Strona 1 z 2

Daleki wyjazd za granice z rocznym kotem - jak to zrobic??

PostNapisane: Pt kwi 02, 2004 1:31
przez Brauni
Witam wszystkich serdecznie, po bardzo dlugiej przerwie.

Chcialabym sie was poradzic, bo w niedalekiej przyszlosci, wybieram sie do USA juz na stale. Kiedy bralam do siebie mojego "Lulusia" to nie planowałam takich wyjazdów. Teraz wszystko sie zmieniło i mamy zmiar z moim ukochanym wyjechać tam pod koniec tego roku. Proszę o poradę już teraz bo domyślam się że związane bedą z tym wszelkie szczepienia. Jeszcze na wścieklizne go nie szczepiłam, bo w zasadzie niedawno był kastrowany. Zniósł to bardzo dobrze. Jest zdrowy nic mu sie nie dzieje, tylko czasem z oczkami jest problem, bo codziennie ma w nich ropkę taka jak ma człowiek jak wstanie z łóżka. ( radzimy sobie z tym) Ale nie o tym mowa.
Czy ktoś z was wyjeżdzał z koteczkiem tak daleko? Jak to się odbywa. W sumie najbardzije przeraża mnie kwarantanna, bo ktoś mi mówił, ze po wjezdzie zwierzaka do USA coś takiego jest koniecznie :( No a poza tym, czy jego i kontenerek liczy sie jako podreczny bagaż? I co ważniejsze czy on może jechac razem ze mna? Tzn przy mnie? Bo chyba bym musiała podac mu coś na uspokojenie, jest bardzo strachliwy :(
Czytałam we wątku o kociętach Lidki, ze jest taka możliwość,
ale tam mowa była o Niemcach, a to znacznie blizej niż do USA.

Co do mojego kotucha. To straszny z niego rozrabiaka, ale nie narobił mi.. właściwie żadnych szkód w domku. Mam bardzo dużo jego zdjęć. Tylko że nie na serverze. Mam też okolo 60 zdjęć w telefonie, tylko że nie potrafie ich ściagnąć na dysk. Jak to się robi, może ktoś mi pomoże? Jakiś kabel jest potrzebny to wiem, ale jaki? Wyrósł strasznie ten maluszek. Ma się dobrze, łasi sie do obcych a do nas nie chce. Tylko jak prosi o jedzonko hi hi. Rozmawia ze mna i grzebie mi w śmietniku, musze przed nim zamykać gumką jak przed dzieciokiem :D hi hi :)

Bardzo prosze o poradę. Jak sie do tego wszystkiego przygotować, zważywszy, że on się boi wyjść za próg mojego domu, nawet ciekawośc nie zwycięża bo on sie boi wycieraczki :)

PostNapisane: Pt kwi 02, 2004 4:59
przez AlkaM
Wszelkie informacje o przewozie zwierzat do USA znajdziesz na stronie National Center For Infectious Diseases:
http://www.cdc.gov/ncidod/dq/animal.htm
Kwarantanne zwierzata przechodza tylko na Hawajach. W czesci kontynenetalnej USA kwarantanny nie ma.
Od przywozonych do USA kotow nie wymaga sie, aby byly szczepione przeciwko wsciekliznie. Po przylocie kota obejrzy urzednik emigracji ten sam, ktory bedzie ogladal twoje dokumenty. I tylko jezeli kot wyglada na chorego urzednik wezwie weterynarza, ktory stwierdzi co kotu jest i czy to jest zarazliwe.

Jezeli chodzi o przelot to mozna zabrac kota na poklad samolotu. Musisz zadzwonic do linii lotniczej i zapytac o maksymalne rozmiary kontenerka jaki mozna miec na pokladzie. Linie pozwalaja tylko na jednego lub 2 (dokladnie nie pamietam) zwierzaki na pokladzie samolotu. Dlatego nalezy zglosic przewoz kota na pokladzie w momencie w robienia rezerwacji biletowej dla siebie, zeby sie nie zdarzylo tak, ze bilet juz masz, rezerwacji zmienic nie mozna, a juz na ten lot jakis zwierzak lub dwa zastaly zgloszone do przewozu na pokladzie samolotu i linia wiecej nie przyjmie. Wtedy niestety kot bedzie musial leciec w luku bagazowym.
I dniu odlotu nalezy pojsc do odprawy biletowej jak najwczesniej.

