Strona 1 z 2

Przypadkowa Mućka i dzika Tośka - oswajamy

PostNapisane: Wto sty 03, 2012 8:18
przez dusia1007
Od wczoraj mam znów kota.
Rudzielec mieszka z moimi rodzicami. Na szczęście jest zdrowy. Dalej jest "moim" kotem, ale mieszkania w bloku bez możliwości wychodzenia odmówił stanowczo. Nie sądziłam, że będę mieć kota przed zamieszkaniem we własnym domu ale stało się...
Wczoraj zadzwonił kolega, że od świąt mu się pod domem kręci obcy kot. Wystawiał mu jedzenie, ale do domu nie mógł wziąć - ma 4 swoje.
Niewiele myśląc "zmusiłam" męża do zabrania kota do domu... "Zmusiłam" bo On nie lubi kotów! Nikt nie wiedział nawet jak kot wygląda, bo się chował między tujami i wychodził tylko do miski jak nikogo nie było. Nie wiadomo było w jakim jest stanie, w jakim wieku i jakiej płci. A ja głupia mówię "BIORĘ".
I tak oto mam. Kotkę. Na oko jakieś 4 miesiące ma, ale mogę się mylić. Jest śliczna, bura z białym. Wczoraj była wojna podczas łapania, wojna podczas transportu, ale w domu - anioł nie kot. Zjadła, po pół godzinie było mruczenie, po godzinie barankuje. w nocy kupa i sioo do kuwety, a dziś od rana wielka miłość.
Wprawdzie ucieka na każdy głośniejszy dźwięk - czy to trzaśnięcie drzwi, czy zawijanie kanapek w folię aluminiową albo jak ktoś się gwałtownie ruszy, ale nawet mój TŻ powiedział przed wyjściem, że jak nie będzie w nocy miałkolić, wchodzić na stoły, blaty itp itd to może zostanie na stałe :)
Kotka dostała na imię Mućka - pomysł mojego męża :) (zdjęcia będą jak tylko uruchomię bluetooth w kompie, bo coś padło). Na szczęście (dla kota) jestem na chorobowym to mogę się nią lepiej zająć.

Powiedzcie mi tylko jak przetransportować Mućkę do weta bez transportera (który został z Rudym u rodziców). Kupa była nie ładna, poza tym mała trochę kicha. Do weta mam jakieś 100m ale boję się trochę nieść ją luzem na rękach...



Nie chwal dnia przed zachodem słońca i kota zanim ci narobi na kanapę... ja wysyłam posta a Mućka się ustawia do sikania na fotelu. hmmm

Re: Mućka - niechciany świąteczny prezent?

PostNapisane: Wto sty 03, 2012 8:25
przez skaskaNH
Piszesz, że masz 100 m do weta, a Mućka ma ok. 4 mies. Tak na szybko kombinuję: może w jakimś większym pudełku, tylko trzeba by od góry jakoś zabezpieczyć i zrobić otwory po bokach... albo jakiś plastikowy koszyk? Ewentualnie jakaś torba podróżna, zasuwana na zamek?

Re: Mućka - niechciany świąteczny prezent?

PostNapisane: Wto sty 03, 2012 8:28
przez dusia1007
ooo... torba! Na to nie wpadłam :) dzięki. Za pół godzinki idziemy na przegląd, bo gabinet od 9tej.


Odrobaczeni, odpchleni, książeczka założona. Za dwa dni mamy się pokazać.
Pani wet mówi, że Mucia ma 5 miesięcy i nie wygląda źle. Nie spędziła poza domem zbyt dużo czasu.

Re: Mućka - niechciany świąteczny prezent?

PostNapisane: Pon sty 23, 2012 8:36
przez dusia1007
Obrazek
Obrazek
Zrobić zdjęcie temu małemu wariatkowi, to kwestia cudu... Niestety zdjęcia niewyraźne, ale są :)
Słodziak się z Muci zrobił straszny, choć nadal nie lubi być brana na ręce. Sama z własnej woli przychodzi tylko do mojego TŻ.
Dziś idziemy się zaszczepić. Jest prawdopodobieństwo, że do Mućki dołączy kolega lub koleżanka.
Jak znajdzie się transport z Warszawy to przyjedzie do nas kot z Korabiewic :) Już się cieszę :)

Re: Mućka - niechciany świąteczny prezent?

PostNapisane: Pon sty 23, 2012 9:49
przez Gretta
Może trochę odczekaj z wprowadzeniem nowego kota aż kicia nabierze odporności?
Bezpośrednio po szczepieniu odporność spada, a wzrasta dopiero po ok. 2 tygodniach!

Re: Mućka - niechciany świąteczny prezent?

PostNapisane: Pon sty 23, 2012 11:21
przez dusia1007
Jeszcze nie wiadomo kiedy jakiś kotek do nas dołączy. Mam możliwość całkowitej izolacji kotków od siebie na początku więc nie powinno być źle.
Mucia miała być szczepiona za tydzień lub 2, jednak przyspieszamy szczepienie ze względu na ewentualnego nowego przybysza.

Re: Mućka - niechciany świąteczny prezent?

