Strona 1 z 2

Koty jeszcze nie wychodzące:) _prośba o kilka rad

PostNapisane: Śro sty 25, 2012 20:22
przez Agulec
Witajcie,

Od ponad pół roku mam dwa ukochane kociambry : Lolkę i Karola. Kociaski są z tych niewychodzących nie mniej jednak wyrywających się na świat. Kiedyś tam ...przed adopcją żyły sobie na dworze (w doli i niedoli ... ale raczej to drugie), potem były w domu tymczasowym i ostatecznie trafiły do nas. :D Od dłuższego czasu zastanawiam się czy warto je uczyć wychodzenia. :?: Mieszkamy w swoim domku we wsi/sypialni dużego miasta, ruch na ulicach jak na peryferyjnych osiedlach a co dom to kot lub pies. Koty są sterylizowane więc ten problem odchodzi, nie mniej jednak pozostają inne... choroby, wypadki itp. :evil:

Mając na względzie swoje doświadczenia i przemyślenia poradźcie ... czy warto? Boje się je stracić, z drugiej strony chciałabym aby były szczęśliwe :))) Ja jestem "trochę za/trochę przeciw, Pancio jest przeciwny.. :roll:
A może spotkaliście się z jakimi systemami nie pozwalającym kotu opuścić terenu ogrodu. Dla psów widziałam obroże elektroniczne imitujące nieprzyjemne dla nich dźwięki itp. czy znacie jakiś sposób na koty? 8O

pozdrawiam,
Agula, Lola i Karolcio

Re: Koty jeszcze nie wychodzące:) _prośba o kilka rad

PostNapisane: Śro sty 25, 2012 20:28
przez wistra
Nie warto.
Koty wychodzące wcale nie są szczęśliwsze niż te, które są bezpieczne w domu.

Re: Koty jeszcze nie wychodzące:) _prośba o kilka rad

PostNapisane: Śro sty 25, 2012 20:28
przez kotx2
nie warto :ok: koty niewychodzące żyją dłużej

Re: Koty jeszcze nie wychodzące:) _prośba o kilka rad

PostNapisane: Śro sty 25, 2012 20:31
przez myamya
Agulec pisze:przed adopcją żyły sobie na dworze (w doli i niedoli ... ale raczej to drugie), potem były w domu tymczasowym i ostatecznie trafiły do nas. :D

A w umowie adopcyjnej nie zobowiązywaliście się przypadkiem do zadbania, że koty będą niewychodzące?

Re: Koty jeszcze nie wychodzące:) _prośba o kilka rad

PostNapisane: Śro sty 25, 2012 20:43
przez Agulec
myamya pisze:
Agulec pisze:przed adopcją żyły sobie na dworze (w doli i niedoli ... ale raczej to drugie), potem były w domu tymczasowym i ostatecznie trafiły do nas. :D

A w umowie adopcyjnej nie zobowiązywaliście się przypadkiem do zadbania, że koty będą niewychodzące?



Sprawdzę to, jeśli zdecyduję się na pewno wcześniej to skonsultuję z fundacją.

Re: Koty jeszcze nie wychodzące:) _prośba o kilka rad

PostNapisane: Śro sty 25, 2012 21:11
przez felin
Można nauczyć chodzenia na smyczy. Moje kocury tak chodzą na spacerki i sobie chwalą.

Re: Koty jeszcze nie wychodzące:) _prośba o kilka rad

PostNapisane: Śro sty 25, 2012 21:12
przez kotx2
felin pisze:Można nauczyć chodzenia na smyczy. Moje kocury tak chodzą na spacerki i sobie chwalą.

Ale jak nauczysz to już nie będzie odwrotu :mrgreen: Koty będą miauczeć pod drzwiami domagając się spaceru :D

Re: Koty jeszcze nie wychodzące:) _prośba o kilka rad

PostNapisane: Śro sty 25, 2012 21:17
przez OlaLola
A może masz możliwość zrobienia im zamkniętej woliery, kotek będzie wychodził a na pewno nie ucieknie i nie zginie pod kołami samochodu. Mój były tymczas obecnie w domku stałym właśnie tak wychodzi. Jest szczęśliwy, wbrew pozorom nie próbuje się wydostać, ma wolność, a jednak jest bezpieczny :)

Re: Koty jeszcze nie wychodzące:) _prośba o kilka rad

PostNapisane: Śro sty 25, 2012 21:18
przez felin
kotx2 pisze:
felin pisze:Można nauczyć chodzenia na smyczy. Moje kocury tak chodzą na spacerki i sobie chwalą.