PostNapisane: Pt kwi 02, 2004 9:23
przez Agi
Też wybieram się do Stanów, z dwójką kociambrów :wink:
Przede wszystkim - w Stanach kwarantanny nie ma. Musisz wybrać się do weta, od niego dostaniesz zaświadczenie ważne dwa dni że kot jest zdrowy (jesli jest), z tym zaświadczeniem jedziesz do stacji sanitarno-epidemiologicznej i tam dopiero wydają Ci właściwe zaświadczenie międzynarodowe ważne tydzień (albo dwa, nie jestem pewna) i dopiero z tym papierkiem możesz przekroczyć granicę.
Kot musi być zaszczepiony na wściekliznę nie później niż miesiąc przed wyjazdem i nie wcześniej niż rok, oprócz tego musi posiadać komplet szczepień, książeczkę zdrowia i w/w zaświadczenie.
Możesz lecieć z kotkiem nawet trzymając go na kolanach, w LOT taka opcja kosztuje 100 dolarów w jedną stronę i 180 w dwie strony, z tym, że musisz fakt przewożenia kota w kabinie zgłosić na miesiąc przed datą wylotu.
A z ciekawości, do jakiego stanu się wybierasz i kiedy? :wink:

PostNapisane: Pt kwi 02, 2004 11:11
przez Aki
Przepraszam :oops: , ale przy okazji dłuuugich podróży, bez możliwości "wypuszczenia na trawkę" :wink: Jak kici wytrzyma bez kuwety i ruchu, bo przecież nie będzie "latać" luzem? 8O :? Bardzo mnie to ciekawi z przyczyn zbliżających się wakacji...

PostNapisane: Pt kwi 02, 2004 11:13
przez Basia_G
Aki, tak sobie mysle, że jeżli kot wcześniej nie dostanie za dużo jeść i pić to nie powinno być tak źle. Jakby co to można włożyć do transporka ręcznik bawełniany (który po zapełnieniu, mozna wyrzucic i wsadzić nowy) - zły pomysł??

PostNapisane: Pt kwi 02, 2004 12:10
przez Brauni
Dzieki bardzo za rady.
Nie sa to jakies wielkie wymagania, odnoscie tych szczepien itd.
Tylko ciekwe czy sie cos placi za te wszystkie zaswiadczenia, pewnie tak :( no i ciekawe ile?

A wybieram sie do Chciago. Tam moj TZ ma siostre. Hmm w pazdzierniku,jakos tak przysle zaproszenia. Wiec jesli dostaniemy wizy, to w przyszlym roku pewnie juz tam bedziemy. Mam nadzieje ze bedzie mogl leciec ze mna i przede wszystkim czy on sie bedzie dobrze czul? NIe bedzie mial choroby 'lokomocyjnej' ??

PostNapisane: Pt kwi 02, 2004 12:33
przez Mysza
Kot nie najedzony potrafi wytrzymać bez zalatwiania wiele godzin (12 powinien). Jeśli będziecie lecieć bez przesiadki to chyba 9-10. trzeba by zabrać chociaż prowizoryczną małą kuwetkę i trochę żwirku. Przy spokojnym locie albo przy przesiadce może uda się kociakowi załatwić. Chociaż pewnie zestresowany nie będzie chciał :roll: przewozić w transporterku z ręcznikiem i ligniną. Koty w lecznicy siedzą dlugo klatkach czy kontenerkach, jak trzeba to robią na ligninę.
No i pewnie warto dać by coś uspokajającego, ogłupiającego.
Mnie strasznie bolą uszy przy lądowaniu, to co musi czuc kot?! :roll:

PostNapisane: Pt kwi 02, 2004 13:32
przez Agi
Brauni pisze:Dzieki bardzo za rady.
Nie sa to jakies wielkie wymagania, odnoscie tych szczepien itd.
Tylko ciekwe czy sie cos placi za te wszystkie zaswiadczenia, pewnie tak :( no i ciekawe ile?

A wybieram sie do Chciago. Tam moj TZ ma siostre. Hmm w pazdzierniku,jakos tak przysle zaproszenia. Wiec jesli dostaniemy wizy, to w przyszlym roku pewnie juz tam bedziemy. Mam nadzieje ze bedzie mogl leciec ze mna i przede wszystkim czy on sie bedzie dobrze czul? NIe bedzie mial choroby 'lokomocyjnej' ??


To nie sa jakies duze kwoty :) A szczepienia i tak trzeba zrobic :wink:
Co do choroby to nigdy nic nie wiadomo :( Ale raczej nie powinien zle sie czuc, no chyba ze troche potrzesie :roll:

PostNapisane: Pt kwi 02, 2004 15:02
przez Oberhexe
Patent podpatrzony u mojego hodowcy przy okazji wyjazdów na wystawy - pielucha jednorazowa w transporterze.

