Strona 1 z 14

Czarny Bojownik [']

PostNapisane: Wto paź 25, 2011 13:21
przez Aia
Na Czarnego Bojownika natknęłam sie już jakiś czas temu na moim osiedlu. Pierwsza myśl - nie żyje. Druga - chyba jeszcze żyje... Nie, chyba umiera...

Żył. Leżał na środku trawnika, na słońcu, obojętny na wszystko, wygrzewał kości. Mój pies prawie po Nim przeszedł. Czarny, stary, chudy, wyniszczony, zaniedbany kot... Widać, że to kocur po przejściach, po wielu stoczonych bitwach
uszy postrzępione, blizny na pysku, sierść zmierzwiona, przerzedzona, brudna, zrudziała, głowa obsypana siwizną... tylko oczy szklane, błyszczące, jednak obojętne na wszystko, zmęczone...
Na widok jedzenia leniwie się podniósł, po pierwszym kęsie zaczął pałaszować, aż cały się trząsł. Zaczęałam regularnie dokarmiać. Jego stan okazał się lepszy niż wygląd. Zaczął przybierać na wadze.
Okazało się, że kocur nie boi się ani ludzi, ani psa. Przed jedzeniem zawsze rząda najpierw pogłaskania.

W niedziele stało sie coś nieoczekiwanego. Bojownik jak stał, tak zemdlał. Przybiegł na jedzenie. Usiadł koło mnie i stracił przytomność na 10 sekund. Potem jakby nigdy nic, zaczął jeść, po czym sobie poszedł...

Przed kastracją, chciałam Go trochę podtuczyć, ale w tej sytuacji na cito szukam weta, który by zobaczył co się dzieje. I ewentualnego transportu.
Bojownik czeka na swoim miesjcu pod drzewem w godzinach 11-13, jak jest słoneczny dzień to i o 16:00 można Go spotkać.
edit: w innych godzinach mogę spróbować Go przywołać, ale zwykle wtedy nie przychodzi
Znajduje się na Mokotowie.

Obrazek Obrazek

Re: [W-wa] Kocur zemdlał na ulicy - potrzebuje pomocy

PostNapisane: Wto paź 25, 2011 14:57
przez ewar
Podniosę.Coś mi jego historia przypomina mojego Bazylego.Bazyli jednak już bezpieczny, zdrowy, ma DT.
Szkoda mi tej biedy :cry:

Re: [W-wa] Kocur zemdlał na ulicy - potrzebuje pomocy

PostNapisane: Wto paź 25, 2011 15:07
przez Alex405
U ludzi czasami chyba objawia się tak padaczka...

Re: [W-wa] Kocur zemdlał na ulicy - potrzebuje pomocy

PostNapisane: Wto paź 25, 2011 15:19
przez CoToMa
Alex405 pisze:U ludzi czasami chyba objawia się tak padaczka...

U zwierząt też tak może być...

Re: [W-wa] Kocur zemdlał na ulicy - potrzebuje pomocy

PostNapisane: Wto paź 25, 2011 17:50
przez PcimOlki
Niewydolność krążenia również.

Re: [W-wa] Kocur zemdlał na ulicy - potrzebuje pomocy

PostNapisane: Wto paź 25, 2011 19:16
przez pixie65
Aia pisze:(...)
Przed kastracją, chciałam Go trochę podtuczyć, ale w tej sytuacji na cito szukam weta, który by zobaczył co się dzieje. I ewentualnego transportu.

Bojownik czeka na swoim miesjcu pod drzewem w godzinach 11-13, jak jest słoneczny dzień to i o 16:00 można Go spotkać. Znajduje się na Mokotowie.

Przepraszam, ale nie rozumiem...
Szukasz weta, który przyjdzie do kota pod to drzewo?

Re: [W-wa] Kocur zemdlał na ulicy - potrzebuje pomocy

PostNapisane: Wto paź 25, 2011 19:52
przez Aia
pixie65 pisze:
Aia pisze:(...)
Przed kastracją, chciałam Go trochę podtuczyć, ale w tej sytuacji na cito szukam weta, który by zobaczył co się dzieje. I ewentualnego transportu.

Bojownik czeka na swoim miesjcu pod drzewem w godzinach 11-13, jak jest słoneczny dzień to i o 16:00 można Go spotkać. Znajduje się na Mokotowie.

Przepraszam, ale nie rozumiem...
Szukasz weta, który przyjdzie do kota pod to drzewo?



Nie, nie tego. Raczej transportu dla kota by mógł pojechać do weta.

