Monkey po wypadku:(((.. Sch. Łódź, drastyczne:(

Georg-inia pisze:Dziękujemy wszystkim za już udzieloną pomoc rzeczową w postaci przesłanych schronisku plastrów, jednakże sytuacja Monkey'a nie została do końca rozeznana i potwierdzona przed założeniem wątku![]()
Kot przebywa obecnie pod opieką schroniska, jednakże ma status kota właścicielskiego, czyli jest własnością osoby prywatnej. W wątku zostały wykorzystane informacje oraz zdjęcia Monkey'a, o których jego opiekun nie wiedział i udostępniania ich sobie nie życzył, za co bardzo przepraszamy.
Monkey jest leczony w schronisku, które wraz z opiekunem w całości pokrywa wszelkie koszty terapii i - podobnie jak prawny opiekun kota - nie życzy sobie pomocy z zewnątrz.
Dlatego prosimy o:
- zaprzestanie prowadzenia jakichkolwiek zbiórek finansowych na Monkey'a
- zamknięcie wszelkich bazarków lub zmianę ich przeznaczenia dla innego potrzebującego
- nie przysyłanie więcej wyrobów medycznych (plastrów)
Kilka dni temu do Schroniska w Łodzi trafił młodziutki kocurek
Monkey, wygląda strasznie, nie ma w ogóle skóry na grzbiecie, bokach i ogonie...
Ogromna powierzchnia, widok jest straszny, mnie samej było ciężko patrzeć, ale kotek cierpliwie i niezwykle grzecznie znosi wszelkie zabiegi,
zmiany plastrów-
a żeby rany się goiły trzeba codziennie zmieniać plastry,
specjalne b. drogie plastry-
to są olbrzymie koszty jedno opakowanie kosztuje ok. 60 zł- starcza na 2 dni...


Oto Monkey,
uwaga miniaturowe zdjęcia są drastyczne!











na szczęście kocurek ładnie je, pije i się załatwia

Duszek686 pisze:Dla niego też nie![]()
Nowy kotuś... bez skóry![]()
Nie wiadomo, co mu sie stało, przyniosła go pani, która twierdziła, że jest z wypadku...
Obiecała po niego wrócic, kiedy rany sie zabliźnią...
Nie będzie to łatwa ani tania walka...![]()
Niestety widziałam, jak kocurek wygląda pod bandażamiCały grzbiet i boki ... ech..
Nie chcielibyście tego oglądać![]()
Bardzo go to musi wszystko boleć![]()
Jest przemiły, delikatny i słodki...
I młodziutki...
Duszek686 pisze:Ja nie wiem dokładnie jak jest z tym kiciem.
To podobno nie jej kot, znalazła go w krzakach czy jakos tak.
Obiecała wrócić. Czy wróci - tego nie wiadomo nigdy...
Problemem moga być tez finanse..
Nie wiem, co mu się stało, ale on naprawdę nie ma w ogóle skóry na grzbiecie, bokach i ogonie... To ogromna powierzchnia... Nawet nie wiadomo, czy odrośnie mu tam sierść...
Potrzebuje bardzo drogich plastrów - codziennie idą takie chyba 4szt, a każdy z nich kosztuje naprawdę dużo... Obawiam się, że schronisko może nie dysponować takimi funduszami![]()
Muszę dopytać... Także o ewentualne szukanie mu DT
Bardzo mi go szkoda. Jest taki ufny i prawie wcale sie nie żali...
w chwili obecnej codziennie zmieniane sa kocurkowi plastry
to są takie plastry:
http://www.tanie-leczenie.pl/apteka-pro ... -7557.html
Tutaj ten opatrunek, który jest stosowany:
http://alejka.pl/convatec-opatrunek-hyd ... 1-szt.html
jeśli ktoś ma takie, lub chciałby kocurkowy przesłać
na pewno będzie to wielka pomoc, bo są to wielkie wydatki
dla schroniska...
a tutaj adres do wysyłki:
Duszek686 pisze:Już ustaliłam
plasterki najlepiej wysyłać na adres lecznicy:
[b]
Centrum Dr Siedla
ul. Pojezierska 93
91-341 Łódź
gabinet wet.
Jeśli ktoś chce wysłać na adres schroniska - też może, bez żadnych dopisków:
Schronisko dla Zwierząt
ul. Marmurowa 4
91-610 Łódź
bardzo, bardzo wszystkim dziękujemy!
CoolCaty pisze:Używamy dla niego największych plastrów 30cm na 30cm - przycinamy je na kawałki, żeby dopasować. Na jeden dzień "schodzi" trzy czwarte takiego plastra.
Dopóki kot jest w schronisku - nie możliwe jest zbieranie wpłat na niego na prywatne konto albo na konto jakiejś fundacji. Jeśli ktoś chce mu pomóc musi kupić plastry i wysłać do schroniska w Łodzi.