Strona 1 z 4

,,Dziki'' Karol nie chce wracać na działkę -kto go pokocha?

PostNapisane: Wto sty 31, 2012 15:39
przez marta-po
Dziś złapałam na klatkę-łapkę działkowego kota Karolka. Jest chory, więc postanowiłam przetrzymać go w czasie tych mrozów w cieple i podleczyć. Tylko, że . . . jest to dzikus z tych bitnych. Półtora roku temu udało nam się Karolka złapać na tabletkę usypiającą. Jednak wet nie mógł nas od razu przyjąć i tabletka przestała działać. Karolek bardzo mnie u weta pogryzł i podrapał. Doktor powiedział, że takiego dzikusa to nie widział. Karolkowi usunął trzonowce i chyba przedtrzonowce, dziąsła w masakrycznym stanie, zęby wychodziły wetowi w palcach. Kot był w zbyt słabej kondycji, więc doktor odradził kastrację.
Karolka wypuściliśmy.
Teraz problemy zdrowotne odnowiły się. Z pyszczka wciąż zwisa gęsta ślina, pyszczek brudny, sierść zmierzwiona i nastroszona. Zanim pojadę z nim do weta to podam mu tabletkę, tylko nie wiem czy będzie chciał ją zjeść. Jest bardzo głodny, ale tak zestresowany, że nawet nie chce pić kociego mleka, które tak uwielbia.

W związku z tym, poproszę o rady od osób, które miały takie dziki w klatce, jak sobie z nim radzić. Przede wszystkim jak ograniczyć mu stres, tak żeby jadł i odpoczywał. Klatkę mam nakrytą, żeby się nie denerwował. Mrozy jeszcze chyba potrzymają, więc od temperatury będzie zależało jak długo będę go przetrzymywała. Chyba, że okaże się, że stres u kota jest gorszy niż mróz, to wtedy nie będę miała wyjścia i wypuszczę go.
Karolek będzie na razie siedział w klatce króliczej, takiej 1 metr długiej, kuweta spokojnie się mieści. Od czwartku już będziemy mieć pożyczoną taką dużą klatkę. Chciałabym też gdzieś kupić dużą klatkę do przetrzymywania kotów, jeśli ceny nie będą powalające. Pytałam w PZG Zamet, ale teraz nie mają, dopiero jak uruchomią linię produkcyjną to przyślą mi ofertę. Gdzie można takie klatki jeszcze kupić?

Karolek latem, wtedy jeszcze dobrze wyglądał.

Obrazek Obrazek

Re: Dziki Karol w klatce

PostNapisane: Wto sty 31, 2012 15:55
przez ewar
Będę na wątku i będę bardzo kibicowała Karolkowi, ale nie bardzo znam się na dzikusach.Pytałam o to innych w związku z małym "wilczkiem" w lecznicy i słyszałam, żeby głaskać na siłę ( w grubych rękawicach), mówić spokojnym głosem i to zadziałało w przypadku tego maleństwa, ale dorosły kot? Nie wiem.

Re: Dziki Karol w klatce

PostNapisane: Wto sty 31, 2012 16:06
przez Gosia&Mruczki
Wydaje mi się, że taki kot musi mieć bardzo dużo spokoju, musi przekonać się, że nikt mu nie zagraża. Jakby była taka możliwość, żeby postawić mu miskę z jedzeniem i zniknąć nawet na cały dzień z pokoju... żeby został z nim sam na sam i nie obawiał się, że ktoś krąży gdzieś koło niego.
Takie dzikusy są bardzo ciężkie do ogarnięcia, bo każdy bodziec powoduje nerwową reakcję. Dlatego trzeba mu ich dostarczać jak najmniej.
Bywały u mnie dzikie koty, jednak chyba nie do tego stopnia, trudno mi powiedzieć, czy Karola da się jakoś oswoić. Wszystko zależy od Twojej cierpliwości i jego odporności. Powodzenia :)

Re: Dziki Karol w klatce

PostNapisane: Wto sty 31, 2012 16:11
przez ewar
Marta, zobacz to viewtopic.php?f=1&t=64830

Re: Dziki Karol w klatce

PostNapisane: Wto sty 31, 2012 16:16
przez najszczesliwsza
Marta klatka np. http://allegro.pl/klatka-dla-kota-psa-s ... 81743.html
Ten sprzedający miał jeszcze inne rozmiary, trzeba pisać i pytać.