Re: [W-wa] Kocur zemdlał na ulicy - potrzebuje pomocy

PostNapisane: Wto paź 25, 2011 20:05
przez joarkadia
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Re: [W-wa] Kocur zemdlał na ulicy - potrzebuje pomocy

PostNapisane: Wto paź 25, 2011 20:08
przez kotx2
CoToMa pisze:
Alex405 pisze:U ludzi czasami chyba objawia się tak padaczka...

U zwierząt też tak może być...

u zwierząt tez wystepuje padaczka i móglbyć to jej objaw

Re: [W-wa] Kocur zemdlał na ulicy - potrzebuje pomocy

PostNapisane: Wto paź 25, 2011 20:09
przez kotx2
a na zdjęciu wyglada na straszną chudzinkę :(

Re: [W-wa] Kocur zemdlał na ulicy - potrzebuje pomocy

PostNapisane: Wto paź 25, 2011 20:31
przez Aia
Był przeraźliwie chudy. Same kości, zero tłuszczyku, nawet mięśni mało co :( Tak jak Bazyli od ewar, Bojownik ma sporą głowę i to daje podwójny kontrast i wydaje się jeszcze bardziej mizerny...
Teraz jest trochę lepiej, ale do doskonałości dużo brakuje, mimo częstych, dużych i kalorycznych posiłków. Z zębami raczej nie jest źle - gryzie normalnie suche. Bardzo bym chciała, aby się w końcu zaokrąglił, bo boję się większych przymrozków :( Przez ostatni tydzień nie przychodził na nocne karmienia, chyba siedzi w piwnicy i tam się grzeje...
Sytuacja z omdleniem wyglądała tak, że wybiegł (właśnie chyba z piwnicy) na nocny posiłek, siknął, podbiegł do mnie, usiadł i przestał reagować na cokolwiek. Kiedy Go dotknęłam upadł, po czym się otrząsnął i zaczął normalnie jeść... Nie wiem co to było... Byłam dziś u Niego kilka razy, jest ok.

Re: [W-wa] Kocur zemdlał na ulicy - potrzebuje pomocy

PostNapisane: Wto paź 25, 2011 20:34
przez kotx2
rzec by mozna,ze mdleje ze szczescia na Twoj widok :oops: :( ale to wcale smieszne nie jest :oops:

Re: [W-wa] Kocur zemdlał na ulicy - potrzebuje pomocy

PostNapisane: Wto paź 25, 2011 22:42
przez Aia
kotx2 pisze:rzec by mozna,ze mdleje ze szczescia na Twoj widok :oops: :( ale to wcale smieszne nie jest :oops:


Wolałabym jednak by inaczej okazywał radość z mojego/jedzenia(?) powodu... :)

Nieczęsto się spotyka kota o tak przenikliwym spojrzeniu. Jest strasznie brzydki (głównie przez wyniszczenie), ale ten wzrok... Wszystko może przekazać. Na dodatek patrząc człowiekowi prosto w oczy

Obrazek


SZUKAM DLA NIEGO NA JUTRO TRANSPORTU - MOKOTÓW/URYSNÓW

najlepiej w godzinach podanych w pierwszym poście
Jest lecznica, która Go przyjmie.

Re: [W-wa] Kocur zemdlał na ulicy - potrzebuje pomocy

PostNapisane: Wto paź 25, 2011 22:46
przez ewar
Bazyli też tak patrzy, właśnie prosto w oczy.Nie przydałby się jakiś DT dla niego?

Re: [W-wa] Kocur zemdlał na ulicy - potrzebuje pomocy

PostNapisane: Wto paź 25, 2011 22:57
przez Aia
ewar pisze:Bazyli też tak patrzy, właśnie prosto w oczy.Nie przydałby się jakiś DT dla niego?


Ewar... nie wiem. Na prawdę.
Pewnie jakby się znalazł należałoby spróbować. Bojownik jest (aktualnie) bardzo zrezygnowanym kotem. "Pogodzonym" ze swoim losem - nigdy nie rząda wiele od człowieka - tylko parę głasków, nigdy steskniony nie biegnie na powitanie (jak to było z innymi PodwórKotami), nigdy nie pójdzie za mną, gdy skończy jeść - po prostu wraca na swoje miejsce na trawniku... Jest bardzo spokojny i apatyczny. To od zawsze był dziki kot, nie zbliżający się do ludzi. Dopiero teraz.
Nikt Go tu nie krzywdzi, nie przegania, w blokach są pootwierane okienka piwniczne, dostaje tu jeść. Może spokojnie tu wrócić i dalej żyć. Ale to stary kot... Wiadomo jak jest :( I na dodatek idzie zima...