Agresja u kotki

Bry Wieczor,
Nie bywam tu u Was zbyt czesto bo jakos bardziej "w psach" siedze a z moimi prywatnymi kotami na szczescie raczej problemow nie miewam.
Wiem, ze pewnie temat walkowany byl juz wiele razy ale jakos nic konkretnego znalezc nie umiem.
Znajoma mi dzis napisala, ze szuka domu dla swojej kotki bo rzucila sie agresywnie na 1,5 rocznego synka.
Kocica wzieta przez nia ze schroniska, gdzie trafila z interwencji. Odebrana zostala poprzedniemu wlascicielowi m.in. z gwozdziami powbijanymi w skore brzucha, zaglodzona i pobita. Od samego poczatku byla agresywna i potrafila rzucic sie na twarz spiacego czlowieka. Z agresja a nie dla zabawy. Dziewczyna jakos sobie z nia radzila i tylko na czas wizyt obcych czasem musiala ja izolowac.
Kota jest u niej juz kilka lat i naturalne, ze poczula sie zagrozona narodzinami dziecka. Do tej pory bylo jako tako. Na wlasne oczy widzialam jak matka pilnowala malego zeby do kota nie podchodzil itd. Dzis podobno nie podchodzil a kota rzucila sie na niego z daleka.
I tak kombinuje co by jej tu podpowiedziec zeby sobie odpuscila to oddawanie. Kot po takich przejsciach raczej psychicznie siadzie jesli teraz zmieni miejsce lub, co gorsza, wyladuje w schronie. Oczywiscie, ze boja sie o dziecko i w pelni to rozumiem a zamykanie kota w osobnym pokoju to tez zadne rozwiazanie.
Poswiecanie mu wiecej czasu tez srednio zdaje egzamin bo kocica ludzki dotyk ledwo toleruje.
Feromony? Ktos stosowal i moze cos powiedziec? Czy w takim przypadku w ogole sa szanse? Jesli tak to po jakim czasie mozna zaobserwowac poprawe? Odizolowac kote i czekac na cud?
A moze macie inne podpowiedzi?
Strasznie mi szkoda Chili... zwierzak z tak zniszczona psychika szczegolnie to wszystko odczuje...
a to bohaterowie

Nie bywam tu u Was zbyt czesto bo jakos bardziej "w psach" siedze a z moimi prywatnymi kotami na szczescie raczej problemow nie miewam.
Wiem, ze pewnie temat walkowany byl juz wiele razy ale jakos nic konkretnego znalezc nie umiem.
Znajoma mi dzis napisala, ze szuka domu dla swojej kotki bo rzucila sie agresywnie na 1,5 rocznego synka.
Kocica wzieta przez nia ze schroniska, gdzie trafila z interwencji. Odebrana zostala poprzedniemu wlascicielowi m.in. z gwozdziami powbijanymi w skore brzucha, zaglodzona i pobita. Od samego poczatku byla agresywna i potrafila rzucic sie na twarz spiacego czlowieka. Z agresja a nie dla zabawy. Dziewczyna jakos sobie z nia radzila i tylko na czas wizyt obcych czasem musiala ja izolowac.
Kota jest u niej juz kilka lat i naturalne, ze poczula sie zagrozona narodzinami dziecka. Do tej pory bylo jako tako. Na wlasne oczy widzialam jak matka pilnowala malego zeby do kota nie podchodzil itd. Dzis podobno nie podchodzil a kota rzucila sie na niego z daleka.
I tak kombinuje co by jej tu podpowiedziec zeby sobie odpuscila to oddawanie. Kot po takich przejsciach raczej psychicznie siadzie jesli teraz zmieni miejsce lub, co gorsza, wyladuje w schronie. Oczywiscie, ze boja sie o dziecko i w pelni to rozumiem a zamykanie kota w osobnym pokoju to tez zadne rozwiazanie.
Poswiecanie mu wiecej czasu tez srednio zdaje egzamin bo kocica ludzki dotyk ledwo toleruje.
Feromony? Ktos stosowal i moze cos powiedziec? Czy w takim przypadku w ogole sa szanse? Jesli tak to po jakim czasie mozna zaobserwowac poprawe? Odizolowac kote i czekac na cud?
A moze macie inne podpowiedzi?
Strasznie mi szkoda Chili... zwierzak z tak zniszczona psychika szczegolnie to wszystko odczuje...
a to bohaterowie
