Strona 1 z 5

Kochany Czaruś już we wspaniałym swoim domku :)

PostNapisane: Wto lis 08, 2011 12:49
przez nurmi
Jestem Czaruś, znaczy tak na mnie woła taka jedna Pani. Nie mam domu, błąkam się to tu, to tam po osiedlu. Jedni mnie przeganiają, inni czasem dadzą coś do jedzenia... Często przebywam na terenie przedszkola, tu czasem uda mi się wejść do jakiejś otwartej budki i zdrzemnąć choć trochę w spokoju.

Kiedyś byłem walecznym kocurem, miałem chyba nawet swój domek... ale zacząłem znaczyć teren (no w końcu to był MÓJ teren!) i zostałem wyrzucony na dwór.. zima, deszcz, śnieg.. błąkam się tak w okolicy samotnie. Któregoś razu zobaczyłem fajnego, szarego kota. Zakumplowałem się nawet z nim, trochę musieliśmy ustalić hierarchię ;) ale w końcu polubiliśmy się. Zobaczyłem, że szarak przychodzi do jednego ogródka, gdzie jest taka drabinka dla kotów prowadząca na balkon. A na balkonie pelne miski!!! Wow, najadłem się nareszcie. Zacząłem więc tam coraz częściej zaglądać i oczywiście musiałem zaznaczyć teren! No i wtedy stało się, złapano mnie w taką straszną klatkę i zawieziono do przychodni. Było ciepło, ale było tam też mnóstwo innych, miauczących kotów. Następnego dnia zabrano mnie i.. znów wypuszczono w znanym mi miejscu. Zwiałem gdzie pieprz rośnie i przez jakiś czas nie pojawiałem się w znanym mi ogródku. Ale znów byłem głodny i przyszedłem. Pani bardzo się ucieszyła, znów były pełne miseczki :) A ja jakoś się uspokoiłem, nie walczyłem już z innymi kotami, za to.. bardzo bym chciał, aby ktoś się mną zaopiekował.
Zobaczyłem, że mój kumpel szaraczek jest po drugiej stronie szyby balkonowej... jej ale szczęściarz, ta pani dała mu dom! Widzę czasem przez tą szybę, jak pani go głaszcze, jak on bawi się piłeczką.. ale mi smutno... dlacego mnie nikt nie chce przygarnąć? Już wiem, że ludzie potrafią być dobrzy, już daję się głaskać, mruczę i gadam. Mówię tej pani, ze bardzo chcę, aby mnie wzięła.. ale ona chyba nie może. W jej domu są inne szczęśliwe koty.. a ja? czasem uda mi się wejść do jej domu jak zostawi uchylone okno :) trochę się ogrzeję, ale jej koty na mnie syczą. Szaraczek mnie tylko poznał, całujemy sie czasem ukradkiem pyszczkami, on chce mi dodać pewne otuchy, że i dla mnie w końcu znajdzie się ciepły domek...

Czarusia dokarmiam odkąd pojawił się na osiedlu. To duuży kocur, ma ok. 3 - 4 lat. Zanim został wykastrowany, straszył wszystkie okoliczne koty. Po kastracji zrobił się.. miziastym przytulachą. Gada, mruczy, nadstawia łepek do głaskania podczas karmienia, barankuje i tarza się na plecach, wchodzi do mnie na balkon, puka łapką w szybę.. i smutno patrzy jak moje kocury wylegują się a on marznie na balkonie :(
Nie mogę go wziąć do ciepłego domku, choć bardzo bym chciała.
Jestem pewna, że Czaruś odwzajemni daną mu miłość. Nie pozwólmy mu marznąć kolejną zimę na dworzu...

Czaruś najlepiej odnalazlby się w domu w spokojnej okolicy, gdzie miałby możliwość wychodzenia na dwór. Dogaduje się dobrze z innymi kotami. Potrzebny jest chociaż DT.

Proszę pomóżcie...

Zobaczcie jaki jest śliczny :)

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Re: Serce mi pęka... pomóżny Czarusiowi przetrwać zimę..

PostNapisane: Wto lis 08, 2011 13:22
przez nurmi
Kochany Czaruś, tak bardzo bym chciała, aby jakaś dobra dusza zabrała go do domku...
Wiem, że jest tyle kocich bied, małych, dużych... i teraz kolejny Czarcio. Będę go cały czas dokarmiała, ale nie mogę wziąć do siebie - działa na nerwy naszej Fifi strasznie, stresuje ją samo jego pojawienie się na balkonie...

