Śnieżka, Zołza, Ferbi, Synciu i Jadziunia- prosimy o 1% s.31

Zacznę od początku:
Jestem wolontariuszką TOZ Oddział w Jastrowiu od 5 lat
W 2001r w mojej piwnicy przyszły na świat 3 kocięta. Zostawiłam je do czasu aż się usamodzielnią. Dokarmianiem ich zajmował się mój sąsiad, który niestety zmarł w 2005r, więc przejęłam po nim dokarmianie tych 3 kociczek - matka gdzieś sobie poszła i więcej jej nie widziałam. Niestety, sterylizacje nie były modne w tamtych latach w moim mieście, zresztą nadal nie są.Mimo iż 2 z tych 3 kocic nie żyją ( została tylko Babunia (lato 2001-10.11.2011), która padła ofiarą wybryków gówniarzy i miała tylko połowę ogona), kotów z roku na rok przybywało, matki kocięta przyprowadzały do jedzenia, jak te już były podrośnięte i uciekały od ludzi.6 lat temu zrobiłam dla nich pawlacz w swojej piwnicy, nawiązałam współpracę z wetem i powoli, pomalutku łapałam do sterylizacji wszystkie kocice jakie mam.Nie pamiętam ile już było aborcji razem ze sterylizacjami. Po kocicach przyszła kolej na kocury i wkrótce udało mi sie utrzymać liczbę kotów na stałym poziomie:http://lilianna-mojzwierzyniec.blogspot.com/2011/10/moje-futrzaki-spod-bloku.html W międzyczasie nawiązałam kontakt z innymi karmicielami, którzy mają te same problemy co ja : brak karmy, wredni i złośliwi sąsiedzi, brak jakiejkolwiek pomocy. Łącznie w całym mieście jest ok. 400 kotów dokarmianych przez 7 karmicieli łącznie ze mną ( dodam,że są to same starsze osoby). 2 lata temu zginał mi Plameczek, tak bardzo podobny do Babci,że często je myliłam patrząc na mordkę. Rok temu w Sylwestra straciłam dzięki mojej "kochanej" sąsiadce i prezesowi spółdzielni Tatuśka( kot zmarł na zawał, gdy pracownicy spółdzielni na polecenie prezesa po raz pierwszy zabili mi płytą otwór do pawlacza, a w środku były 4 koty!). Wyłam jak bóbr
Mimo tego do wykarmienia mam ok 13 kotów 2 x dziennie.Potrzebna jest nam karma dla tych bezdomnych jak i dla tych przebywających w azylu. Do maja nie było większych problemów z pieniędzmi- mieliśmy dotację z urzędu gminy. Niestety tylko 5,000 zł. Na sterylki i dokarmianie. W poprzednich latach było tego ok 14,000 zł ale teraz mamy nowego burmistrza, który kompletnie olewa ustawę i głośno na forum mówi,że nie widzi potrzeby dokarmiania kotów, niech sobie same zapolują, że po to są. Zarząd Okręgu w Poznaniu ma nas i nasze problemy gdzieś, Zarząd Główny ani myśli także pomóc! Z 1% pieniądze jeszcze nie przyszły ( Warszawie się nie spieszy, żeby to zrobić). Pukałam do fundacji, dzwoniłam, wysyłałam jakieś ankiety, a fundacyjne komisje je i tak odrzucały. Z okazji 4 pażdziernika i tego,że jest to m-c dobroci dla zwierząt, zorganizowałam zbiórkę karmy w naszej szkole podstawowej, gimnazjum, średniej - niby nie ma zainteresowania wśród uczniów. W naszym Lewiatanie w kartonie leżą 2 paczki chrupek dla psa po 400g..W Biedronce 2 puszki dla kota po 415 g.. 2 miejscowe sklepy zoologiczne z karmami odmówiły postawienia kartonu na zbiórkę. Sponsorów wśród miejscowych zakładów pracy, przedsiębiorstw czy osób prywatnych brak. Wystawione w zaprzyjażnionych sklepach skarbonki na karmę są omijane szerokim łukiem. W zeszłym m-cu ogółem było tego 36 zł. Będziemy wdzięczni za karmę, datek nawet w wysokości 5 zł ( to już są 2 puszki dla osiedlowych i jeden dzień jedzenia). Dług w lecznicy wynosi ok. 4,000 zł i wciąż rośnie. W zaprzyjażnionym sklepie została wzięta karma "na krechę" za 500 zł! Nie mamy z czego oddać!Pierwszy raz się zwracam z takim apelem, mam nadzieję, że spotka się z Waszą pozytywną reakcją
Część moich podopiecznych :

Migdałek. Rok temu ktoś mi go podrzucił, zaczęłam go dokarmiać i już został. Kocur czekający na kastrację, bardzo agresywny w stosunku do innych kotów. Babunia, która nie boi się nawet psów przed nim ucieka do pawlacza

Zołza, matka mojej małej Śnieżki do adopcji, dalej starsza Śnieżka, siostra Zołzy

