Mizi - koteczka p. Ewy z Chorzowa jest na granicy śmierci z wycieńczenia. Od 7 tygodni nieustająco wręcz, kilkanaście razy dziennie wymiotuje. Zawsze niestety miała skłonności do problemów gastrycznych/trawiennych?? - już jako młody kociak jadła bardzo łapczywie i często zwracała pokarm. Lekarz zdiagnozował to wówczas jako problemy z odźwiernikiem żołądka - zalecił częste karmienie malutkimi porcjami i sytuacja jakoś się w miarę unormowała. Czasami jeszcze zdarzyło się Mizi zwymiotować, ale nie były to jakieś niepokojące stany.
Mizi jest już dorosłą kotką. W ostatnich tygodniach niestety jej stan zdrowia dramatycznie się pogorszył - właśnie na skutek potwornych wręcz wymiotów. Koteczką szarpią torsje parę razy dziennie - p. Ewa powiedziała mi, że nie jest wręcz w stanie już patrzeć na to, jak Mizi męczy się w takich momentach. Kotka ma ogromny apetyt - widać, że bardzo chciałaby jeść, ale po maleńkiej nawet ilości karmy (a różne już warianty rodzaju pokarmu i konsystencji były próbowane) wymioty pojawiają się natychmiast.
Mizi przez 3 tygodnie była codziennie odżywiana kroplówkami, teraz kroplówki idą co 2 dni. Nie ma się już gdzie jej wkłuć...

Wetka p. Ewy (od razu chciałabym podkreślić, że bardzo zaangażowana i naprawdę przejmująca się losem Mizi) zleciła nawet laryngoskopię - zaistniało podejrzenie, że to może coś w gardle/przełyku - ale oprócz silnego stanu zapalnego śluzówki przełyku, migdałków i języka (co spowodowane jest prawdopodobnie po prostu nieustannym kwasem wymiotów) niczego nie znaleziono.
W tej chwili Mizi czeka na gastroskopię. To jeszcze jedyne badanie, które chyba może coś wyjaśnić. Jeśli koteczka doczeka...


P. Ewa płacze, Mizi cierpi w milczeniu - nie wiem, jak mogę im pomóc

Przegrzebując internet na szybko znalazłam tylko taki wątek: http://forum.gazeta.pl/forum/w,525,7449 ... k.html?v=2. Tej kici nie udało się przetrwać