PostNapisane: Pon sty 23, 2012 11:39
przez liszyca
Super historia, najlepsze są koty spadające z nieba. Śliczna Mućka, bure są piękne! Mam do weta podobną odległość i niemal zawsze latałam z kociakiem na rękach, chociaż przy takim świeżo upieczonym nie byłoby to dobre wyjście - kto to wie, co takiemu do głowy strzeli :) A pomysł z drugim kotkiem, w swoim czasie, popieram, jeden kot tylko to wręcz marnotrawstwo miejsca w mieszkaniu.

Re: Mućka - niechciany świąteczny prezent?

PostNapisane: Pon lut 13, 2012 9:22
przez dusia1007
Wczoraj wieczorem przywieźliśmy do domu Tośkę. Powinna się nazywać tornado, albo demon wojny ;) podczas przekładania na parkingu z jednego transportera do drugiego zwiała. Dobrze, że trzeźwo myśląc zamknęłam się wcześniej z nią w aucie a chłopakom kazałam wysiąść. Straty: przeorany pazurami plastik nad schowkiem w aucie męża, przeorana moja lewa dłoń od wewnętrznej strony (auć!) i palec wskazujący u prawej ręki - prawie na całej długości (2x auć!), ale w tym przypadku wygrałam ja - Tośki pazur zatrzymał się na moim paznokciu i tam już został. Kotka nie krwawi, więc pewnie się "tylko" złamał, ale sprawdzić nie mam jak. Siedzi biedaczysko za sofą i ani myśli wychodzić.

Teraz prośba - co jak i w jakiej kolejności robić żeby tego tajfuna choć troszkę oswoić i zapoznać z Mućką? Jak się da choć dotknąć to już sobie poradzę, ale na razie zbunkrowała się tak, że ledwo ślepka widać...

Re: Przypadkowa Mućka i dzika Tośka - oswajamy

PostNapisane: Pon lut 13, 2012 10:43
przez jopop
Dziękuję za dom dla niej.

Teraz potrzeba Wam czasu i spokoju. przez pierwsze dni postaw jej po prostu obok tej kanapy kuwetę i miski. dobrze robi czytanie na głos, zwierzę przyzwyczaja się do głosu czlowieka.

Jak nie będzie już panicznie bać się Twojej obecności - zacznij karmić ją tylko wtedy, gdy jesteś w pokoju. Przynosisz michę z czymś dobrym, stawiasz kolo kanapy i odsuwasz się daleko, ale nie wychodzisz z pokoju. jeśli nie zje - zabierasz michę. i po paru godzinach znów.

Potem stopniowo odsuwasz michę od kanapy. I sama stajesz coraz bliżej.



Przez pierwsze 2-3 dni nie rób nic co by ją straszyło. Po prostu bądź.

Re: Przypadkowa Mućka i dzika Tośka - oswajamy

PostNapisane: Pon lut 13, 2012 16:12
przez dusia1007
Wróciłam z pracy. Tośka dalej za sofą. Nic nie zjadła, w kuwecie pusto. Pogadałam do niej troszkę i zostawiłam ją w spokoju. Mućka się zupełnie nie interesuje nowym lokatorem.

Re: Przypadkowa Mućka i dzika Tośka - oswajamy

PostNapisane: Pon lut 13, 2012 16:18
przez jopop
spokojnie. może nawet do 2 dni nie chcieć jeść. ale jak będzie mieć spokój - zacznie.

Re: Przypadkowa Mućka i dzika Tośka - oswajamy

PostNapisane: Pon lut 13, 2012 19:21
przez dusia1007
Mamy pierwsze sukcesy :) Miseczka z tuńczykiem wylizana do czysta. W kuwecie sioo i kupa :) nie myślałam, że z takich głupot będę się cieszyć :)

Re: Przypadkowa Mućka i dzika Tośka - oswajamy

PostNapisane: Pon lut 13, 2012 21:25
przez juana
Witamy się z Ryszardem :D
A żebyś wiedziała- ja też tak mam- cieszę się z długo oczekiwanych qpali albo sioo... :mrgreen: . Jeszcze trzeba to dokladnie obejrzeć czy takie jak trzeba :wink:

Re: Przypadkowa Mućka i dzika Tośka - oswajamy

PostNapisane: Wto lut 14, 2012 8:23
przez jopop
e, to szybko poszło :)

Re: Przypadkowa Mućka i dzika Tośka - oswajamy

PostNapisane: Wto lut 14, 2012 10:12
przez dusia1007
Witaj yuana :) Ryszard jest pięęęękny - mam słabość do rudego :mrgreen:

Rano Tośka zjadła michę cielęcinki. Suchego rc nie tyka, ale spróbujemy jeszcze z innym jak przyjdzie dostawa z krakvetu (coraz dłużej realizują te zamówienia).
Mućka dziś z rana weszła ze mną do Tosi (podstępem, między nogami). Nie chciałam robić rabanu i pozwoliłam jej zostać. Może trochę niemądrze, bo to jeszcze wcześnie, ale podczas mojego sprzątania kuwety kicie się obwąchały i na tym się skończyło. Bez złości, prychania itp. Ja nie mogę zbliżyć do Tosi ręki bo od razu wieje, ale patrzeć na nią mogę ;) dziś z odległości 30 cm - bo siedziała na parapecie a nie za kanapą :D PIĘKNE MA OCZY takie zielonkawe. Dzięki Ci jopop za pięknego kota!