Strona 1 z 2

Lilly wróć!

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 21:06
przez ellubis
moje 3 tygodnie poszukiwań Lilly, doświadczenia, refleksje:

http://www.parnas.pl/index.php?co=blog&id=20&idb=1010

Re: Lilly wróć!

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 21:19
przez vega013
ellubis pisze:moje 3 tygodnie poszukiwań Lilly, doświadczenia, refleksje:

http://www.parnas.pl/index.php?co=blog&id=20&idb=1010

Szkoda, że nie zaczipowałaś Lilly. Kiedy razem z TŻetem zawieźliśmy do lecznicy uratowaną przed psem Julkę, wet zaczął od sprawdzenia, czy kotka nie ma czipa. Dopiero potem pobrał krew na testy FIV i FeLV. Cała siódemka moich kotów jest zaczipowana. Wprawdzie są to koty niewychodzące, ale ostrożności nigdy za wiele.

Re: Lilly wróć!

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 21:21
przez ellubis
piszę o tym, dlaczego nie zaczipowałam... teraz zaczipuję... Bilutka (i Lilunię jak tylko się znajdzie)

Re: Lilly wróć!

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 21:28
przez ASK@
3 tygodnie to wiecznośc ale jeszcze nie jej granica.Szukaj nadal.Ona gdzieś czeka. Na miau jest kot co po 7 m-cach się znalazł. A nie raz był tam szukany.Przetrwał zimę.
Wiem co czujesz.Szukałam kot.Znalazłam.
Trzymam kciuki mocne :ok:

Re: Lilly wróć!

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 21:28
przez vega013
ellubis pisze:piszę o tym, dlaczego nie zaczipowałam... teraz zaczipuję... Bilutka (i Lilunię jak tylko się znajdzie)

Będę mocno trzymała kciuki :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Bardzo Ci współczuję.

Re: Lilly wróć!

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 22:34
przez ellubis
dziękuję Wam, rzeczywiście przeżywamy z siostrą koszmar, tak to wygląda i nie da się nic udawać... idę teraz szukać, bo ktoś widział w jednym miejscu podobną kotkę, byłyśmy tam po południu na zmianę, ale nie pokazała się, może teraz? choć już na samą myśl, że jej nie przyniosę do domu, chce mi się wyć... opisałam stres w tym tekście z linku...

Re: Lilly wróć!

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 22:41
przez jasdor
W świetle latarki doskonale odbijają się kocie oczy :(
Mocno trzymam kciuki :ok: Powodzenia

Re: Lilly wróć!

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 22:42
przez vega013
ellubis pisze:dziękuję Wam, rzeczywiście przeżywamy z siostrą koszmar, tak to wygląda i nie da się nic udawać... idę teraz szukać, bo ktoś widział w jednym miejscu podobną kotkę, byłyśmy tam po południu na zmianę, ale nie pokazała się, może teraz? choć już na samą myśl, że jej nie przyniosę do domu, chce mi się wyć... opisałam stres w tym tekście z linku...

Przepraszam, nie chciałabym być niedelikatna... Ale czy (biorąc pod uwagę to, co teraz przeżywasz) nadal uważasz, że wypuszczanie kota bez kontroli to dobry pomysł?

Re: Lilly wróć!

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 23:08
przez Mulesia

Re: Lilly wróć!

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 23:16
przez Bungo
Mieszkam w pobliżu, dokarmiam miejscowe bezdomniaki, ogłoszenia widziałam. Rozglądam się za Lilunią, ale przy kocim barze się nie pojawia.
Ale będę nadal się rozglądać...

Szukaj nocą, kiedy nie ma już psów i samochodów. Może wyjdź z Bilutkiem w transporterze albo na smyczy - może on ją znajdzie albo ona usłyszy jego miauczenie?

Edit: Może mnie czasem widujesz -chodzę na spacery z biało-czarnym kotem na smyczy.

Re: Lilly wróć!

PostNapisane: Pt lis 11, 2011 11:30
przez ellubis
Bungo pisze:Mieszkam w pobliżu, dokarmiam miejscowe bezdomniaki


a gdzie jest ten koci bar? próbuję zlokalizować te w pobliżu i mam już kilka na oku, rozmawiałam tez z karmicielami kotów...

a, i, owszem, widziałyśmy się, ja mam dużego jasnego psa :)

Re: Lilly wróć!

