Strona 1 z 1

Czy to nie jakaś zakamuflowana robaczyca?

PostNapisane: Pt mar 12, 2004 17:26
przez estrellita
Bardzo proszę o radę, nasz problem wygląda tak:

Mój nowo adoptowany półroczny kotek wymiotuje po co drugim posiłku....
Jest to kotek wzięty z domu innych ludzi, nie z przysłowiowej ulicy. Nie był wcześniej szczepiony ani odrobaczany wiec zrobiłam to dopiero gdy do mnie trafił.
Wszystko inne z nim wydaje się być w porządku, wygląda i zachowuje się zdrowo, bardzo szybko i bezproblemowo się zaaklimatyzował (moje dwa dorosłe koty przyjęły go wręcz serdecznie co młody od razu odwzajemnił).
Jedyny problem to te wymioty...
Mam dwie teorie:

1. kot je zbyt łapczywie (to fakt, nigdy nie widziałam kota który łyka jedzenie dosłownie w locie) co jest tym dziwniejsze, że u mnie w domu zawsze panowała zasada ze jedzenie jest zawsze w misce a kot sobie sam dawkuje więc nigdy nie było wyścigów czy wojen o miski. Problem w tym, że cały problem trwa już 2 tygodnie i kot mimo nieograniczonego dostępu do jedzenia dalej sie na nie rzuca jakby nie jadł 3 miesiace.

2. kotek jest ciągle solidnie zarobaczony i mimo pierwszego odrobaczania coś tam jeszcze zostało. (choć objawów zewnętrznych nie ma a i "stare' koty nie wyglądają na zarobaczone - byly odrobaczane miesiac przed przyjciem małego i zaraz po jego przyjściu razem z nim)...

Generalnie nie wiem, czy katować zwierzaka bez potrzeby odrobaczaniem (jeżeli to nie tu leży problem)
Napiszcie proszę, czy słyszeliście lub spotkaliśc8e się z podobnym problemem.
Z góry dziękuję!

PostNapisane: Pt mar 12, 2004 17:37
przez zuza
U Bialej wymioty oznaczaly robale, a u Czarnej zapalenie watroby. Trudno powiedziec jaka jest przyczyna. Jesli byl mocno zarobaczony to prawdopodobienstwo, ze nie wszyscy obcy odeszli w niebyt jest spore.
Lapczywe jedzenie tez moze byc przyczyna.
Czy cykl odrobaczania byl pelny?

PostNapisane: Pt mar 12, 2004 17:42
przez estrellita
podobno tak, a wet wiarygodny bo polecany na forum...

PostNapisane: Pt mar 12, 2004 17:44
przez estrellita
Choć z drugiej strony znajomi mieli kota, u którego walczyli z robalami ponad pół roku...

PostNapisane: Pt mar 12, 2004 17:46
przez zuza
Hm... moze wartto pobadac kupala?
Ja bym przestrongholdowala go, jesli tak w ogole jest w dobrym stanie. NIe dziala to na tasiemca, ale na inne robale i owszem... czesto rowniez na te, ktore jakos opornie sie zwalczaja innymi srodkami. Stronghold ma jedna wade jednak - cene. Ale u Bialasa zwalczyl obcych doskonale.

PostNapisane: Pt mar 12, 2004 17:49
przez estrellita
Oj, chyba jestem nie na czasie ze słownictwem - to pewnie głupie pytanie, ale co to jest stronghold?

PostNapisane: Pt mar 12, 2004 18:01
przez zuza
Preparat, ktory sie zakrapla na kark i ktory zwalcza obcych zarowno wewnetrznych jak i zewnetrznych. NIe dziala na tasiemca.

PostNapisane: Pt mar 12, 2004 18:58
przez ktosia
Ja walczylam z Pusinymi robalami odkad do mnie przyszla w czerwcu 2003, mimo odrobaczania po jakims czasie powracaly... W koncu w polowie grudnia z wetka postanowilysmy troche "ostrzej" i wlasnie stronghold.... do tej pory spokoj.

PostNapisane: Pt mar 12, 2004 20:19
przez Blue
Objadanie sie moze byc jak najbardziej przyczyna.
Zrob test - przez dwa dni dawaj kotu jedzenie w malych dawkach ale dosyc czesto.
Bedziesz miala dowod i jakis slad.
Jesli mimo to wymioty beda - to trzeba bedzie szukac dalej - ale mysle ze nie w kierunku robali - bardziej bym radzila zrobic badania krwi.

PostNapisane: Śro mar 17, 2004 12:54
przez ako
Dzień dobry, Asieńko! To ja! :D
Trzymam za Ciebie kciuki. Ostatnio potraktowaliśmy strongholdem Maurycego.

PostNapisane: Śro mar 17, 2004 13:13
przez Anja
estrellita pisze:Choć z drugiej strony znajomi mieli kota, u którego walczyli z robalami ponad pół roku...

No coz ja walcze wciaz. Teraz akurat mamy przerwe, ale koty maja nawroty glist u mnie co pól roku. Sa u mnie ponad 2 lata.

PostNapisane: Śro mar 17, 2004 13:37
przez Sabina
Mój Ginger miał Lambie, kto sie zetknął wie jaki to koszmar ;)
Dostał chemie różne ale to działa na krótko. Postanowiłam potraktować go po "ludzku" :lol:
Od dwóch miesięcy dostaje do wody krople z czarnego orzecha (tj. coś ala citrosept tylko 10xmocniejsz) które niszczą środowisko bytu wszelkich robali .
Wcześniej miał non stop biegunke, czasem wymioty, zdarte do krwi pazury, fatalną sierść itp.itd...
Po miesiącu na kroplach qpy idealne a kot nie do poznania 8)
Teraz dostaje profilaktycznie co by to świństwo nie wróciło :twisted: