Zmasakrowany Simba [*]

Wczoraj był straszny dzień. O nieludzkiej rannej godzinie zadzwoniła do mnie z płaczem Ania W., z którą dokarmiamy koty przy ulicy Darzyborskiej. Powiedziała, ze koleżanka koleżanki (tak, wiem jak to brzmi) widziała, jak kobieta potrąca kota, przekłada go na bok ulicy i odjezdza. Od razu wsiadłyśmy w samochód i pojechałyśmy na osiedle, gdzie znajdował się kot. Leżał w szoku. Obok była straż miejska, która wezwała schronisko. Schronisko zapowiedziało, że kota uśpi. Uparłyśmy się zabrać go do weterynarza i kazałyśmy odwołać przyjazd schroniska. Przełożyłyśmy go delikatnie do transportera i tak rozpoczął się dzień, który zakończył się po 21... Zawiozłyśmy kota do weterynarza przy ul. Naramowickiej w Poznaniu, ponieważ był to jeden z nielicznych gabinetów weterynaryjnych, który był czynny od rana i posiadał aparat RTG. Kot został na 2 godziny pod kroplówką na Naramowickiej. Po tym czasie wróciłyśmy po niego z Anią i zawiozłyśmy do naszej pani weterynarz w Swarzędzu – pani Renaty Suder. Pani Renata obejrzała kota, stwierdziłą wzrost temperatury, która była w normie, zbadała kotka aparatem USG – nie było urazów wewnętrznych oraz zaleciła zrobienie zdjęć bioder i kręgosłupa.Udałyśmy się z kotkiem do weterynarza Warteckiego, który posiada RTG. Po zrobieniu zdjęć okazało się, że kręgosłup jest nienaruszony, ale miednica jest bardzo pogruchotana. Kot już wtedy był bardzo zdezorientowany i wystraszony, pogryzł mnie, kiedy go trzymałam do zdjęcia – i wcale mu się nie dziwię. Po powrocie do pani Renaty ustaliłyśmy z nią, że kot musi przynajmniej miesiąc przebywać w klatce – miednica może zrosnąć się sama, jeśli miałby mieć operację, to zdjęcia powinien obejrzeć dobry ortopeda i powiedzieć czy warto mu operację w ogóle robić – miednica jest w opłakanym stanie.
Samba – tak ma na imię czarnuszek – bardzo cierpi. Przebywa teraz u Ani w klatce i nie wie, o co chodzi, dlaczego na osiedlu, gdzie był dokarmiany i pieszczony (wyglądał świetnie – lśniąca sierść, dobra waga) nagle ktoś go tak skrzywdził…
Udałyśmy się wieczorem na osiedle, w celu przeprowadzenia śledztwa. Mamy podejrzaną i naocznego świadka, który nie chce zeznawać ani na policji, ani powiedzieć tej kobiecie w oczy, że ją widział. Boi się. Tak więc z ugody pozasądowej, by pani pokryła koszty leczenia nici, tak samo jak z doniesienia na policję.
Samba będzie wymagał leczenia, rehabilitacji. Oczywiście musi też jeść. Na razie zapłaciłyśmy za wszystko same, ale nie damy rady tego uciągnąć. Za sam wczorajszy dzień rachunek wynosi 310zł, na wszystko mamy rachunki. Co będzie dalej z Sambą?
Prosimy Was o wsparcie finansowe, może ktoś mógłby tez być domem tymczasowym (Ania ma 5 kotów w domu, ja mam 2 z herpesem), nie damy rady utrzymać Samby, a on tak bardzo chce żyć, tak bardzo teraz cierpi…
Pomoc, która nadeszła to na razie:
20 zł - Aleksandra K.
Samba – tak ma na imię czarnuszek – bardzo cierpi. Przebywa teraz u Ani w klatce i nie wie, o co chodzi, dlaczego na osiedlu, gdzie był dokarmiany i pieszczony (wyglądał świetnie – lśniąca sierść, dobra waga) nagle ktoś go tak skrzywdził…
Udałyśmy się wieczorem na osiedle, w celu przeprowadzenia śledztwa. Mamy podejrzaną i naocznego świadka, który nie chce zeznawać ani na policji, ani powiedzieć tej kobiecie w oczy, że ją widział. Boi się. Tak więc z ugody pozasądowej, by pani pokryła koszty leczenia nici, tak samo jak z doniesienia na policję.
Samba będzie wymagał leczenia, rehabilitacji. Oczywiście musi też jeść. Na razie zapłaciłyśmy za wszystko same, ale nie damy rady tego uciągnąć. Za sam wczorajszy dzień rachunek wynosi 310zł, na wszystko mamy rachunki. Co będzie dalej z Sambą?
Prosimy Was o wsparcie finansowe, może ktoś mógłby tez być domem tymczasowym (Ania ma 5 kotów w domu, ja mam 2 z herpesem), nie damy rady utrzymać Samby, a on tak bardzo chce żyć, tak bardzo teraz cierpi…
Pomoc, która nadeszła to na razie:
20 zł - Aleksandra K.