Migdałek

Synciu czekający na śniadanko

Ferbi, jeden z najbardziej oswojonych kotów. 3 czy 4 lata temu on i jego brat po prostu pojawili się pod blokiem i tak już zostało. Jego brata udało się oddać do adopcji, Ferbiego nikt nie chciał, był wtedy zbyt nieufny w stosunku do ludzi. Jest po urazie stawu biodrowego, kuleje i podnosi jedną tylną łapę troszkę do góry jak chodzi. 2 lata temu znikł na 3 tygodnie i wrócił strasznie kulejąc. Wet robił co mógł, by z powrotem nastawić staw ale niewiele już dało się zrobić

Jasiu [*] ( 14.12.2011) przyprowadził go jego brat, był straszliwie chudy i miał mocno zaropiałe oczy przez koci katar. Leczenie trwało ponad 4 tygodnie, na szczęście nie doszło do powikłań po chorobie i teraz oczka są już zdrowe
Kot także oswojony

Babunia [*] na pierwszym planie dalej Ferbi

Na pierwszym planie Jasiu, dalej znów Babunia

Moje 2 kociczki, których nie mogę złapać do sterylizacji

Babunia [*]lato 2001-10.11.2011 Babuniu przepraszam..
KK- 218 zł
XAgaX- wpłata 150 zł
edii - wpłata 100 zł
anonimowy darczyńca- 100 zł
Jestem wolontariuszką TOZ Oddział w Jastrowiu od 5 lat
W 2001r w mojej piwnicy przyszły na świat 3 kocięta. Zostawiłam je do czasu aż się usamodzielnią. Dokarmianiem ich zajmował się mój sąsiad, który niestety zmarł w 2005r, więc przejęłam po nim dokarmianie tych 3 kociczek - matka gdzieś sobie poszła i więcej jej nie widziałam. Niestety, sterylizacje nie były modne w tamtych latach w moim mieście, zresztą nadal nie są.Mimo iż 2 z tych 3 kocic nie żyją ( została tylko Babunia (lato 2001-10.11.2011), która padła ofiarą wybryków gówniarzy i miała tylko połowę ogona), kotów z roku na rok przybywało, matki kocięta przyprowadzały do jedzenia, jak te już były podrośnięte i uciekały od ludzi.6 lat temu zrobiłam dla nich pawlacz w swojej piwnicy, nawiązałam współpracę z wetem i powoli, pomalutku łapałam do sterylizacji wszystkie kocice jakie mam.Nie pamiętam ile już było aborcji razem ze sterylizacjami. Po kocicach przyszła kolej na kocury i wkrótce udało mi sie utrzymać liczbę kotów na stałym poziomie:http://lilianna-mojzwierzyniec.blogspot.com/2011/10/moje-futrzaki-spod-bloku.html W międzyczasie nawiązałam kontakt z innymi karmicielami, którzy mają te same problemy co ja : brak karmy, wredni i złośliwi sąsiedzi, brak jakiejkolwiek pomocy. Łącznie w całym mieście jest ok. 400 kotów dokarmianych przez 7 karmicieli łącznie ze mną ( dodam,że są to same starsze osoby). 2 lata temu zginał mi Plameczek, tak bardzo podobny do Babci,że często je myliłam patrząc na mordkę. Rok temu w Sylwestra straciłam dzięki mojej "kochanej" sąsiadce i prezesowi spółdzielni Tatuśka( kot zmarł na zawał, gdy pracownicy spółdzielni na polecenie prezesa po raz pierwszy zabili mi płytą otwór do pawlacza, a w środku były 4 koty!). Wyłam jak bóbr

Część moich podopiecznych :

Migdałek. Rok temu ktoś mi go podrzucił, zaczęłam go dokarmiać i już został. Kocur czekający na kastrację, bardzo agresywny w stosunku do innych kotów. Babunia, która nie boi się nawet psów przed nim ucieka do pawlacza

Zołza, matka mojej małej Śnieżki do adopcji, dalej starsza Śnieżka, siostra Zołzy

Migdałek

Synciu czekający na śniadanko

Ferbi, jeden z najbardziej oswojonych kotów. 3 czy 4 lata temu on i jego brat po prostu pojawili się pod blokiem i tak już zostało. Jego brata udało się oddać do adopcji, Ferbiego nikt nie chciał, był wtedy zbyt nieufny w stosunku do ludzi. Jest po urazie stawu biodrowego, kuleje i podnosi jedną tylną łapę troszkę do góry jak chodzi. 2 lata temu znikł na 3 tygodnie i wrócił strasznie kulejąc. Wet robił co mógł, by z powrotem nastawić staw ale niewiele już dało się zrobić


Jasiu [*] ( 14.12.2011) przyprowadził go jego brat, był straszliwie chudy i miał mocno zaropiałe oczy przez koci katar. Leczenie trwało ponad 4 tygodnie, na szczęście nie doszło do powikłań po chorobie i teraz oczka są już zdrowe


Babunia [*] na pierwszym planie dalej Ferbi

Na pierwszym planie Jasiu, dalej znów Babunia

Moje 2 kociczki, których nie mogę złapać do sterylizacji

Babunia [*]lato 2001-10.11.2011 Babuniu przepraszam..
KK- 218 zł
XAgaX- wpłata 150 zł

edii - wpłata 100 zł

anonimowy darczyńca- 100 zł