PostNapisane: Pt lis 11, 2011 11:43
przez Bungo
Koci bar jest za ogrodzeniem ogródka na tyłach budynku przy ul. Altanowej - od strony wjazdu. Wystawiam jedzenie między 18.30 a 19.30 - zależy, jak wracam z pracy, latem później, tak, zey już zmierzchało. tedy pojawiaja się stali stołownicy w liczbie 3. Zawsze cos w miskach jednak zostaje.

Re: Lilly wróć!

PostNapisane: Pt lis 11, 2011 11:51
przez ellubis
vega013 pisze:Przepraszam, nie chciałabym być niedelikatna... Ale czy (biorąc pod uwagę to, co teraz przeżywasz) nadal uważasz, że wypuszczanie kota bez kontroli to dobry pomysł?


Hm, jakby to powiedzieć? Jak niby miałabym "wypuszczać kota pod kontrolą"? Śledzić go! Nie da rady. Nie umiem wdrapywać się na ogrodzenia i nie mieszczę się w piwnicznych okienkach... Wolnowychodzące koty chodzą gdzie chcą i zazwyczaj wracają do domu, nasz kot-rezydent przeżył tak prawie 12 lat. Lilunię spotkała jakaś zła przygoda, zagalopowała się w nieznany rewir? Ktoś ją złapał i przetrzymuje?... Nieszczęścia się zdarzają. Czy fakt, że dzieci też - niestety - czasami giną znaczy, że mamy trzymać dzieci na uwięzi? Nie! Mamy uczyć je samodzielności!

Oczywiście, że koty mają się lepiej, gdy zamiast marnieć w klatce w schronisku trafiają do mieszkania, z którego nie wychodzą... ale tak naprawdę koty to zwierząta lubiące wolność. Dlatego wzięłam tę parkę (z TOZ-u), bo wiedziałam, że mogę im to dać, mam ogródek będący częścią całego szpaleru ogródków... tu miały się świetnie. I nie tylko one. Są tu i inne koty. A że dalej są niebezpieczne ulice? No, są! Wszędzie są! Dziś nawet przez najmniejszą wieś mogą przebiegać drogi pełne samochodów. I bodaj tam ginie pod kołami samochodów najwięcej kotów. U nas od wiosny do zimy drzwi do ogródka są otwarte, nie wyobrażam sobie, żebym - z powodu kotów - miała się zamknąć w mieszkaniu jak w akwarium. I - nie zapominajmy - również z zamkniętych mieszkań giną koty - np. wypadają z któregoś tam piętra i nie wiedzą, jak się znaleźć w zupełnie obcym im świecie. Mam nadzieję, że Lilunia sobie lepiej radzi.

Istnieje też pośrednia opcja - wyprowadzanie kota na smyczy. Dla mnie niewykonalna. Wyprowadzanie trzech kotów i psa na smyczach to byłby full job, a ja jakoś jednak w wolnych chwilach muszę zarabiać na swoje i mojego zwierzyńca przeżycie... ;->

Re: Lilly wróć!

PostNapisane: Pt lis 11, 2011 11:54
przez ellubis
Bungo pisze:Koci bar jest za ogrodzeniem ogródka na tyłach budynku przy ul. Altanowej


oj, to zajrzę tam, może i Lilunia się tam kręci? a czy widziałaś może takiego młodego rudego jak bursztyn kotka? zauważyłam go przy okazji poszukiwań Lilly kiedyś pod samochodem (przy bloku na Altanowej), ale nie wzięłam go, bo nie wiedziałam, czy nie należy do kogoś... śliczny był :)

Re: Lilly wróć!

PostNapisane: Pt lis 11, 2011 11:58
przez Bungo
Młody rudziak nazywa się Kapsel, mieszka w mojej klatce schodowej, ale tylko w nocy, bo cały dzień się włóczy. Obawiam się, że kiedyś zniknie, bo jest bardzo ufny i przyjazny.