Strona 1 z 2
Moj kot cierpi- pomozcie

Napisane:
Pt gru 09, 2011 14:01
przez Nikki1976
Bedzie chaotycznie i szybko- mieszkam w Egipcie, wety pozamykane dzis... Mam kotka- 4 miesiace... Wszystko bylo wporzadku- kotek zdrowy, odrobaczony, jedzenie i opieka na wysokim poziomie... Kotek byl jeszcze 2 godziny temu pelen zycia- skoczyl do mnie na lozko ( ja zawsze) i... nagle "miau"- polozyl sie na boku... poglaskalem go jak zawsze... kotek zajeczal, potem... zasyczal na mnie (pierwszy raz!!) Pol godziny potem przygotowalem jedzenie- kotek zawsze podbiegal, skakal z radosci... Tym razem- nawet nie ruszyl sie z lozka... Zanioslem go pod miske- zjadl dosc duzo ale... po prostu usiadl przy niej po skonczeniu- jakby troche pogubiony- przynioslem go na lozko z powrotem... Przytulilem- ale kotek chcial zejsc na lozko... Przy zeskakiwaniu ze mnie po prostu sie przewrocil-nie tak, jak poprzednio zgrabnie skoczyl...
Teraz lezy na plecach... lapki przednie i tylne trzyma uniesione w gore, miauczy od czasu do czasu... cierpi, a ja nie wiem co mu jest... Sluchajcie- tutaj jest Egipt, nie Polska niestety.. Wszystko pozamykane w piatki, weterynarze tez nie tacy wspaniali... Co jest? Lzy mi sie cisna do oczu... Nagle kot zaczal cierpiec... Co sie dzieje???
Re: Mo kot cierpi- pomozcie

Napisane:
Pt gru 09, 2011 14:04
przez kotx2
Nikki1976 pisze:Bedzie chaotycznie i szybko- mieszkam w Egipcie, wety pozamykane dzis... Mam kotka- 4 miesiace... Wszystko bylo wporzadku- kotek zdrowy, odrobaczony, jedzenie i opieka na wysokim poziomie... Kotek byl jeszcze 2 godziny temu pelen zycia- skoczyl do mnie na lozko ( ja zawsze) i... nagle "miau"- polozyl sie na boku... poglaskalem go jak zawsze... kotek zajeczal, potem... zasyczal na mnie (pierwszy raz!!) Pol godziny potem przygotowalem jedzienie- kotek zawsze podbiegal, skakal z radosci... Tym razem- nawet nie ruszyl sie z lozka... Zanioslem go pod miske- zjadl dosc duzo ale... po prostu usiadl przy niej po skonczeniu- jakby troche pobubiony- przynioslem go na lozko z powrotem... Przytulilem- ale kotek chcial zejsc na lozko... Przy zeskakiwaniu ze mnie po prostu sie przewrocil-nie tak, jak poprzednio zgrabnie skoczyl...
Teraz lezy na plecach... lapki przednie i tyle trzyma uniesione w gore, miauczy od czasu do czasu... cierpi, a ja nie wiem co mu jest... Sluchajcie- tutaj jest Egipt, nie Polska niestety.. Wszystko pozamykane w piatki, weterynarze tez nie tacy wspaniali... Co jest? Lzy mi sie cisna do oczu... Nagle kot zaczal cierpiec... Co sie dzieje???

podniosę,niestety nikt kota nie zdiagnozuje przez net,mozna jedynie snuc domysły,ja nie pomogę ,bo się nie znam ale inni może tak,trzymam kciuki za kota
Re: Moj kot cierpi- pomozcie

Napisane:
Pt gru 09, 2011 14:15
przez Nikki1976
uciekaja mu oczka wiecie... tak do gory... sluchajcie... co jest? dzwonie do wetow- now aswer.. dzwonie do przyjaciol pytaja sie zy zmienilem cos w diecie? nic.
kotek jest teraz na boku, oddycha, cialko ma troche chlodniejsze
Re: Moj kot cierpi- pomozcie

Napisane:
Pt gru 09, 2011 14:19
przez J.D.
coś neurologicznego?
może zmierz temperaturę....
Re: Moj kot cierpi- pomozcie

Napisane:
Pt gru 09, 2011 14:19
przez Nemi
Nie ma jakiejś lecznicy czynnej w weekend ?
Re: Moj kot cierpi- pomozcie

Napisane:
Pt gru 09, 2011 14:20
przez kasia_5000
Kiedy kotek był odrobaczany?
Re: Moj kot cierpi- pomozcie

Napisane:
Pt gru 09, 2011 14:20
przez kotx2
Nikki1976 pisze:uciekaja mu oczka wiecie... tak do gory... sluchajcie... co jest? dzwonie do wetow- now aswer.. dzwonie do przyjaciol pytaja sie zy zmienilem cos w diecie? nic.
kotek jest teraz na boku, oddycha, cialko ma troche chlodniejsze
może czymś się struł,rośliny ,środki chemiczne
Re: Moj kot cierpi- pomozcie

Napisane:
Pt gru 09, 2011 14:30
przez Koszmaria
koniecznie szukaj weta który go teraz przyjmie.
delikatnie go obmacaj,które miejsce go boli.brzuszek,pupa,bardzo delikatnie,może sobie coś przy skoku zrobił
przemieszczaj go tylko i wyłącznie na noszach z szalika,albo koca,nie bierz go na ręce.
Re: Moj kot cierpi- pomozcie