Może jednak ktoś pomoże?

Re: Serce mi pęka... pomóżny Czarusiowi przetrwać zimę..

PostNapisane: Wto lis 08, 2011 14:17
przez mamaGiny
mogę tylko podrzucić- a w jakiej miejscowości jest Czaruś?

Re: Serce mi pęka... pomóżny Czarusiowi przetrwać zimę..

PostNapisane: Wto lis 08, 2011 15:00
przez nurmi
Dziękuję :)
W Warszawie, już podaję w tytule

Re: Serce mi pęka... pomóżny Czarusiowi przetrwać zimę! Warszawa

PostNapisane: Wto lis 08, 2011 17:13
przez nurmi
A siedzi na balkonie, nie mogę przez to zamknąć wyjścia, moje koty zaniepokojone :(
Patrzy się przez szybę ze smutkiem, a ja nie mogę mu pomóc :( mogę dać mu miseczkę z jedzeniem i to już zrobiłam!

Jest coraz chłodniej :(

Proszę o chociaż DT...

Re: Serce mi pęka... pomóżny Czarusiowi przetrwać zimę! Warszawa

PostNapisane: Wto lis 08, 2011 17:16
przez ewar
Znowu :cry: Podobnie było z moim Bazylim, ale jemu udało się pomóc.Kciuki za Czarusia i domek dla niego :ok: :ok: :ok:

Re: Serce mi pęka... pomóżny Czarusiowi przetrwać zimę! Warszawa

PostNapisane: Wto lis 08, 2011 20:16
przez nurmi
Dzięki Ewar... ja też trzymam kciuki za domek dla Czarusia!
On jest taki kochany, ma takie jakby białe suwaki na przednich nóżkach z tyłu, jakby nie starczyło czarnego materiału :D

Jest po prostu cudny, ale niestety nie mogę pozwolić sobie na czwartego kota a poza tym Fifi go nienawidzi :( nie mogę stresować mojej rezydentki :(

i łzy mi do oczu napływają z bezsilności :( ale próbuję szukać! Może domek go wypatrzy!

Re: Serce mi pęka... pomóżny Czarusiowi przetrwać zimę! Warszawa

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 8:21
przez ewar
Ogłoś go, zrób mu FB, zawsze to szansa.

Re: Serce mi pęka... pomóżny Czarusiowi przetrwać zimę! Warszawa

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 8:55
przez Prakseda
nurmi pisze:Dzięki Ewar... ja też trzymam kciuki za domek dla Czarusia!
On jest taki kochany, ma takie jakby białe suwaki na przednich nóżkach z tyłu, jakby nie starczyło czarnego materiału :D

Jest po prostu cudny, ale niestety nie mogę pozwolić sobie na czwartego kota a poza tym Fifi go nienawidzi :( nie mogę stresować mojej rezydentki :(

i łzy mi do oczu napływają z bezsilności :( ale próbuję szukać! Może domek go wypatrzy!


Nurmi, czym jest stres wobec spania na mrozie, śniegu. Za oknem, patrząc na te wśrodku też bardzo cierpi.
Wiem, są rózne sytuacje, ale może jednak............ Może dopóki nie znajdzie się dla niego dom.
Koty się dogadują, trzeba tylko trochę czasu. Mam w domu całe stado. Nie ma takiego, ktory nie został w końcu przyjęty przez rezydentów.
Tymczasem mogę Ci dać dla niego styropianowy domek, ktory ew. mogłabyś mu postawić na balkonie albo gdzies w pobliżu. Piszę pw z numerem telefonu.

Życzę Czarusiowu szybkiego znalezienia własnego, wspaniałego domu!

Re: Serce mi pęka... pomóżny Czarusiowi przetrwać zimę! Warszawa

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 9:52
przez nurmi
Prakseda dziękuję!

Rozważałam na wszystkie sposoby i pod wszystkimi kątami wzięcie Czxarusia choć na tymczas. Ale 4 koty to za dużo dla naszej Fifi - już mieliśmy 4 i musiałam jednego z bólem serca oddać, bo Fifi zestresowana całe 2 miesiące siedziała w jednym pokoju, nie wychodziła na jedzenie, tylko spała. Podawaliśmy jej jedzenie pod nos, czekaliśmy, czy może zaakceptuje, ale jak po 3 miesiącach nic się nie zmieniło, Fifi zaczęła marnieć, musieliśmy oddać :(
Jak ją braliśmy z przytuliska powiedziano nam, że to kotka z charakterem na jedynaczkę. Nie lubiąca towarzystwa innych kotów. Teraz jest w stadzie 3ch sztuk i jako tako funkcjonuje jeszcze. Ale kolejny kot to dla niej będzie masakra :(

Dlatego szukam dla Czarusia DT, ale też zastanowimy się nad budką. Muszę wybadać sąsiadów, bo ludzie są różni niestety i boję się, że któregoś dnia by się okazało, że np. potrują koty... Jeszcze idę dziś do przedszkola, gdzie prawdopodobnie Czaruś może nocować, porozmawiam z dozorcą. Napewno nie zostawię tam kochanego, już teraz oswojonego Czarusia na zimę!

