Nie mialam czasu pisać.
Ale już nadrabiam.
Kotek urodził się 1 września w jakiejś pseudo hodowli.Moja koleżanka dostała go od swojej mamy.Wszystko było cudownie ale koleżanka musiała wrócić do rodzinnego domu i sie zaczeły schody.Bo jej matka w takiej sytuacji na kota sie już nie zgodziła.
I tak oto 14 grudnia o godz 11 kolezanka zapukała do mnie z kotkiem i całą jego wyprawka.
Będziemy mu szukać nowego domu ale dopiero po Świętach.Nie chce żeby znowu był czyjąś zabawką na pare miesiecy a potem a kysz.
Jest bardzo grzeczny,korzysta z kuwety.Jak jest głodny to wydziera japke.Śpi wtulony w moje włosy i ugniata mi głowe.
Demoluje mi kwiatki ale pozatym dogaduje sie z kotami wiec nie widac ze w domu jest juz ich 7
Porobimy zdjęcia i pokażemy jego dowody zbrodni.