Strona 1 z 9

OSTRZEZENIE PRZED KLINIKA A.PĘPIAKA- SZCZECIN- (foto)FINAŁ

PostNapisane: Śro mar 31, 2004 22:11
przez bea
Nigdy, przenigdy nie korzystajcie z uslug tej kliniki dla dobra Waszych kotow!!!
Dzisiaj moja kotka zaczęła plamić, a to jej 35 dzień ciąży. Zadzwoniłam więc do dużej kliniki w celu uzyskania informacji co dalej. Kazali natychmiast przyjechać. Pojechał mój mąż, ja w tym czasie zajęłam sie dzieckiem. Po kilku minutach telefon i WYROK- PŁÓD MARTWY W STANIE ROZKŁADU- zdjęcie rtg nie wykazało częśći wykształconych, w zasadzie wg lekarza to prawdopodobnie dwa płody, z których została "masa"....
Aby ratować zmacerowaną taką ciążą macicę niezbędna jest natychmiastowa operacja, ale i tak nie dają większych szans i sugerują, że macicę usuną razem z jajnikami i płodem... Ja nie moge w to uwierzyć, trwa gorąca rozmowa tel. ja, mąż i lekarz... mąż nalega, kocha naszą kotkę, chce ją ratować, ja też chcę dla niej jak najlepiej, ale intuicyjnie czuję, że coś nie tak- maluszki w stanie rozkładu, a tu tylko lekkie plamienie... widzą dwa płody a mco rzadko ma tylko dwa maluszki... proszę o 5 min. zastanowienia.. lekarz sie zgadza choć traktuje mnie jak narwaną wariatkę, której tłumaczy "jak krowie na rowie", że KOTKI NIE ŻYJĄ!!! w końcu dla świętego spokoju proponuje usg. W tym czasie dzwonię do mojej prezez (pzf) kochanej Pani Czarneckiej. Jej też coś się nie zgadza, radzi poczekać, za chwilę tel. od lekarza- USG POTWIERDZA- DWA (prawdopodobnie)PŁODY W STANIE PEŁNEGO ROZKŁADU, nie chcą czekać , chcą natychmiast operować, sytuacja bez wyjścia dla mnie - kocham swoją księżniczkę boję się o nią (lekarze mówią o zakażeniu organizmu i zejściu śmiertelnym) a z drugiej strony cały czas coś mi nie gra, nawet nie potrafię tego wytłumaczyć, po prostu intuicyjnie czuję, że coś nie tak i mam przed oczami te małe maluszki i obawa, że jeśli lekarze się mylą (podobno przy usg było ich 4) to ja będę miała na sumieniu ich życie. Lekarze twierdzą, że życia dawno nie ma, że jak najszybciej trzeba operować, ale to oczywiście moja decyzja (czyt. Jak kotka umrze to ja ponoszę za to winę). Przeciwko mam 4 lekarzy, męża, który na własne oczy widział tę "masę" i ktory "nie pozwoli zniszczyć mi kota" a po mojej stronie p. Czarnecka, która radzi jeszcze chwilę poczekać, moje sumienie i moją córkę, tak samo zszokowaną jak ja.... Zapytałam lekarza czy jest w stanie potwierdzić mi swoje słowa na piśmie, że żaden kotek nie żyje, jak wariatka chwytalam się wszystkiego może jakiś się schował za tą "masą" może coś przeoczyli... lekarz bez wahania powiedział, że da mi to na piśmie!!! I on i jego kolega, który przejął słuchawkę to potwierdził!!! A ja ... kazałam mężowi zabrać ją do domu, choć cały zespół operacyjny już na nią czekał...W domu moja ślicznotka zaczęła się przeciągać, łasić prężyć, jeść, - czy tak zachowuje się chory kot??? nie będę już opisywać w szczegółach szczegółach co było dalej, tel do hodowczyni, tel. do lekarza z warszawy...Pani Weterynarz z Warszawy zaproponowała zabrać moja kotkę do innego gabinetu na usg... I>>>>>>>>>>>>
LUDZIE!!! MAM ZDJĘCIA Z USG!!!!- ZAZNACZONA AKCJA SERDUSZEK, RUCHY MALUSZKOW O DŁ. 30 MM!!! JEST ICH KILKA I MAJĄ SIĘ NIEŻLE!!!! a plamienie ustało....
kochani... chyba powinnam coś z tym zrobić, nagłośnić sprawę, aby ludzie nigdy, przenigdy na ślepo nie ufali lekarzom, choćby było ich 4 i choćby nawet zapewniali, że studiowali u prof Frymusa i że są przekonani. Nawet wtedy kiedy robią z człowieka wariata i chcą oświadczać na papierze, że jest tak a nie inaczej NIE WIERZCIE!!! Skonsultujcie to jeszcze z kimś innym, a najlepiej miec wtedy przy sobie taka osobę jak Pani Bogusława Czarnecka, której moje kotki zawdzięczaja życie bo bez niej na pewno nie byłabym tak silna ażeby sprostać temu wszystkiemu... Pani Bogusiu - dziękuję!!!

