Homer/Julek już w swoim domu.

Chodzi o Homera z tego wątku: viewtopic.php?f=1&t=137488" onclick="window.open(this.href);return false;
wątek otwieram na prośbę gerardbutler, bo kot nie powinien do niej wracać - przynajmniej przez 2-3 tygodnie a nie można wiecznie blokować klatki w szpitaliku u weta. Kiciek jest przemiły, proludzki, w pełni kuwetkowy. Miał potwierdzoną testem PP, udało się go wyleczyć, ale nie może wrócić do gerardbutler, choć ona bardzo go kocha i chciała go zostawić sobie na zawsze. Niestety u niej są nowe przypadki pp (znaczy koty wymiotują i są osowiałe, mimo że tuż po tym jak zachorował Homer wszystkie koty dostały surowicę) a w dodatku niektóre mają też symptomy KK. Jest więc duża szansa, że kot się zarazi i zejdzie, przez co cała akcja ratowania go weźmie w łeb. Na razie Homer jest w lecznicy Chiron w Bielsku, ale już co najmniej tydzień temu powinien ją był opuścić
.
Nie mam bezpośredniego kontaktu z gb - tylko telefoniczny (516877769). Ona nie ma dostępu do neta inaczej niż grzecznościowo= od przypadku do przypadku i na krótko. Jeśli ktokolwiek mógłby zaoferować kotu DT lub zna kogoś, kto chciałby przygarnąć słodkiego białoburego pieszczocha, prosimy o jak najszybszy kontakt z Anią. Niestety nie mamy jego zdjęć - tylko jedno, niewyraźne bo robione komórką już w lecznicy:

DT na wagę życia.
wątek otwieram na prośbę gerardbutler, bo kot nie powinien do niej wracać - przynajmniej przez 2-3 tygodnie a nie można wiecznie blokować klatki w szpitaliku u weta. Kiciek jest przemiły, proludzki, w pełni kuwetkowy. Miał potwierdzoną testem PP, udało się go wyleczyć, ale nie może wrócić do gerardbutler, choć ona bardzo go kocha i chciała go zostawić sobie na zawsze. Niestety u niej są nowe przypadki pp (znaczy koty wymiotują i są osowiałe, mimo że tuż po tym jak zachorował Homer wszystkie koty dostały surowicę) a w dodatku niektóre mają też symptomy KK. Jest więc duża szansa, że kot się zarazi i zejdzie, przez co cała akcja ratowania go weźmie w łeb. Na razie Homer jest w lecznicy Chiron w Bielsku, ale już co najmniej tydzień temu powinien ją był opuścić

Nie mam bezpośredniego kontaktu z gb - tylko telefoniczny (516877769). Ona nie ma dostępu do neta inaczej niż grzecznościowo= od przypadku do przypadku i na krótko. Jeśli ktokolwiek mógłby zaoferować kotu DT lub zna kogoś, kto chciałby przygarnąć słodkiego białoburego pieszczocha, prosimy o jak najszybszy kontakt z Anią. Niestety nie mamy jego zdjęć - tylko jedno, niewyraźne bo robione komórką już w lecznicy:

DT na wagę życia.