Tyle lat minęło od ostatniego wpisu na wątku ... takie radosne były ...
W nocy odszedł Pokerek, moje słoneczko, wieczny, kochany dzieciak, zawsze taki pogodny, wyluzowany ...Wydawało się, że jest niezniszczalny ... Pękło mi serce, nie dociera to do mnie, że już go nie ma, że nigdy nie usłyszę tego jego jedynego na świecie "ee, ee, ee"..., że nie podtsawi już ogonka do drapania, nie usiądzie na stole drąc pysia "gdzie moje chrupy" ... kilka lat temu zaczął sam jeść, ale tylko chrupy, jeden rodzaj. Jeszcze dwa dni temu zebrałam opindol, że miska pusta, a ja w pracy. Przez 11 lat karmiłam strzykawką, dzisiaj też naszykowałam .... tylko nie mam już komu ....