Strona 1 z 3

Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą? PKDT część II

PostNapisane: Pt paź 28, 2011 0:28
przez Marlon
Zakładam II część wątku kotów ze Stoczni Gdynia.

Tu część I viewtopic.php?f=1&t=101327
"Piszę do Państwa w sprawie nie cierpiącej dalszej zwłoki.A dotyczy ona wolnożyjących kotów na terenie byłej Stoczni Gdynia S.A
Potrzebna jest im natychmiastowa pomoc.Coraz więcej niedokarmionych kotów w różnym wieku pada z niedożywienia i kataru kociego
-który jak wiem jest chorobą zarażliwą i może doprowadzić do ich całkowitej zagłady.Na moich rękach umarły już cztery małe koty którym -pomimo zapewnienia leczenia i opieki weterynaryjnej-niewiele już można było pomóc.Umierający mały kot,to coś bardzo przygnębiającego
i człowiek wtedy zdaje sobie sprawę ze swej bezsilności.

Kiedyś kiedy Stocznia zatrudniała parę tysięcy ludzi ,wolnożyjące koty miały się nieżle.Stoczniowcy dokarmiali je ,egzystowały stołówki, bary pracownicze i zawsze coś "skapnęło" dla nich.W zamian za to koty te skutecznie -zamieszkując kanały cieplne ograniczały populację szczurów żyjących obok nich oraz przpadki przegryzania izolacji całych wiązek kabli zasilających i przesyłowych zamontowanych w tych kanałach.Od czasu kiedy pojawiło się tych kotów więcej,szczury przestały spacerować ulicami.Od czerwca br.sytuacja tych kotów uległa znacznemu pogorszeniu-Stocznię opuścili ludzie i tylko na terenie zakładu jest garstka ludzi,którzy nie są w stanie tym wszystkim zwierzętom pomóc.Ja chociaż nie mam zbyt dużych dochodów też od prawie trzech lat dokarmiam koty regularnie w miarę swych możliwości.Ostatnimi czasy gromada kotów którymi się opiekuję wzrosła znacznie.Bo jak przejść obojętnie obok zwierzęcia które wręcz żebrze o jedzenie bo jest głodne?

Dokarmiam więc i te koty które są poza grupą którą wcześniej się opiekowałem-teraz to już jest ich w czterech miejscach ok.40-stu i już więcej dokarmić nie dam rady.Nie chcę niczego dla siebie i póki sytuacja jest taka jaka w Stoczni jest dalej będę im pomagał.
Tylko że sam nie nakarmię całej reszty i nie jestem w stanie pomóc wszystkim,a ilość kotow wyceniam(na całym terenie Stoczni) na jakieś 300-400 osobników.Są one w różnej kondycji,niektóre chore,niektóre kalekie.młode kocięta też chorują i padają co jest dosyć przykre,tymbardziej że czasem trudno je złapać aby im pomóc.Koty którymi się zajmuję z uwagi na stałe dokarmianie są w niezłej kondycji,odrobaczałem je też kilka razy.Ale co z resztą?

Nie wiem jakie możliwości pomocy ma Wasza Organizacja w takiej sytuacji?Może zwrócić się należałoby się do Władz Miasta o jakieś dotacje?Jeśli z braku pożywienia ilość kotów się zmniejszy,to ich miejsce zajmą wtedy szczury.Chodzi o to ,aby pomóc tym wolnożyjącym stworzeniom do czasu dopóki nie wyjaśni się sprawa Stoczni do końca i dopóki znów nie wrócą tu ludzie.A wtedy może znów będzie wszystko jak dawniej....

Zwróciłem się też już ze swoim apelem i zaznajomiłem z problem OTOZ"Animals" Oddział w Gdyni.Obiecali coś zaradzić...Odezwało się również Stowarzyszenie Społeczno-Ekologiczne"Zwierzęcy Telefon Zaufania"ze Szczecina które na swoim terenie z takim samym proble-mem w Stoczni Szczecińskiej "Nowa"-sobie poradziło.Czy Trójmiasto nie potrafi -wzorując się na Szczecinie-tego problemu załatwić ?Czy naprawdę w Trójmieście nie ma ludzi którym na sercu leżałoby dobro tych opuszczonych zwierząt?Czy taką Metropolię jaką jest Trójmiasto nie stać ludzki odruch i pomoc? Swój apel przesłałem także m.innymi do: Urzędu Marszałkowskiego,Prezydenta Miasta Gdyni,Rady Miasta,Redakcji Dziennika Bałtyckiego,Gazety Wyborczej,Telewizji Gdańsk,Telewizji TVN,TV Polsat,Radio Gdańsk.Apel swój przesłałem także do kilku posłów na Sejm z naszego regionu.

