Noc w miarę w porządku. Rano pokuśtykał do łóżka mojej najmłodszej córy(lubi tam spać), o dziwo nawet wskoczył, potem zlazł, położył się w przedpokoju... a potem było już gorzej. Zawieźliśmy go do vet na kroplówkę i tu się zaczęła jazda, nie mam pojęcia co się stało, czy jakaś dziwna reakcja na lek przeciwbólowy, czy straszny stres-ale ledwo go odratowaliśmy. Strasznie się boję co będzie dalej. Na razie leży sobie u vetki- a my czekamy pod telefonem jakby co. Niestety nie możemy mu dać kroplówy w żyłę bo już nie ma go gdzie kłuć
tak więc podskórne idą co 3 h. Mam tylko nadzieję, że ten atak się już nie powtórzy.
ewar pisze:Jak minęła noc?