Ale jak nauczysz to już nie będzie odwrotu :mrgreen: Koty będą miauczeć pod drzwiami domagając się spaceru :D

Da się z tym żyć, zapewniam. Z moich tylko jeden trochę halasuje, kiedy świeci slońce. Trzeba za to zarezerwować sobie trochę czasu na te przyjemności. Ale warto. Koty zwykle są zachwycone - mój najstarszy rezydent nawet na myszy poluje :D

Re: Koty jeszcze nie wychodzące:) _prośba o kilka rad

PostNapisane: Śro sty 25, 2012 21:58
przez Agulec
felin pisze:
kotx2 pisze:
felin pisze:Można nauczyć chodzenia na smyczy. Moje kocury tak chodzą na spacerki i sobie chwalą.

Ale jak nauczysz to już nie będzie odwrotu :mrgreen: Koty będą miauczeć pod drzwiami domagając się spaceru :D

Da się z tym żyć, zapewniam. Z moich tylko jeden trochę halasuje, kiedy świeci slońce. Trzeba za to zarezerwować sobie trochę czasu na te przyjemności. Ale warto. Koty zwykle są zachwycone - mój najstarszy rezydent nawet na myszy poluje :D



Latem próbowałam ze smyczką, ale te za 15/20 zł chyba raczej odpadają, może gdybym zainwestowała w sprzęt z jakimiś extra błyskawicznymi zapięciami :roll: Same ubranie łobuzów dostarcza wszystkim wiele niezapomnianych wrażeń, Próba spacerku spowodowała wielką awanturę - darły się głownie koty. Na dworze nie było lepiej, głowa wyszła ze smyczki a brzuszek został :oops: Pół kota zwiało a pół walczyło :lol: Teraz jak widzą smyczkę to zwiewają aż się za nimi kurzy... pamiętliwe skubańce :wink:

Może polecicie jakieś szczególnie przyjazne smyczki :?:

Re: Koty jeszcze nie wychodzące:) _prośba o kilka rad

PostNapisane: Śro sty 25, 2012 22:00
przez Agulec
OlaLola pisze:A może masz możliwość zrobienia im zamkniętej woliery, kotek będzie wychodził a na pewno nie ucieknie i nie zginie pod kołami samochodu. Mój były tymczas obecnie w domku stałym właśnie tak wychodzi. Jest szczęśliwy, wbrew pozorom nie próbuje się wydostać, ma wolność, a jednak jest bezpieczny :)



Hmmm... to też przemyślę

Re: Koty jeszcze nie wychodzące:) _prośba o kilka rad

PostNapisane: Śro sty 25, 2012 22:24
przez Chatte
Zanim się przeprowadziłam do "sypialni duzego miasta" koty byly generalnie niewychodzące. Zabierałam je tylko na wakacje na wieś i tam sobie łaziły luzem, ale trzymaly sie blisko domu. Po przeprowadzce, ufając ich rozsądkowi, nauczyłam je wychodzic do ogrodu i generalnie przez dwa lata było sielankowo. Koty trzymaly sie ogrodu, nie opuszczaly ogrodzonego terenu - do czasu niestety. Mój ukochany Rudas zostal zagryziony przez obce psy na wlasnym podworku... Psy przelazly pod bramą - zostawilismy za duży prześwit. Od tego czasu mam straszliwą traumę i poczucie winy. Choć minęło już 2,5 roku od tego wydarzenia, żadnemu z moich kotów nie pozwalam biegać luzem jak za dawnych czasow, mimo że uszczelniliśmy ogrodzenie jak tylko sie dało...
Towarzyszka Rudego była świadkiem jego śmierci i długo to przezywała... Ona jedna z moich kotow domaga sie wychodzenia i czasem wychodzę z nią do ogrodu. Woli tam robic siusiu i przy okazji pożuć troche trawy. Ale jak jej nie wypuszczę - z rezygnacją korzysta z kuwety.
Może koty siedzące w domu mają mniej urozmaicone życie... Dla nas też wiekszym utrapieniem jest pilnowanie otwieranych drzwi na taras, żeby ktorys nie dal nogi... Smutno mi, kiedy widzę te mordki obserwujące nas przez okno i wyraxnym pragnieniem pobiegania po trawce... Ale wspomnienie Rudego ciagle boli... Dlatego koty "więżę" w domu. Dla ich (i mojego) dobra. Chcę jak najdłużej cieszyć się wspólnym z nimi życiem.

