ZOLTAR- Neurokot już nie w schronie- wieści z domu :)
Napisane: Wto sty 17, 2012 15:01
EDIT: 26.02 Zoltar pojechał do domu
Nie jest młodziutki, obiektywnie piękny, ani w 100% sprawny.
Nie ma najmniejszych szans na wyadoptowanie ze schronu.
Nie ma żadnej perspektywy na kochający dom.
Zoltar jest przemiłym i bardzo dzielnym kocurem. Neurologicznym kocurem...
Trafił do schroniska w kiepskim stanie, być może po jakimś wypadku jednak nie do końca wiemy skąd zmiany neurologiczne w takim rozmiarze. Może uraz, może podtrucie, może coś jeszcze innego…
Radzi sobie jak tylko potrafi, humor i apetyt dopisują mu ponad normę (podwoił masę odkąd przyszedł). Ćwiczy sprawność chodząc po korytarzu kociarni, zdarza mu się nawet biegać. Kiedy nie potrafił wcelować głową do miski szybko zauważył, że łapką łatwiej trafić do mordki. Jest bardzo towarzyski, i bardzo rozgadany. Głośno narzeka kiedy ciotki dają mu za dużo całusów w głowę, ale to kokieteria w czystej postaci bo z Zoltara jest prawdziwy pieszczoch
Ten wątek to w zasadzie akt desperacji bo kompletnie nie wiem co z nim począć. To okrutne, ale paradoksalnie jest za zdrowy na jakiekolwiek rozważania na ulżenie mu, za zepsuty na adopcję…
A ktoś miałby z niego bardzo dużo radości i pociechy gdyby tylko odważył się przyjąć pod swój dach takiego elektrycznego kotka.
O to jak dzielnie radził sobie już 3 tygodnie temu (to trzeba zobaczyć!!!) :
http://www.youtube.com/watch?v=il4OXE4R ... er&list=UL
Czy taki kot ma szansę na znalezienie swojego miejsca na ziemi poza schronowymi murami??
Nie jest młodziutki, obiektywnie piękny, ani w 100% sprawny.
Nie ma najmniejszych szans na wyadoptowanie ze schronu.
Nie ma żadnej perspektywy na kochający dom.
Zoltar jest przemiłym i bardzo dzielnym kocurem. Neurologicznym kocurem...
Trafił do schroniska w kiepskim stanie, być może po jakimś wypadku jednak nie do końca wiemy skąd zmiany neurologiczne w takim rozmiarze. Może uraz, może podtrucie, może coś jeszcze innego…
Radzi sobie jak tylko potrafi, humor i apetyt dopisują mu ponad normę (podwoił masę odkąd przyszedł). Ćwiczy sprawność chodząc po korytarzu kociarni, zdarza mu się nawet biegać. Kiedy nie potrafił wcelować głową do miski szybko zauważył, że łapką łatwiej trafić do mordki. Jest bardzo towarzyski, i bardzo rozgadany. Głośno narzeka kiedy ciotki dają mu za dużo całusów w głowę, ale to kokieteria w czystej postaci bo z Zoltara jest prawdziwy pieszczoch
Ten wątek to w zasadzie akt desperacji bo kompletnie nie wiem co z nim począć. To okrutne, ale paradoksalnie jest za zdrowy na jakiekolwiek rozważania na ulżenie mu, za zepsuty na adopcję…
A ktoś miałby z niego bardzo dużo radości i pociechy gdyby tylko odważył się przyjąć pod swój dach takiego elektrycznego kotka.
O to jak dzielnie radził sobie już 3 tygodnie temu (to trzeba zobaczyć!!!) :
http://www.youtube.com/watch?v=il4OXE4R ... er&list=UL
Czy taki kot ma szansę na znalezienie swojego miejsca na ziemi poza schronowymi murami??