Strona 1 z 2

Kastracyjne strachy.

PostNapisane: Wto mar 30, 2004 7:47
przez Monik@
W tę sobotę Tom i Jerry idą na kastrację.
Wszystkie dostępne tematy już przeczytałam - natomiast interesuje mnie inna rzecz. Mianowicie czy braliście wolne "na opiekę" nad kocurem?
Pytam, bo ostatni chłopak kastrowany w moim domu to Karolina(królik) w tamtym roku. Nie miała żadnych szwów, nie siedziała w klatce i w zasadzie nie miałam żadnej kontroli nad jej zachowaniem. Wszystko było OK.
Nie wiem natomiast czy kotu zakłada się szwy/ile i jak duże jest cięcie?
W sobotę i niedzielę jestem w domu, ale nie wiem czy brać więcej wolnego. I od razu mówię - wszelkie kołnierze kategorycznie odpadają.

PostNapisane: Wto mar 30, 2004 7:58
przez Maryla
Witaj.
Ja byłam z Fredziem w domu wczoraj po kastracji - wzięłam wolne. A dziś żałuję że nie mogę pójść do domu, chociaż wczoraj wszystko przebiegło dobrze.

PostNapisane: Wto mar 30, 2004 8:07
przez Basia_G
JUniora, zostawiłam w szpitalu. Odwiozłam rano, odebrałam ok.17:00. Wolengo nie brałam, ponieważ:
1. mam to szczęście, że zawsze ktoś jest w domu
2. chłopak nawet nie zauważył, że coś mu tam robiono (mimo, iz zabieg był bardziej inwazyjny, gdyż Junior cierpiał na wnętrostwo)- aczkolwiek teraz, przy każdym zabiegu drżałabym ze strach - ma wadę serca.

Re: Kastracyjne strachy.

PostNapisane: Wto mar 30, 2004 8:58
przez M.
Monik@ pisze:Nie wiem natomiast czy kotu zakłada się szwy/ile i jak duże jest cięcie?W sobotę i niedzielę jestem w domu, ale nie wiem czy brać więcej wolnego. I od razu mówię - wszelkie kołnierze kategorycznie odpadają.

Kocurkom nie zaklada sie szwow.
Moim zdaniem, te dwa dni wystarcza na opieke.
Niestety moj Felix paradowal w kolnierzu, bo wykazywal za duze zainteresowanie ranka :( Ale byl to kolnierz wykonany domowym sposobem z troche grubszego papieru ;)
Trzymam kciuki za kocurki :ok:

PostNapisane: Wto mar 30, 2004 9:15
przez Monik@
Ufffff......dzięki. Skoro nie zakłada się szwów - rozumiem, że woreczek zostaje?
Chłopaki jeszcze nie wiedzą :wink: , dziecku wytłumaczyłam dlaczego MUSZĄ mieć zabieg, ja piernikuję i jeszcze muszę przed sobotą obciąć Jerry'emu pazury.
Kołnierz odpada - bo ich "mamusia" skutecznie by się nim zajęła. Jestem tego pewna na 100%.

PostNapisane: Wto mar 30, 2004 10:49
przez Majorka
Monik@ pisze:i jeszcze muszę przed sobotą obciąć Jerry'emu pazury.
.

Pazury może obciąć wet, kiedy kot będzie spał. Moim zdaniem wystarczy, jeśli pobędziesz z nim w weekend, żeby dopilnować aby się nie wylizywał. Wszystko powinno być dobrze.

PostNapisane: Wto mar 30, 2004 11:28
przez zuza
Niech mu obetna pod narkoza, jesli nie lubi tego zabiegu.
Kciuki w pogotowiu :-)

PostNapisane: Wto mar 30, 2004 16:47
przez Myszka.xww
Monik@ pisze:Ufffff......dzięki. Skoro nie zakłada się szwów - rozumiem, że woreczek zostaje?

Taaa, bedziesz mogła dmuchać 8)
Chłopaki jeszcze nie wiedzą :wink: , dziecku wytłumaczyłam dlaczego MUSZĄ mieć zabieg, ja piernikuję i jeszcze muszę przed sobotą obciąć Jerry'emu pazury.

Czemu przed? Wet mu pod narkozą chlaśnie od razu.

Kołnierz odpada - bo ich "mamusia" skutecznie by się nim zajęła. Jestem tego pewna na 100%.

Weź puśkę ze sobą - niech jej wet na dzień paszcze zaszyje :twisted:

Re: Kastracyjne strachy.

PostNapisane: Wto mar 30, 2004 18:54
przez Wojtek
Monik@ pisze:Mianowicie czy braliście wolne "na opiekę" nad kocurem?