Re: Koty jeszcze nie wychodzące:) _prośba o kilka rad

PostNapisane: Śro sty 25, 2012 22:30
przez alukah
To raczej nie kwestia smyczki, ale stopniowego przyzwyczajenia kota do nowości. :) Ja kocie szeleczki mam całkiem zwyczajne i problemu z nimi nie miałam. Najpierw pokazałam je chłopakom, potem zapięte (ale poluzowane) wsuwałam na chwilę na szyję i zdejmowałam, potem zapinałam je porządnie i znów zdejmowałam po kilku chwilach (koty się nie denerwowały), później zakładałam te szelki jeszcze raz i zostawiałam na dłużej. Cały czas nagradzałam koty za grzeczne zachowanie kawałkami wołowiny i rozpraszałam je zabawą. U mnie trwało to chwilę - po kilku minutach chłopaki śmigali po mieszkaniu w szelkach, zero stresu. Ale koty są różne i z niektórymi może to zająć więcej czasu, nawet kilka dni. Ważne, żeby robić to powoli i cierpliwie i przechodzić do następnego kroku tylko wtedy, kiedy kot czuje się komfortowo i nie stawia oporu. Inaczej zrazi się do szelek i ze spacerów nici.

Najfajniej oczywiście tak zabezpieczyć teren, żeby kot (nawet bardzo sprytny i zdeterminowany) nie miał możliwości wyjścia, a obcy zwierz - dostania się do środka. Duża woliera (np. połączona z werandą) jest wspaniałym pomysłem.

Re: Koty jeszcze nie wychodzące:) _prośba o kilka rad

PostNapisane: Śro sty 25, 2012 23:31
przez felin
Agulec pisze:
felin pisze:
kotx2 pisze:
felin pisze:Można nauczyć chodzenia na smyczy. Moje kocury tak chodzą na spacerki i sobie chwalą.

Ale jak nauczysz to już nie będzie odwrotu :mrgreen: Koty będą miauczeć pod drzwiami domagając się spaceru :D

Da się z tym żyć, zapewniam. Z moich tylko jeden trochę halasuje, kiedy świeci slońce. Trzeba za to zarezerwować sobie trochę czasu na te przyjemności. Ale warto. Koty zwykle są zachwycone - mój najstarszy rezydent nawet na myszy poluje :D



Latem próbowałam ze smyczką, ale te za 15/20 zł chyba raczej odpadają, może gdybym zainwestowała w sprzęt z jakimiś extra błyskawicznymi zapięciami :roll: Same ubranie łobuzów dostarcza wszystkim wiele niezapomnianych wrażeń, Próba spacerku spowodowała wielką awanturę - darły się głownie koty. Na dworze nie było lepiej, głowa wyszła ze smyczki a brzuszek został :oops: Pół kota zwiało a pół walczyło :lol: Teraz jak widzą smyczkę to zwiewają aż się za nimi kurzy... pamiętliwe skubańce :wink:

Może polecicie jakieś szczególnie przyjazne smyczki :?:

Ja używam szelek prod. Hagena CatIt i psiej smyczy zwijanej z blokadą o dl. 5 metrów. Na wyjazdy wakacyjne mamy smycz o dl. 8 metrów.

Re: Koty jeszcze nie wychodzące:) _prośba o kilka rad

PostNapisane: Czw sty 26, 2012 4:55
przez Koszmaria
OlaLola pisze:A może masz możliwość zrobienia im zamkniętej woliery, kotek będzie wychodził a na pewno nie ucieknie i nie zginie pod kołami samochodu. Mój były tymczas obecnie w domku stałym właśnie tak wychodzi. Jest szczęśliwy, wbrew pozorom nie próbuje się wydostać, ma wolność, a jednak jest bezpieczny :)

to dobry pomysł wart przemyślenia :ok: