Miau.PL

Ogłaszając kota otrzymałam telefon z Rzeszowa. Pan jest zainteresowany kocurkiem. W domu posiada już kotkę (czarną) Oczywiście zgadza się na podpisanie umowy adopcyjnej i kastrację (chyba nie wiedział, o czym mówiłam ) ale chce kocurka dla kotki bo cyt. "...chcą mieć swoje kotki..." Rozumiem to jednoznacznie - rozmnażalnie sobie chce założy.
Numer telefonu mogę podać na PW lub sms-sem, żeby ktoś przypadkiem swojego kociaka nie wydał .

O qrna

Podnoszę bo ważne.

podbijam

Jak ten pan taki "zorientowany" w temacie, to dajcie mu wykastrowanego.

Też tak myślałam, ale szkoda kota, jakby się zorientował, że bezpłodny to pewnie skończyłby gdzie na ulicy Nie twierdzę, że dom jest zły, nie sprawdzałam, ale rozmowa była ciężka i z jego strony bardzo na temat

Niestety, w takim przypadku nie ma dobrego wyjścia . Takźle i tak niedobrze (chodzi mi o aspekt ogólny). Ty swojego kota ustrzeżesz przed niepewnym losem. Ale jak facet ma takie zamiary i się uprze, to i tak prędzej czy poźniej znajdzie "reproduktora" dla kotki.
A wyedukować się pana nie dało?

Nie musi się wcale upierać. Wystarczy, że wejdzie na ogłoszenia i zaraz kociaka znajdzie. Większość ludzi wydaje koty na zasadzie chcesz - to masz. Kto pyta o jakieś kastracje w przyszłości Tylko takie wariatki, jak my Kto stawia warunki przy oddawaniu kota? Tylko takie....
Pan na pytanie, czy wykastruje kocurka, odpowiedział : OCZYWIŚCIE, a zaraz potem zaczął o czarnej kotce i SWOICH kociakach. Może miał na myśli, że jak już kocurek zrobi, co potrzeba, to go wykastrują?