PostNapisane: Śro mar 31, 2004 22:23
przez timi
Bea trzymaj się, wszystko będzie dobrze.
Nawet jeśli ktoś studiował u geniusza to nie oznacza że ten geniusz mu się udzielił. A Pani Bogusi także dziękuję za wiele wspaniałych rad.

PostNapisane: Śro mar 31, 2004 22:29
przez Estraven
Szok 8O

Czy usiłowaliście ustalic, co mogło być powodem postawienia aż tak bardzo błędnej pierwszej diagnozy?

PostNapisane: Śro mar 31, 2004 22:41
przez Malgorzata
HORROR.
Bea, gratuluje Ci intuicji i sily!
A klinike "rozrob", jak mozesz. Teraz juz wszystko musi byc z kicia i maluszkami dobrze!
Czy dali w koncu te swoja diagnoze na pismie? To by byla dobra podkladka.

PostNapisane: Śro mar 31, 2004 23:25
przez bea
Błędna diagnoza została postawiona po wykonaniu zdjęcia rtg. Mam to zdjęcie, widać na nim coś na kształt dwóch istotek, mało widoczny zarys kręgosłupa, albo może i w ogóle nie widoczny... nie wiem, nie jestem ekspertem, ale skoro maluszki mają teraz 3 cm to chyba jest możliwe, aby kręgosłupy nie były na zdjęciu zbyt wyraźne. Przeżyłam szok, stąd mój wcześniejszy dramatyczny post... aha, podobno skoro oskarżam publicznie powinnam sie pod nim podpisać, co więc czynię:
Beata Soboń

PostNapisane: Śro mar 31, 2004 23:29
przez bea
Małgorzato, niestety nie mam podkładki, ale wszystko maja zapisane w komputerze. Jutro na 14.00 umówieni jesteśmy na operację usuwania płodu i ewentualnie macicy, może rano iść tam i zarządać tego dokumentu? Czy jest jakas instytucja gdzie mogę ich zaskarżyć?

PostNapisane: Śro mar 31, 2004 23:37
przez Anja
bea, ale sie najadlas nerwow jednak tym wieksza moja radosc jak zobaczylam koniec tej historii. Usciskaj mamusie ode mnie.
Za to teraz tych lekarzy musisz podejsc taktycznie jezeli chcesz cos z nich wyciagnac. Nie mozesz sie zdradzic, ze cos wiesz, i ja na Twoim miejscu najpierw zazadalabym oswiadczenia na pismie, bedac i nich jutro z kotka (nie zgadzajac sie wczesnie na zadnego glupiego jasia), a potem majac ten papier w reku zlapala koteczke w grasc i oswiadczyla, ze rezygnujesz z zabiegu - najwyzej uznaja Cie za wariatke. Nie uprzedzaj faktow i nie zdradzaj sie z tym co wiesz, o ile nie zamierasz cos z tym zrobic, bo bedziesz miala klopot z udowodniem swoich racji. Najwiecej uzyskasz dzialajac przez zaskoczenie.

