Strona 1 z 17

Szarusia, która została Miką, Kajtuś i Madzia w ds i inne...

PostNapisane: Śro lis 16, 2011 9:22
przez lula11
Witam wszystkich :)

Myślałam , że będę potrzebowała pomocy, ale w końcu muszę prosić was forumowiczów o radę i pomoc.

Od kilku miesięcy, zupełnie przypadkowo - nie szukając i nie przewidując nawet - zaczęłam dokarmiać kotki w drodze do pracy. Myślałam , że jest ich tylko dwa, ale na trzeci dzień zauważyłam że jest ich więcej, ale jednej kotki szczególnie było mi żal, bo miała urwany ogonek. Kilkucentymetrowy odcinek był jedną raną, nie zagojony i nie zarośnięty. Kotka musiała bardzo cierpieć. Przybiegała na wołanie, ale każde zbliżenie się do niej powodowało, że uciekała pod samochody. Inne koty odganiały ją od jedzenia, bo przecież była chora. Trzeba było stać i pilnować, żeby się najadła. Później zauważyłam , że rano czekała przed sklepem i czekała, aż ktoś ja nakarmi, kupi saszetkę czy suche jedzenie i tam czuła się pewniej, bo inne koty tam nie podchodziły, przynajmniej nie zauważyłam rano jak ją karmiłam.
Ale nie mogłam jej zostawić, tym bardziej że była nie wysterylizowana, a ponoć ostatni miot, który miała cały zginął po samochodami. Kotka nie ma swojego miejsca, jest przeganiana przez inne koty, nie wiem gdzie nocuje, ja widuję ją zawsze przy chodniku pod sklepem.
Kilka przy próbowałam ją złapać, ale nie udało mi się, chyba miała złe doświadczenia bo klatkę omijała z daleka. Nawet inspektorzy z TOZ nie potrafili jej złapać. Ale wreszcie udało się przy pomocy siatki.
Kotka wczoraj została wysterylizowana i amputowano jej końcówkę ogonka, który był niezagojony. Teraz już wiem że to ludzie zrobili jej taką ogromną krzywdę i dlatego nie chcę wypuszczać jej w tym miejscu na ulicę.
Przez kilka dni będzie dochodziła do siebie u zaprzyjaźnionej weterynarz, ale później co z nią będzie.
Jest ufna, podchodzi, można ją pogłaskać, mimo tego co jej zrobiono nie boi się ludzi. Boi się gwałtownych ruchów i jak zje to od razu ucieka.
Czy znajdzie się dla niej domek.
Nie mam jej aktualnych zdjęć, zrobię dzisiaj jak będę odbierała ją z lecznicy. Zdjęcia okaleczonej Madzi dodałam tez do wątku Niedźwiadka i Dzikuska.
Może ktoś znajdzie u siebie miejsce dla Madzi.

Re: Okaleczona kotka Madzia ma wrócić na ulicę ?!

PostNapisane: Śro lis 16, 2011 10:02
przez pisiokot
podniosę chociaż.
biedulka :(

Re: Okaleczona kotka Madzia ma wrócić na ulicę ?!

PostNapisane: Śro lis 16, 2011 10:16
przez animalon
witam się u Madzi
wątek zadjęciami ogonka Madzi viewtopic.php?f=1&t=133478 str.17

Re: Okaleczona kotka Madzia ma wrócić na ulicę ?!

PostNapisane: Śro lis 16, 2011 10:43
przez lula11
Dzięki,
animalon dziękuję, robię co możliwe, żeby jej nie wypuszczać w to samo miejsce, tyle już zrobiłam i nie mogę skazać Madzię na dalsze męczarnie i pijackie wybryki.
zrobiłam wydarzenie na facebooku - www.facebook.com/ical/u.php?uid=1000003 ... ztJ1YRw7Ne

Obrazek
Obrazek

Tak wyglądał ogonek przed operacją, biedna musiała bardzo cierpieć.

Re: Okaleczona kotka Madzia ma wrócić na ulicę ?!

PostNapisane: Śro lis 16, 2011 10:53
przez Bazyliszkowa
Czy link na FB na pewno jest poprawny? Bo mnie nie działa :(

Re: Okaleczona kotka Madzia ma wrócić na ulicę ?!

PostNapisane: Śro lis 16, 2011 11:16
przez lula11

Re: Okaleczona kotka Madzia ma wrócić na ulicę ?!

PostNapisane: Śro lis 16, 2011 11:19
przez Bazyliszkowa
Teraz jest ok :ok:
Zaraz roześlę zaproszenia.