Re: Dziki Karol w klatce

PostNapisane: Wto sty 31, 2012 16:17
przez Marzenia11
Totalna ignorancja. jeśli klatka stoi w pokoju w którym jesteś/cie to ok, trzeba się zachowywać normalnie, rozmawiać itp ale absolutnie nie zauważać kota - gadać do niego ale tak obok, czyli bez bezpośredniego kontaktu z nim (a juz na pewno nie wzrokowego). Więcej napiszę potem, muszę wracać do pracy.
generalnie zasada jest taka - kot musi się przekonać, ze Ty, jako większy od niego kot, nie stanowisz dla niego zagrożenia. Daj mu czas.

Re: Dziki Karol w klatce

PostNapisane: Wto sty 31, 2012 16:44
przez ewar
To wszystko brzmi sensownie. Malutka u wetki nie chciała jeść, ale wszystko zniknęło z miseczki, kiedy wyszłam z tego pomieszczenia.

Re: Dziki Karol w klatce

PostNapisane: Wto sty 31, 2012 16:49
przez Marzenia11
Jeśli chcesz oswoić to nie mozesz zostawiac kota samego. Ale tez nie mozesz za bardzo wcinać mu się osobowo w życie. Dlatego pośrednim rozwiązaniem jest uczenie go obecności człowieka ale bez ingerencji, nawet (a właściwie: tym bardziej ) wzrokowej. Czyli : kot jest we wspolnym pomieszczeniu, ale wszyscy się zachowują tak jakby go nie było.

Re: Dziki Karol w klatce

PostNapisane: Wto sty 31, 2012 17:31
przez marta-po
Zostawiłam Karola w klatce łapce z mokrą karmą i kocim mlekiem. Przygotowałam w międzyczasie dużą klatkę i poszłam przekładać do niej Karolka: mleko wypite! Do dużej klatki wstawiłam kuwetę, jest kocyk polarowy i miseczki: z wodą, mokrą karmą, suchą karmą. Nie chciałam go stresować, więc obie klatki przystawiłam do siebie otworami, narzuciłam na nie dużą tkaninę i delikatnie dotknęłam grzbiecik karolka, żeby nadać mu kierunek. To przerażające jak ma posklejaną sierść, nawet tak bardzo tego nie widać. Dopiero dotykając wyczułam twardą skorupę. Karolek powoli poszedł do otworu, łapka za łapką przeszedł przez wąski króliczy otwór i siedzi sobie na polarku.
Siedzi sobie w kącie, tyłem do mnie, klatka oczywiście przykryta, ale od ściany ma dostęp świeżego powietrza. Dam mu później jeszcze kociego mleka skoro tak lubi, ale i tak sporo go wypił.
Właśnie tak myślałam, żeby nawet przy nim usiąść i czytać na głos książkę. Może stopniowo będę uchylała materiał żeby mógł widzieć resztę pomieszczenia, ale przez najbliższe dni faktycznie skupię się na akustyce.
Zaraz przejrzę te linki podesłane od was, bardzo dziękuję.
I za rady, bo zawsze czyjeś doświadczenie jest bardzo pomocne
Wstępnie jestem z lekarzem umówiona na czwartek, gdyż później mam kilka dni wolnego i będę mogła się nim zajmować po ewentualnych zabiegach. Sądzę, że znów będą zęby do usunięcia, a jak lekarz zdecyduje, że nie obciążymy go zbytnio to chciałabym go też wykastrować podczas tej narkozy.

Karolek generalnie siedzi w kącie, tyłem do mnie gdy czasem dyskretnie do niego zajrzę i patrzy gdzieś w kąt, przed siebie. Czasem miauknie, ale rzadko. Musi być bardzo zestresowany tą niewolą.