Ja w czasie sterylizacji Hery szukałem nowej pracy. Przyszłemu szefowi powiedziałem, że będę mógł pracować u niego dopiero za miesiąc, czyli po operacji i rekonwalescencji kotki :)
Nie sprzeciwił się :)

PostNapisane: Śro mar 31, 2004 6:54
przez Monik@
wszyscy, którzy pisali o pazurkach pisze:Pazury może obciąć wet, kiedy kot będzie spał

Nie, nie......chodziło mi o to, żeby koty nie zrobiły krzywdy wetowi! :lol:
I tak im sama obcinam średnio co 2-3 tygodnie. Nie przepadają za tym, więc zabieg odbywa się "na śpiocha".
wredna Mycha pisze:Taaa, bedziesz mogła dmuchać

Nie śmiej się wredusie. W życiu nie miałam kocura........Karolina ma woreczek, a psa jak kastrowałam, to mu usunęli - "żeby nie miał przeciągów" jak określił chirurg. Tak, że nie wiedziałam.
M pisze:Weź puśkę ze sobą - niech jej wet na dzień paszcze zaszyje

Boże, ta suka dłużej niż do 6.00 rano bez jedzenia nie wytrzymuje - wręcz słania się na łapach z głodu. A tydzień?
Wojtek pisze:Ja w czasie sterylizacji Hery szukałem nowej pracy

Niom - ja na "dziewczynki" też zawsze brałam. U chłopaka sprawa prostsza. Ale co tam...........idą Święta - wolne się przyda. Może w końcu w domu posprzątam? :lol:

PostNapisane: Śro mar 31, 2004 17:13
przez Myszka.xww
Monik@ pisze:
wszyscy, którzy pisali o pazurkach pisze:Pazury może obciąć wet, kiedy kot będzie spał

Nie, nie......chodziło mi o to, żeby koty nie zrobiły krzywdy wetowi! :lol:
I tak im sama obcinam średnio co 2-3 tygodnie. Nie przepadają za tym, więc zabieg odbywa się "na śpiocha".
Eeee, Kobieto małej wiary. Simba tylko jednego weta porysował. No i pary techników wet. :P Daj mu sznsę :lol:

wredna Mycha pisze:Taaa, bedziesz mogła dmuchać

Nie śmiej się wredusie. W życiu nie miałam kocura........Karolina ma woreczek, a psa jak kastrowałam, to mu usunęli - "żeby nie miał przeciągów" jak określił chirurg. Tak, że nie wiedziałam.

Kot ma tak maciupki worecek, że zostaje. Dużo potem z niego ni ma :mrgreen:

M pisze:Weź puśkę ze sobą - niech jej wet na dzień paszcze zaszyje

Boże, ta suka dłużej niż do 6.00 rano bez jedzenia nie wytrzymuje - wręcz słania się na łapach z głodu. A tydzień?

Tydzień? Ja o jednym dniu pisałam :lol: A karmić możesz przez rurkę - wiesz jak się szybko dziewczyna nauczy wciągać? 8)

Wojtek pisze:Ja w czasie sterylizacji Hery szukałem nowej pracy

Niom - ja na "dziewczynki" też zawsze brałam. U chłopaka sprawa prostsza. Ale co tam...........idą Święta - wolne się przyda. Może w końcu w domu posprzątam? :lol:
Każdy powód jest dobry 8) Rolek jedno popołednie chodził wężem. Drugi dzień już odbył śmigiem :wink:

PostNapisane: Czw kwi 01, 2004 7:09
przez Monik@
Uffff.....jeszcze dwa dni...

PostNapisane: Śro kwi 07, 2004 21:49
przez Myszka.xww
Monik@, jak tam bezjajeczne sraluchy?

PostNapisane: Czw kwi 15, 2004 7:38
przez Monik@
Jestem dzisiaj pierwszy raz po Świętach i już gadam:
bezjajowce OK, chyba jeszcze bardziej się wściekają niż przed.
Bilans:
Jerry stracił jajka i chyba się nie zorientował.
Tomek stracił, ale: ja podrapana, mąż pogryziony, wet pogryziony!!!!!
No i pierwszy raz widziałam kota W KAGAŃCU!!!!!!!!! Nie było możliwości, zeby inaczej dać sobie radę. Ciekawe co będzie, jak Tomek dorośnie??? :roll: :lol:

PostNapisane: Czw kwi 15, 2004 7:52
przez lady_in_blue
Oooo, znaczy się Budyń to jeszcze nie jest prawdziwy tygrys? Miłe...
Miziaki dla duetu :D