Re: Okaleczona kotka Madzia ma wrócić na ulicę ?!

PostNapisane: Śro lis 16, 2011 13:38
przez lula11
dzięki, za pół godziny jadę odebrać Madzię, jestem ciekawa w jak znosi pobyt w klatce...

Re: Okaleczona kotka Madzia ma wrócić na ulicę ?!

PostNapisane: Śro lis 16, 2011 14:03
przez edii
Czekam z niecierpliwością na wieści.

Re: Okaleczona kotka Madzia ma wrócić na ulicę ?!

PostNapisane: Śro lis 16, 2011 14:09
przez Jahoda
Lula - szacun za konsekwencję :ok:

Re: Okaleczona kotka Madzia ma wrócić na ulicę ?!

PostNapisane: Śro lis 16, 2011 17:02
przez lula11
Madzia już przewieziona z lecznicy do "hoteliku", w sobotę muszę ją odebrać. Bardzo przestraszona nawet nie chciała zbliżyć się do mojej ręki. Pewnie zapamięta mi, że ja zorganizowałam łapankę na nią. Ogólnie wygląda bardzo dobrze była cichutka całą drogę, dopiero u wet zamiauczała nieśmiało. Nie mogłam obejrzeć ogonka , bo chowa go pod siebie. Ale zadzwonię później i dowiem się jak z apetytem i czy się trochę oswoiła z miejscem.
Niestety nie ma odzewu na mój apel i Madzia będzie musiała wrócić skąd ją wzięłam :(
Zapomniałam w tym zamieszaniu o zrobieniu jej zdjęć, ale jeszcze zdążę, może jutro.

Re: Okaleczona kotka Madzia ma wrócić na ulicę ?!

PostNapisane: Śro lis 16, 2011 18:51
przez lula11
Dzwoniłam do wet, kotka zjadła suchy pokarm, mokrym na razie pogardziła, ale jest wystraszona jak się do niej zajrzy i wciska się w kąt klatki. Jutro jadę do niej i zobaczę jak się czuje i zrobię zdjęcia.
Myślałam że mogę jej znaleźć dom, ale teraz już nie mam takiej pewności...

Re: Okaleczona kotka Madzia ma wrócić na ulicę ?!

PostNapisane: Śro lis 16, 2011 22:29
przez animalon
lula11 i Madziu :1luvu: witam wieczorkiem... nie za szybko kochaniutka się poddajesz? Pamiętaj, że wyadoptowanie kociaka zajmuje troszkę czasu. Potrzeba zacięcia, pomysłowości i dużoooo ogłoszeń - szczególnie dla kotki wolnożyjącej.... Będzie potrzeba sporo czasu , aby odpowiedni domek się trafił , ale cuda i cudeńka się zdarzają. Głowa do góry :ok:

Madziunia jest teraz zestresowana ogromnie i dlatego jest taka inna.... Najważniejsze , ze jest pod opieką Weta i po sterylce.

Re: Okaleczona kotka Madzia ma wrócić na ulicę ?!

PostNapisane: Śro lis 16, 2011 22:44
przez Justa&Zwierzaki
Napisz do CatAngel , ona za niewielka opłatę zrobi wiele ogł na najlepszych portalach , wypuszczenie jej może sie xle skończyć :(

Re: Okaleczona kotka Madzia ma wrócić na ulicę ?!

PostNapisane: Czw lis 17, 2011 8:40
przez lula11
Witam,
Dzięki za rady, ale nie wiem jak naleźć adres do Catangel, nie jestem taka mocna w poruszaniu się po tym portalu.
Nie chcę kotki wypuszczać w to samo środowisko, strasznie biję się z myślami, ale nie mam nawet gdzie jej przechować do czasu znalezienia ewentualnego domu dla niej.
Nie mogę jej wziąć do siebie , bo mam już kotkę, która ze względu na białaczkę nie może być narażana na stres związany z obecnością nowego kota. Nawet nie mam jak je od siebie odizolować. Rodzina, znajomi - nikt nie chce jej przygarnąć nawet na krótki czas.
Po pracy jadę do niej, chcę zobaczyć czy ta sytuacja ją stresuje mocno, jednak to kotka wolnościowa, a ja ją umieściłam w zamknięciu bez możliwości wybiegu. Może zrozumie, że to dla jej dobra.

Rano czekały na mnie już pozostałe trzy kociaki, każdy w innym wieku. Dostały lek na odrobaczenie, a najmłodszego muszę zabrać na odpchlenie. Ten jeszcze może dać mi się złapać. Jest jeszcze jedna koteczka do sterylizacji.