Re: Serce mi pęka... pomóżny Czarusiowi przetrwać zimę! Warszawa

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 10:09
przez Prakseda
Ok, to czekam na decyzję w sprawie budki.
Pozdrawiam

Re: Serce mi pęka... pomóżny Czarusiowi przetrwać zimę! Warszawa

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 14:55
przez nurmi
znów przyszedł Czaruś... dostał miseczkę jedzenia i siedzi teraz na stoliku na balkonie. Siedzi, przysypia, zagląda do domu...

Koty zaniepokojone,

A dziś wymacałam na głowie Czarusia kleszcza... i udało mi się go ukręcić! Czaruś nawet nie pisnął, nawet nie próbował ze mną walczyć, taki się już łagodny i oswojony zrobił :)

Domu mu trzeba...

Re: Serce mi pęka... pomóżny Czarusiowi przetrwać zimę! Warszawa

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 15:26
przez ASK@
Nie możesz postawic mu budki? Moment tylko i zaraz chory będzie.
Zawsze w takich wątkach obawiam sie tego,że jak znajdzie sie dom to już nie będzie kogo do tego domu oddawać.Zginie kot ,umrze .

Prakseda ma rację.Koty wcześniej czy później dogaduja się.Choć bywa różnie.Strasznie i śmieszno. Kot trafiłby do ciebie na tymczas.Szukałabyś mu domu cały czas.
Czy zrobiłaś mu ogłoszenia mimo wszystko?
Tutaj sama wiesz jak jest w DT. Choć cuda bywają.Czasem ludzie biorą na DS wprost z ulicy kota.Ale zawsze lepiej z pieleszy domowych.
Ostatnio pilnie szukałąm domu rozsyłąjac dziesiątki maili po znajomych i DS.Zebrząco-proszących. Kot w niedzielę pojechał do domu.Miałąm więcej szczęścia niz rozumu.Ale udało się.
Może i ty tak zrób. Zawsze to jakieś działanie, większa szansa dla kota.I oczywiście mega-dużo ogłoszeń.

Re: Serce mi pęka... pomóżny Czarusiowi przetrwać zimę! Warszawa

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 15:42
przez nurmi
Ask, ogłaszam Czarcia i zastanawiam się nad tą budką, bo chodzi o sąsiadów...

niestety nie mogę go wziąc do siebie :( rozważałam to i nie mogę ze względu na Fifi (opisałam całą sytuację, ona wpada w furię jak tylko widzi Czausia na balkonie.. miałam już doświadczenie z 4tym kotem Iwasiem i wiem, czym to grozi - depresja Fifi...)

Nie pozwolę mu zachorować ani odejść napewno, w zeszłą zimę cały czas go dokarmiałam a była to ciężka zima. Daję mu leki na odporność w jedzeniu, staram się dbać jak mogę. Jak sąsiedzi się zgodzą, postawię budkę dla niego...

Myślę jednak, że jemu potrzebny dom, domek wychodzący. Będę szukała.

Re: Serce mi pęka... pomóżny Czarusiowi przetrwać zimę! Warszawa

PostNapisane: Śro lis 09, 2011 19:01
przez ASK@
Czasem domek jest szybko czasem wolniej sie znajduje. Jeśli masz balkon to co sąsiedzi mają do tego? Ale możesz postawić np kosz niby na rzeczy, pudło czy szafkę z ukrytym wejściem dla kota.Myślę,że coś wymyślisz. W tamtym roku jeden z dzikunów u mnie zamelinował się pod niskim balkonem u babki. Był on tuż nad ziemią a pod nim wgłębienie.W nocy wepchnęłam tam głęboką miskę z polarem i jakoś przetrzymał mrozy.Nikt nawet nie zauważył mimo ,że obok chodnik jest ruchliwy.
Pomyśl,może coś wpadnie ci do głowy.