klara pisze:I dlaczego np persy tańszę są dużo od np MC czy brytyjczyków? Przecież koszty wystaw i leczenia są identyczne.
Uparta jestem, co?
I owszem
Persy tańsze są u nas, już u naszych południowych sąsiadów wcale nie, ze o zachodnich nie wspomnę. Oczywiście cenę kociaka po trosze dyktuje moda. Masz rację też mówiąc, że w któryms momencie kot w hodowli się "amortyzuje", ale hodowla ma sens, jeśli sie rozwija - czyli jeśli hodowca inwestuje w nowe zwierzęta, lepsze, obce linie, wiekszość ma jakiś zamysł hodowlany, do czegoś dąży. Więc tak naprawdę jest tak, że dobrze jest, jeśli koty zarabiają na siebie i zarabiają na kocich emerytów. Oczywiście są hodowcy, którzy traktuja hodowlę, jak biznes, dopóki nie jest to ze szkodą dla zwierząt, niech tak będzie. Ja jednak podkreślam, ze oprócz takich kosztów, które mozesz wyliczyć z kartka i ołówkiem, jak np. renowacja starego lub kupno nowego drapaka, poprzedni wytrzymał 2 lata. Kupno nowej kanapy do dużego pokoju - te kilkadziesiąt kociąt, które przebiegły po niej przez ostatnie 6,5 roku, oraz wielokrotne zasikanie jej przez rujkującą Imkę sprawiło, że za chwile sie rozpadnie. Osiatkowanie okien i balkonu, oraz wiele wiele innych rzeczy, które musisz kupować, bo stare sie niszczą, są też i koszty niepoliczalne: siedzenie w nocy przy rodzącej kotce, doglądanie i ważenie kociaków kilka razy dziennie, noszenie, tulenie - dlatego wolę, jak kotka ma 3-4 kociaki, mogę im więcej opswięcić czasu, niż np. szóstce. Karmienie maluchów, to nie tylko postawienie michy, to także przypilnowanie, zeby każdy zjadł ile trzeba, a jeśli nie zjadł, sprawdzenie dlaczego. To grzebanie sie w kupach i sprawdzanie, czy przypadkiem nie ma rzadkiej kupy w kuwecie (pupa często bywa czysta i łątwo przeoczyć niedomaganie żołądkowe), to specjalne karmienie niejadków - teraz mam takiego,cztery tygodnie z nim walczyłam - a może zjesz kurczaczka, a może indyczka, ajeśli nie kittena to może babycata, a jak ci namoczę ciepłym mlekiem to ci będzie bardziej smakowało. I latanie z michą za delikwentem i ważenie, czy juz w swej łaskawości przybiera na wadze, czy nie. Pilnowanie kotki-matki, żeby zjadła swoje witaminki, żeby dostała tabletke antykoncepcyjną. Wyczesanie kołtunów, obcięcie pazurów, itd. itp. To sie nie kończy nigdy. Dlatego ja cały czas mam nadzieję, że hodowla, moja pasja, to hobby, do którego nie dokładam... Mam nadzieję
A.