PostNapisane: Pt kwi 02, 2004 19:05
przez AlkaM
Agi pisze:Też wybieram się do Stanów, z dwójką kociambrów :wink:
Przede wszystkim - w Stanach kwarantanny nie ma. Musisz wybrać się do weta, od niego dostaniesz zaświadczenie ważne dwa dni że kot jest zdrowy (jesli jest), z tym zaświadczeniem jedziesz do stacji sanitarno-epidemiologicznej i tam dopiero wydają Ci właściwe zaświadczenie międzynarodowe ważne tydzień (albo dwa, nie jestem pewna) i dopiero z tym papierkiem możesz przekroczyć granicę.
Kot musi być zaszczepiony na wściekliznę nie później niż miesiąc przed wyjazdem i nie wcześniej niż rok, oprócz tego musi posiadać komplet szczepień, książeczkę zdrowia i w/w zaświadczenie.


Te przepisy obawiazuja przy przewozie psow do USA, a nie kotow.
Szczepienia przeciwko wciekliznie nie jest wymagane u kotow. Rowniez nie sa konieczne zadne dokumenty ze stacji epidemiologicznej.
Wszelkie informacje dotyczace przywozu wszelakich zwierzat do USA mozna znalezc na stronie rzadowej USA, do ktorej liknk podalam wczesniej.

PostNapisane: Pt kwi 02, 2004 21:39
przez Agi
Nieprawda. Moj TZ jest obecnie w Stanach i dowiadywal sie na granicy na lotnisku.
Jest tak jak napisalam. Szczepienie p. wsciekliznie MUSI byc. Zaswiadczenie o stanie zdrowia POWINNO byc.

PostNapisane: Pt kwi 02, 2004 21:44
przez Agi
A z reszta, prosze: http://www.ramblincat.com/destinations.html#U - uaktualnione w marcu tego roku :roll: .

PostNapisane: Pt kwi 02, 2004 22:02
przez AlkaM
Agi pisze:A z reszta, prosze: http://www.ramblincat.com/destinations.html#U - uaktualnione w marcu tego roku :roll: .


Z tej strony, ktora podajesz po kliknieciu na link UNITED STATES OF AMERICA jest informacja amerykanskiego urzedu celnego, ze zadne szczepienia nie sa obowiazkowe przy przywozie kotow do USA:
cyt:
there are no restrictions on bringing domestic cats into the U.S. There are no vaccination requirements for cats, although cats arriving in Hawaii or Guam are subject to that state's/territory's quarantine requirements. While a rabies certificate is not required for entry into the U.S., domestic cats must be free of evidence of disease communicable to humans when examined by an inspector at the port of entry.

PostNapisane: Pt kwi 02, 2004 22:08
przez Agi
No to dziwne, ale ja dla pewnosci i tak zrobie. Bardziej ufam temu co mowia na granicy bo to oni moga mnie zatrzymac :roll:
W dodatku LOT moze wymagac takich szczepien tak czy inaczej.

PostNapisane: Pt kwi 02, 2004 23:25
przez Brauni
hmm.. w sumie, to chyba lepiej jest miec te wszystkie papierki i byc pewnym, ze do niczego nie beda mogli sie doczepic, bo jakby mnie cofneli to by sie chyba w tylek ugryzla. Wiec lepiej to zalatwie i bede miala z glowy. Hmm.. przesiadka bedzie we Frankfurcie, bo wylot jest bezpodrednio z Poznania. Tak bedzie chyba najlepiej, bo znowu dodatkowa podroz do Warszawy to bylby kolejny stres. Pewnie moj kicius, bedzie tym wszystkim o wiele mniej zdenerwowany niz ja. No wlasnie, cos na uspokojenie moglby dostac, bo jak kiedys zabralam go na cmentarz na spacerek, jechalismy samochodem, to myslalam, ze go nie upilnuje a nie wspominajac juz o jego miaukaniu. Taki zalosliwy. Wiec jakby sie tak zaczal wydzierac w samolocie? O jejku... A on w ogole nie cierpi, byc w kontenerku, odrazu sie wydziera, wiec zawsze do weta na kontrole zabieram go, w plecak zawieszony sprzodu i trzymam go na smyczy. Wystawia wtedy lepek i sobie patrzy, chyba czuje ze ten plecak daje mu poczucie bezpieczenstwa. Tylko, ze od czasu kiedy przytyl, to juz mi sie go troche ciezko nosi :( Ale jakos chyba damy rade!