechanego przez samochód.
Jak to rozwiązać? Prosimy o pomoc w tej sprawie.
Pozdrawiam .
Grygor54