Re: Dziki Karol w klatce

PostNapisane: Wto sty 31, 2012 17:38
przez ulvhedinn
Może sie jeszcze okazać, ze z dzikusa zrobi się całkiem fajny kot ;) Jełsi jego stan jest poważny, to wogóle rozważyłabym niewypuszczanie. Oczywiscie jeżlei jego stan (zęby, ogólna kondycja itd) nie rokują dobrze przeżyciu na wolności.

Oswajanie naszego Maćka trwało pół roku. a to był dziki dzik, podziabał mnie równo na poczatku, pierwszy miesiac wogóle nie dało sie do niego zbliżyc. Potem zamieszkał w szafie (kuwetę tez miał w szafie). Potem kuweta "wyszła" przed szafę- kot ocami też zaczął wychodzić. Potem zaczął zwiedzac mieszkanie. Obserwować. Po pół roku- pierwszy raz sam z siebie przyszedł do człowieka. Następne trzy lata żył jako najcudowniejszy kot, z czasem śpiący na głowie opiekunki :mrgreen: A przeciez nascie lat był kotem dzikim, nie dawał sie dotknąć nawet karmicielce....

Re: Dziki Karol w klatce

PostNapisane: Wto sty 31, 2012 17:38
przez ewar
Karolek jest spokojny, nie wariuje, to dobrze.Musi być naprawdę chory i chyba czuje, że chcesz mu pomóc.Będzie dobrze, zobaczysz :ok:

Re: Dziki Karol w klatce

PostNapisane: Wto sty 31, 2012 18:10
przez marta-po
ulvhedinn pisze:Może sie jeszcze okazać, ze z dzikusa zrobi się całkiem fajny kot ;) Jełsi jego stan jest poważny, to wogóle rozważyłabym niewypuszczanie. Oczywiscie jeżlei jego stan (zęby, ogólna kondycja itd) nie rokują dobrze przeżyciu na wolności.

Oswajanie naszego Maćka trwało pół roku. a to był dziki dzik, podziabał mnie równo na poczatku, pierwszy miesiac wogóle nie dało sie do niego zbliżyc. Potem zamieszkał w szafie (kuwetę tez miał w szafie). Potem kuweta "wyszła" przed szafę- kot ocami też zaczął wychodzić. Potem zaczął zwiedzac mieszkanie. Obserwować. Po pół roku- pierwszy raz sam z siebie przyszedł do człowieka. Następne trzy lata żył jako najcudowniejszy kot, z czasem śpiący na głowie opiekunki :mrgreen: A przeciez nascie lat był kotem dzikim, nie dawał sie dotknąć nawet karmicielce....

Dzięki, to podniosło mnie na duchu. Na razie trochę w tej klatce posiedzi, bo mróz trochę potrzyma. Najgorsze jednak, że nie mam wolnego pomieszczenia, żeby mu zwiększyć przestrzeń życiową.
Na górze, na poddaszu ze mną i TŻ mieszkają cztery białaczkowe. Na dole dwóch rezydentów i w oddzielnym pokoju dwa koty ze schroniska na kwarantannie. Może w łazience? Ale tam rezydenci lubią spać.

Zobaczymy. Generalnie na działkach Karolek ma ciepłą, styropianową budkę. Teren jest ogrodzony, więc nikt tego nie zniszczy, żaden pies nie wpadnie. Jest dozownik z suchą karmą, a więc ciągły dostęp do jedzenia. A ja z mokrą karmą i kocim mlekiem jeżdzę tam dwa razy w tygodniu bo to dość daleko. Teraz w te mrozy będę jeździła codziennie.

Karolek faktycznie nie rzuca się w klatce. Bardzo powoli, z zauważalnym lękiem przechodził z klatki do drugiej klatki. To będzie trudny kot do oswajania, ale lubię go, więc dam mu czas, żeby się uporał ze swoim stresem.