Zdaję sobie sprawę,że bez nagłośnienia tego-bądż co bądż przykrego tematu-przez media i kamapanii na rzecz wolnożyjących kotów w Stoczni Gdynia S.A .wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego co się dzieje i niełatwo bez prasy czy telewizji oraz pomocy Urzędów i Organizacji Samorządowych dotrzeć do nich.Mam nadzieję że kogoś ruszy sumienie i zwykła ludzka litość oraz współczucie dla tych biednych opuszczonych przez wszystkich zwierząt.Generalnie,za mało się mówi o tego rodzaju sprawach a wiele różnych akcji pomocy potrzebującym-dzięki mediom wlaśnie-znalazło swój szczęśliwy koniec.Może udałoby się również w stosunku do kotów i ich losu poruszyć serca społeczeństwa?

Czy ktokolwiek może pomóc? :( Co można w tej sytuacji zrobić? :( Jak i gdzie szukać pomocy? :( "


Do stoczni jeździmy już 2 lata, uratowaliśmy stamtąd setki kotów:
1)87 kotów znalazło domy stałe
2) ponad 350 kotek wysterylizowałyśmy
3) codziennie od 2 lat karmimy koty w stoczni (od 400 do 150 kotów)
4) wyleczyłyśmy ok. 400 kotów

Bardzo pomogli nam darczyńcy, ludzie z całej Polski słali nam budujące listy i przelewy, pomógł nam UM Gdynia dotacjami 11 i 8 tys zł na leczenie i sterylki, pomógł OTOZ Animals 20 sterylizacjami, pomogli ludzie ofiarowując karmę, pomógł TOZ gdyński kupując karmę, oraz sklepy zoologiczne organizowały zbiórki karmy, przede wszystkim sklep Zookarina i Zoolandia (dalej pomagają), pomaga też nam firma King's Osar ofiarowując konserwy dla kotów i bardzo pomogli nam nasi weterynarze, dr. Kasprzyk z żoną, dr. Łukuć z żoną, dr. Zalewski i Ulewicz oraz dr Bandura! Akcja była bardzo medialna i bardzo rozgłośniona..

Na początku w akcji brało udział 20 osób (18 wolontariuszy jeżdżących do stoczni oraz 2 osoby zajmujące się promowaniem akcji)
Dziś do stoczni jeżdżę ja i Monika K (menial), jest nam cholernie ciężko. 15 stanowisk, olbrzymi teren i ponad setka kotów do wykarmienia.

Brakuje nam karmy, pieniędzy na leczenie, na sterylizacje reszty i nowych kotek.

Bardzo prosimy o wsparcie finansowe:
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 42a,
03-772 Warszawa
NIP 525-21-91-290
nr konta: 81 1370 1109 0000 1706 4838 7309
Z dopiskiem: "PKDT - Nauta"
bank DNB NORD Polska S.A. I O/Warszawa
SWIFT potrzebny dla przelewów zagranicznych: MHBFPLPW
(za kazdy przelew zagraniczny bank pobiera oplate w wysokosci 50 zl)

Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą? PKDT część II

PostNapisane: Pt paź 28, 2011 10:20
przez mpacz78
:ok:

Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą? PKDT część II

PostNapisane: Pon paź 31, 2011 21:40
przez smarti
no i nareszcie jest trzecia część :ok:

Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą? PKDT część II

PostNapisane: Śro lis 02, 2011 14:02
przez menial
melduję się !!! :kotek: :kotek: :kotek:

Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą? PKDT część II

PostNapisane: Śro lis 02, 2011 14:16
przez mpacz78
Dziewczyny piszcie więcej o stoczni!
Wiem, że czasu brak ale robicie tak wiele, wstawcie czasem jakieś zdjęcia stoczniowców.

Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą? PKDT część II

PostNapisane: Śro lis 02, 2011 20:55
przez smarti
właśnie.
bo jak ktoś nowy chciałby pomagać to nawet nie wie w czym i komu :roll:

Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą? PKDT część II

PostNapisane: Pt lis 04, 2011 15:57
przez kinga-kinia
Apeluję o pomoc stoczniowym kotom one są kochane wiem bo jedna z nich jest u mnie w DT (stoczniowa Pysia)

Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą? PKDT część II

PostNapisane: Pt lis 04, 2011 17:06
przez smarti
a może by poprosić o jakiś nowy banerek?

Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą? PKDT część II

PostNapisane: Sob lis 05, 2011 10:22
przez ssb
Marlena, zmień adres vivy na aktualny...

btw, w poniedziałek spotkanie w gdańskim urzędzie, spisałem sobie to ile wam się udało zrobić celem zademonstrowania ile można osiągnąć jak się ma choć trochę ludzi i pieniędzy...

Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą? PKDT część II

PostNapisane: Nie lis 06, 2011 18:35
przez ewa_mrau
witam wszystkich na tym wątku!
potrzebuję pomocy właśnie w Gdyni
szczegóły na wątku w podpisie
... mry!

Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą? PKDT część II

PostNapisane: Wto lis 15, 2011 13:22
przez lidjanb
kinga-kinia pisze:Apeluję o pomoc stoczniowym kotom one są kochane wiem bo jedna z nich jest u mnie w DT (stoczniowa Pysia)

No, ja dalej staram się pomagać tym stoczniowym nieborakom.Do dwóch kocich braci przy bramie cementowni dołączył gdzieś 3 tygodnie temu mały szary kociak.Ma może ze 3-4 m-ce.Ale je razem z nimi i one go nie przepędzają.Taki ich mały kumpel.Kotki z mamą przy dawnej już Bramie Gródek też mają się nie najgorzej....

Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą? PKDT część II

PostNapisane: Sob gru 10, 2011 17:42
przez ewa_mrau
ewa_mrau pisze:witam wszystkich na tym wątku!
potrzebuję pomocy właśnie w Gdyni
szczegóły na wątku w podpisie
... mry!


a to relacja Wnuczki z działań w Gdyni:
Sytuacja z kotami w Gdyni ma się następująco: 2 panienki wysterylizowane, 1 kocur wykastrowany - na sterylizację czeka jeszcze jedna dama - i to najważniejsza, bo to mama całego potomstwa, ale niestety ciągle nie dawała się złapać (to jest stan rzeczy na koniec listopada, początek grudnia, więc nie wykluczam, że sytuacja już uległa zmianie). Babcia stara się je się cały czas udomowić i chyba wychodzi Jej to coraz lepiej, co mnie wcale nie dziwi, bo dostają trzy posiłki dziennie w tym minimum jeden to świeża rybka. Wieść o dobrym stołowaniu musiała się szybko rozejść, bo zaczęły się pojawiać nowe koty, z tego co wiem, to z sąsiedztwa. Z ostatniej rozmowy (weekendowej) wiem, że jeszcze nie dają się wziąć na ręce, natomiast śmiało urządzają sobie harce zrzucając z półek co się da. Mój 90 letni Dziadek zachowuje jeszcze spokój, podsumowując krótkim "to już jest dom wariatów", ale trudno Mu się dziwić gdyż koty powoli zajmują coraz większą część domu.
Bardzo dziękujemy za pomoc Pani Monice! Okazała się nieoceniona. Mamy teraz nadzieję, że uda się się kotkom znaleźć dom, bo bardzo bym chciała, żeby Dziadkom udało się przyjechać na święta do Łodzi. Nie mają w Gdyni nikogo, kto mógłby się zająć kotami podczas Ich nieobecności.

Zanim się dodzwoniłam do Pani Moniki, Babcia szukała pomocy w jakiejś miejscowej fundacji. Poszła tam razem z Ciocią, która jest kociarą. Przykra sprawa, ale zostały tam bardzo nieładnie potraktowanie. Ja rozumiem, że nikt Babci nie da medalu za to, że zaopiekowała się bezdomnymi kotkami, ale pewien Pan powiedział do Babci coś w tym stylu: Jak się Pani nimi zajęła, to już jest Pani problem. Jedzenia dla nich Pani nie damy, bo trzeba było się zgłosić wcześniej. Jak Pani chce, może Pani przynieść ich zdjęcie. I w tym duchu cała rozmowa. Babcia jest starszą osobą i powinna zostać potraktowana grzeczniej-ot co.

To na razie tyle. Oby koty znalazły nowy dom, bo co tu dużo gadać, dla 2 starszych osób opieka nad 7 kotami to trochę za dużo.
Dzięki wielkie za pomoc!
Pozdrawiam!
Wnuczka

Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą? PKDT część II

PostNapisane: Nie sty 22, 2012 0:07
przez edii
Podniosę wątek.

Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą? PKDT część II

PostNapisane: Nie sty 22, 2012 0:15
przez smarti
i słusznie :ok: :ok: :ok:

co tam słychać u kiciów?
czy potrzebna jakaś pomoc???jak sytuacja?

Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą? PKDT część II

PostNapisane: Pon lut 06, 2012 16:32
przez Kakaowinka
Ile ich tam zostało?