PostNapisane: Śro mar 31, 2004 23:46
przez Wojtek
Ale historia!

Anja dobrze radzi.

Tylko musisz dobrze grać zdesperowaną właścicielkę, żeby nie wyczuli podstępu.

PostNapisane: Śro mar 31, 2004 23:51
przez bea
ale gdzie ja moge isc z tym wszystkim?! chcę chociaż ostrzec innych, że takie sytuacje zdarzaja sie naprawdę.

PostNapisane: Śro mar 31, 2004 23:53
przez Anja
Sa jakies sady lekarskie, jutro rano spytam kogos kto sie na tym zna. Po g. 9 powinnam napisac, teraz jest za pozno na telefon.

PostNapisane: Czw kwi 01, 2004 0:38
przez ARKA
A czy mozesz zeskanowac te dwa odczyty usg, obu klink i poprosic o konsultacje,e-mail, przesylajac do vetserwisu i jakis zaufanych wetow netowych? Nie wiem czy to sie da oczywiscie dobrze zeskanowac. Moze DHL im podeslac, do konsultacji?
Ja, osobiscie w tych warunkach-dwa skrajne odczyty- chcialbym miec jeszcze jedna niezalezna, opinie. A w vetserwisie sa bardzo dobrzy weci. www.vetserwis.pl

PostNapisane: Czw kwi 01, 2004 0:47
przez ARKA
Izba Lekarsko-weterynaryjna zajmuje sie takimi sprawami. Maja okregi.
http://www.vetpol.org.pl/

ul.Ostrawicka 1/2
71-337 Szczecin sekretariat-tel. (0-91) 4898230
prezes-Tadeusz Perskiewicz
tel. kom. 603898260
e-mail: zachizba@send.pl


.

PostNapisane: Czw kwi 01, 2004 1:26
przez bea
dziekuje Anju :) ARKO nie mam zapisu usg z kliniki (moze ma je mąż , w tym całym zamieszaniu nie zapytałam go o to),od nich mam tylko zdjęcie rtg a zapis z usg mam z tej drugiej kliniki, lekarz długopisem wyraźnie zaznaczył na zdjęciach akcję serca, długość płodu itp. Właśnie na Ostrawickiej robiliśmy drugie usg, skoro urzęduje tam jak napisałaś Izba lek- wet to raczej sie nie pomylili. Na jednym ze zdjęć strzałkami lekarz wyznaczył długość jednego z maluchów, bez problemu można zauważyć główkę, brzuszek i coś na kształ łapki lub ogonka! Może w tej pierwszej klinice mają sprzęt nienajlepszej jakości, a może lekarze są po prostu niedouczeni, ponieważ o złą wolę ich nie posądzam, naprawdę słyszałam troskę w ich głosie i wg mnie szczerze się martwili...

PostNapisane: Czw kwi 01, 2004 10:17
przez Malgorzata
Popros ich o wydruk z komputera.

PostNapisane: Czw kwi 01, 2004 10:30
przez kameo
8O SZOK!
Ja to bym umarła na zawał, intuicję to masz dziewucho niezawodną, na szczęście dla kotki i maluszków. Strach pomyśleć ... no na szczęście wyjaśnione. Trzymaj się cieplo a ta klinika to właściwie już powinna być zamknięta. Myślę, że nie powinnaś im odpuścić :evil: To im powinno się wyciąć z głowy te "masy" w stanie rozkładu z powodu złego użytkowania.
Anja ma świetny pomysł skorzystaj z niego będziesz miała ich w garści(tych @#^%&)