Kotka 4 tyg po sterylizacji karmi!

Napisane:
Sob mar 20, 2004 16:06
przez lorraine
Sama nie wiem co ma o tym myslec, sytuacja wyglada nastepujaco:
Moja znajoma ma kotke, juz dorosla, paroletnia, ktora niestety pare razy rodzila. Ostatnie dzieci zdarzyly sie w pazdzierniku, (z tego miotu jest moja Dalia) a w styczniu znow byla w ciazy ale w lutym zostal dokonany zabieg. Kotka nie jest sama w domu, jest z nia jej dziecko z miotu padziernikowego i ostatnio to dziecko ciagle ssie te matke (po dlugiej przerwie) ktora ma duzo mleka.
Znajoma sie martwi, ja nie wiem co powiedziec, spotkaliscie sie z czyms takim?!

Napisane:
Sob mar 20, 2004 16:23
przez Blue
Rzadko bo rzadko - ale zdarza sie. Tym bardziej ze kocica miala juz kociaki a wiec ma silny instynkt macierzynski i ssanie jej moze prowokowac produkcje mleka.
Trzeba by jej corke odganiac, nie pozwalac na ssanie, kotce podac leki ktore powstrzymuja produkcje mleka, byc moze na jakis czas oddzielic od ssacza


Napisane:
Sob mar 20, 2004 16:28
przez lorraine
Blue pisze:Trzeba by jej corke odganiac, nie pozwalac na ssanie, kotce podac leki ktore powstrzymuja produkcje mleka, byc moze na jakis czas oddzielic od ssacza

Wlasnie z odstawieniem bedzie klopot bo kotki zyja wychodzaco w domu z ogrodem, poza tym w domu jest trojka dzieci i nie daloby sie upilnowac
Jakie leki pomoga? Moze pojde do weterynarza i o cos poprosze bo znajoma nie sadze zeby sie wybrala, poza tym kolo niej jest tylko rzeznik a nie weterynarz (to nie Warszawa)


Napisane:
Sob mar 20, 2004 16:40
przez Blue
Nigdy nie musialam uzywac lekow hamujacych laktacje - nie wiem jak sie nazywaja - ale wet bedzie wiedzial

Zapewne sa to leki hamujace wydzielanie prolaktyny.
Tyle ze podawanie ich ma pelen sens dopiero wtedy gdy nie ma "czynnika" pobudzajacego - czyli kotki ssacej... Moze daloby sie ja choc troszke odganiac? Chociaz w mieszkaniu?

Napisane:
Sob mar 20, 2004 16:51
przez lorraine
Blue pisze:Nigdy nie musialam uzywac lekow hamujacych laktacje - nie wiem jak sie nazywaja - ale wet bedzie wiedzial

Zapewne sa to leki hamujace wydzielanie prolaktyny.
Tyle ze podawanie ich ma pelen sens dopiero wtedy gdy nie ma "czynnika" pobudzajacego - czyli kotki ssacej... Moze daloby sie ja choc troszke odganiac? Chociaz w mieszkaniu?
Odganiac mozna ale w nocy i tak nie nad nimi kontroli, one nie zalatwiaja sie w domu, tylko na dworzu, spia najczesciej na ganku, trzeba by jedna trzymac w klatce. Jest szansa ze to sie samo jakos skonczy? Boje sie tylko zeby ta karmiaca sie nie rozchorowala na jakies zapalenie sutka albo cos