Napisane:
Pt gru 09, 2011 14:39
przez Nikki1976
Odrobaczony byl miesiac temu... czy sie czyms zatrul? nie wiem- raczej nie. roslin nie mam w domu ( wlasnie ze wzgledu na kotka)... kotek lezy na boku, oczka leca w gore, reaguje na imie ale mniej- jak staram sie ja dotknac, odpycha lapkami rece ,ale bez sily... dzwonilem do Zony- Wet ma przyjechac do domu MOZE kolo 20 bo jest poza miastem gdzies a tutaj widze o czas chodzi... przed tym wszystkim kotek zrobil siku, rano kiedy czyscilem kuwete kupka byla w porzadku...
Tutaj jest Kair-wiecie... Posiadanie zwierzaka to oznaka "bogactwa" wiec nikt tak nie dba jak w Europie- tutaj wet jest od szczepionek, odrobaczenia- ale jak potrzeba nagle nie dbaja o to...
Temperatura sprawdzona odbytnicznym termometrem to teraz 35,2? Zle?? poradzcie? powinno byc wiecej prawda??
dotykam kotka teraz- juz nie walczy i oczka jakby mniej uciekaja w gore... ale nie walczy wciaz aby sie podniesc... spi troche jakby- nie przeszkadzac mu? Sorry za takie glupie pytania ale juz nie widzialem, gdzie sie spytac o rade
Re: Moj kot cierpi- pomozcie

Napisane:
Pt gru 09, 2011 14:42
przez najszczesliwsza
Nikki1976 pisze:Odrobaczony byl miesiac temu... czy sie czyms zatrul? nie wiem- raczej nie. roslin nie mam w domu ( wlasnie ze wzgledu na kotka)... kotek lezy na boku, oczka leca w gore, reaguje na imie ale mniej- jak staram sie ja dotknac, odpycha lapkami rece ,ale bez sily... dzwonilem do Zony- Wet ma przyjechac do domu MOZE kolo 20 bo jest poza miastem gdzies a tutaj widze o czas chodzi... przed tym wszystkim kotek zrobil siku, rano kiedy czyscilem kuwete kupka byla w porzadku...
Tutaj jest Kair-wiecie... Posiadanie zwierzaka to oznaka "bogactwa" wiec nikt tak nie dba jak w Europie- tutaj wet jest od szczepionek, odrobaczenia- ale jak potrzeba nagle nie dbaja o to...
Temperatura sprawdzona odbytnicznym termometrem to teraz 35,2? Zle?? poradzcie? powinno byc wiecej prawda??
dotykam kotka teraz- juz nie walczy i oczka jakby mniej uciekaja w gore... ale nie walczy wciaz aby sie podniesc... spi troche jakby- nie przeszkadzac mu? Sorry za takie glupie pytania ale juz nie widzialem, gdzie sie spytac o rade
Jejku musisz go dogrzać jakoś, weź do butelki nalej gorącej wody, obwiń w ręcznik i połóż koło kota, tak by się nie poparzył.
Re: Moj kot cierpi- pomozcie

Napisane:
Pt gru 09, 2011 14:54
przez Nikki1976
ok.. kotka dogrzewam- kotek zaczal robic "prrrum", oczka przestaly uciekac, juz nie odpycha... dotknalem cale cialka- nie miauczy- jak sprawdzalem temperature tez byl spokojny teraz sobie ziwnal nawet- pocieszcie ze to dobry znak???
Re: Moj kot cierpi- pomozcie

Napisane:
Pt gru 09, 2011 14:56
przez najszczesliwsza
Nikki1976 pisze:ok.. kotka dogrzewam- kotek zaczal robic "prrrum", oczka przestaly uciekac, juz nie odpycha... dotknalem cale cialka- nie miauczy- jak sprawdzalem temperature tez byl spokojny teraz sobie ziwnal nawet- pocieszcie ze to dobry znak???
Chyba dobry.
Może to atak epilepsji?
Tylko długo coś trwał...
Re: Moj kot cierpi- pomozcie

Napisane:
Pt gru 09, 2011 15:06
przez Szenila
To jtakie coś jakby neurologiczne... Może reakcja na ukąszenie jakiegoś owada? Jakiś środek chemiczny?
Może np. atak padaczki...
Dogrzewaj kociaka, przede wszystkim niech poduszeczki łapek dotykają do termoforu/butelkii z ciepłą wodą-kota najłatwiej ogrzać "od łapek".
Kociak przełyka ślinę? porusza mordką/oblizuje się? Spróbuj podać mu trochę wody z miodem/glukozą/cukrem, ale ostrożnie, żeby go nie zadławić.
Re: Moj kot cierpi- pomozcie

Napisane:
Pt gru 09, 2011 15:08
przez felin
20 minut, to nie tak dlugo. Padaczka bardzo różnie wygląda. Niekoniecznie muszą być od razu drgawki.
Re: Moj kot cierpi- pomozcie

Napisane:
Pt gru 09, 2011 17:18
przez Nikki1976
Sluchajcie... po pierwsze- DZIEKUJE BARDZO ZA RADE Z DOGRZENIEM KOTKA- zrobilem, jak pisaliscie... 15 minut pozniej...tak jak wspominalem wczesniej- kotek zaczal mruczec pod wplywem ciepla, reagowal na moj dotyk w sposob normalny... Sam nie wiem- gdy byl ten "atak" kotek zachowywal sie tak, jakby mnie nie poznawal nawet...
Teraz... Biega, skacze... Ma apetyt- jak poprzednio!
Czy to naprawde wygladalo na padaczke? Nie bylo drgawek- ale byl wywalony jezyczek, troszke slinki... lezenie na pleckach... no i te wywrocone oczka... to mi naprawde zlamalo serducho...
Czekamy na Weta...
DZIEKI RAZ JESZCZE ZA SZYBKIE WSPARCIE W IMIENIU SWOIM I NIKKI:)!
Jestem tutaj nowy- bede wracal czesciej!!