Re: Dziki Karol w klatce

PostNapisane: Wto sty 31, 2012 18:38
przez Gosia&Mruczki
Nooo, jeżeli coś je i pije, a do tego już siedzi spokojnie w Twoim towarzystwie, to teraz może być tylko lepiej. Uważaj tylko, by niczym nie nadszarpnąć danego Ci już zaufania :D faktycznie po początkowym zostawianiu go w samotności trzeba go powoli przyzwyczajać do ludzi i do tego, że nie zrobią mu krzywdy

Re: Dziki Karol w klatce

PostNapisane: Wto sty 31, 2012 19:58
przez ASK@
Nie wypuszczałabym go z klatki. Ograniczenie przestrzeni przez pierwsze dni bardzo kota uspokaja. Dobrze że klatka przykryta.Jednak ja odsłaniałabym od czasu do czasu 1/3 tak by widział świat. Przy takich kotach najważniejszy jest stały rytm dnia. By osłuchał się. Zero odkurzaczy,waleń i takich tam. Przed wejściem do pokoju gadam by wiedziały,ze to ja wchodzę i miały czas na reakcję. Stawiam karton w klatkę.Chowa sie tam dzikunek jeśli chce mieć swój azyl. Potem już przy odsłoniętej klatce lub wypuszczony wie,że tam go nie ruszę i może spokojnie poleżeć. Nigdy nie naruszam jego azylu. Najważniejsze to gadanie. siedzenie przy nim, głośne czytanie,śpiewanie...Pomaga włączone radio .Jak zdecydujesz sie go wypuścić już to otwórz drzwiczki klatki jednak nie wypędzaj go. Niech ma wybór. Klatka długo może kojarzyć sie mu z bezpieczeństwem i będzie do niej wracał jeśli poczuje sie nie pewnie. Potem po klatce w spadku zostanie mu kartonik.
Każdy sposób dobry na oswojenie.Osobiście jednak jestem siłowemu głaskaniu.

Mam Pikusia .8 lat żył na dworze.Dziki dzik co to ledwo dotknąć sie pozwolił. Syczał,warczał, pacał łapami...Wzięłam go do domu z tego powodu co i ty. Kastracja.Chorował. Chciałam przetrzymać przez zimę. Miał klatkę.Ale jak to w życiu bywa przybył kot kolejny,kolejny...Zimno było,listopad, nie wiedzieć skąd przychodziły ludzio lubne zabiedzone "dziki". Pikuś wypuszczony na pokój nie mógł sie odnaleźć.Pokój był tylko jego. Zapaskudził nam go cały. Przestał jeść i pić. Podjęliśmy decyzję po m-cu,że wypuścimy go bo stres go zabije. Poszedł na swoje śmieci. Za 3 dni mąż wrócił ze spaceru z wtulonym w niego kotem.Na ręku przyniósł ...Pikusia 8O TZ wszedł cały i nie zalany krwią z ran ciętych i drapanych. Kocio siedział pod klatką. TŻ pochylił się, powiedział "idziemy do domu?" i zgarnął go. Pikuś 6 m-cy mieszkał w szafie. Od momentu powrotu NIGDY domu nie zabrudził. Nie jest wylewny ale kocha nas. Nigdy nie ciągnie go do drzwi.Nie interesuje sie nimi, oknami...Nigdy nie chciał już wrócić na podwórko.Jest grzeczny, kochany i mądry.Został jako rezydent.Sam podjął decyzję swoim powrotem.

Re: Dziki Karol w klatce

PostNapisane: Wto sty 31, 2012 20:21
przez marta-po
ASK@ to super historia :kotek:
Do czwartku Karolek będzie siedział w klatce króliczej, później przeprowadzę go do takiej dużej, którą mam już zaklepaną od wolontariuszki z sąsiedniej gminy. Ustawię ją w miejscu gdzie najczęściej przebywam, a że często gadam z pozostałymi kotami, to będzie wciąż słyszał mój głos. A jak mnie nie ma to czasem zostawiam im włączone radio.Tak jak mówisz wstawię mu tam domek z kartonu lub budkę wiklinową i będę stopniowo odsłaniała klatkę.
Dotknąć to on się nie da, więc nie ma mowy o głaskaniu, chyba że w rękawicach spawalniczych :roll:
Karolek wciąż siedzi w kącie, tyłem. Przypomina mi to lata wczesnej podstawówki, gdy klasowe łobuzy musiały za karę stać w kącie tyłem do klasy.
Odchyliłam materiał i zrobiłam Karolkowi zdjęcie w klatce.

Obrazek