Strona 1 z 3
Nowa i od razu z problemem:)

Napisane:
Czw mar 11, 2004 10:42
przez Zuzka
Witam wszystkich miłośników kotów, od dziś jestem czynną uczestniczką forum, ale podczytuję Was od dawna:). Dzięki temu forum odchowałam maleńką 2-3 tygodniową koteczkę Bacterię, której matka zginąła pod kołami samochodu. Bacteria była naszym ukochanym domownikiem i niezastąpionym towarzyszem zabaw naszego 2 letniego synka, niestety spotkał ją taki sam los jak matkę

. Znalazłam pana, który chce oddać 4 miesięczną koteczkę i mam do Was pytanie czy 4 miesięczny kotek przyzwyczai się do małego dziecka? Bacteria nigdy Kuby nie podrapała mimo, że Kubie zdarzało się pociągnąć ją za ogon czy za ucho, chciałabym żeby obyło sie bez problemów i steresów dla obu stron i dlatego chciałam wziąć jakieś maleństwo, które wychowa się przy nas i mam dylemat czy 4 miesięczniak to nie za duży kotek?

Napisane:
Czw mar 11, 2004 10:45
przez Katy
4 miesiące jest jak najbardziej ok
Ale może przy tym kotku zadbasz juz o to żeby nie wychodził i nie podzielił losu poprzedników


Napisane:
Czw mar 11, 2004 10:49
przez Zuzka
To nie jest takie proste ponieważ mamy dom z dużym ogrodem i Bacteria uwielbiała skakać po drzewach i ganiać się z Kubą wokół piaskownicy, a i oczywiście drażnić psa

podchodząc do jego wybiegu.

Napisane:
Czw mar 11, 2004 10:54
przez Happy
Zuzka, witaj!
To miło, że macie ogród, ale może wystarczy, że Wy, ludzie, będziecie się z niego cieszyć?
Czy mimo doświadczeń z Bacterią i jej matką chcesz narażać następną kocią istotkę na śmierć? Nie czujesz odpowiedzialności za kocie życie?

Napisane:
Czw mar 11, 2004 10:54
przez ryśka
Może zrobisz kotce wolierę? Spójrz tu:
http://www.miau.pl/zabezpieczenia/
Bo tak sobie myślę, że jeśli nie jestes w stanie zapewnić jej bezpieczeństwa, to po prostu szkoda brać następnego kota - szkoda jego zmarnowanego życia.

Napisane:
Czw mar 11, 2004 11:40
przez Zuzka
Matka Bacterii nie była naszą kotką, była dzikuską osiedlową, a Bacteria niegdy się nie oddalała poza teren do momentu pojawienia się narzeczonego. I to narzeczony był przyczyna tragedii.

Napisane:
Czw mar 11, 2004 11:48
przez Keti
Zawsze znjadzie sie "coś" co będzie przyczyną tragedii. Kot nie ma takiej świadomosci co człowiek i nie ma zdolności przewidywania tego co stac sie moze. To Ty jako jego opikunka musisz wziąć cała odpowiedzilaność. Z tego co piszesz wynika, ze że nie zamierzasz zabezpieczyc ogrodu, czy po prostu nie wypuszczać do nie go kota. W zwiazku z tym uwazm, że nie powinnaś brac nowego kotka. To nieodpowiedzialne.

Napisane:
Czw mar 11, 2004 11:50
przez Anja
W takim razie, sadze ze warto pomyslec o sterylizacji/kastracji nastepnego kotka, zeby burza hormonow nie powodowala takich tragicznych nastepstw.
4-misieczny kotek to tez jeszcze maluszek i sadze, ze nie bedzie mial problemow z przyzwyczajeniem sie do nowego domu. Jezeli wytlumaczysz synkowi, ze kotek moze mu "oddac" gdy bedzie go meczyl to sadze, ze nie stanie tragedia gdyby nastapila taka sytuacja. Tym bardziej, ze koty z zalozenia traktuja dzieci delikatniej, niz to czasem zasluguja, a male zadrapanie jeszcze nikomu nie zaszkodzilo

.

Napisane:
Czw mar 11, 2004 11:55
przez Zuzka
Przykro mi, że piszecie o mnie jako o osobie nieodpowiedzialnej. Bacteria mieszkała w domu, wychodziła z nami do ogrodu i chodziła przy nas jak piesek , nigdy się nie oddalała poza tym jednym razem. Mam wyrzuty sumienia, że nie poddalam jej sterylizacji- może wtedy nie poszłaby za tym kotem, ale mieliśmy chętnuch na jej przyszłe dzieci i sterylizacja była zaplanowana na póżniej. Zabezpieczenie ogromnego ogrodu, który jest tylko częściowo moją własnością nie jest proste. Wiecie, naprawdę mi przykro.


Napisane:
Czw mar 11, 2004 11:56
przez Mysza
czteromiesięczny kociak będzie wsam raz, ale nikt nie da Ci gwarancji, że nie będzie drapał. Tego trzeba kota nauczyć/ oduczyć

I to nie zależy od wieku kota, raczej cech osobowych.
No i skoro jedna kotka już zginęła, to może kolejny kociak niech wychodzi z domu tylko wtedy kiedy ktoś z domowników jest w ogrodzie i może jej przypilnować

Niech nie biega samopas, bo na 100% kiedyś też zginie. To my ludzie jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo naszych czworonoznych przyjaciół
P.S. A czemu tamtej kotki nie wysterylizowałaś? Jakby była wysterylizowana nie pobiegłaby za kawalerem


Napisane:
Czw mar 11, 2004 11:56
przez Happy
Zuzka, ale nie przetłumaczysz kotu, żeby nie biegł za "narzeczonym/-ną", za ptakiem, za motylkiem, wystraszony psem itp.
Piszesz: "Bacteria NIGDY się nie oddalała, DO MOMENTU, GDY...", a więc względne to "nigdy". Niestety, Ty sama musisz sobie to uświadomić. Może zróbcie zabezpieczenia/wolierę, jak radzi ryśka. Może nie bierzcie kolejnego kota, jeśli nie chcecie wziąć za niego odpowiedzialności.

Napisane:
Czw mar 11, 2004 11:59
przez Mysza
Zuzka pisze:, ale mieliśmy chętnuch na jej przyszłe dzieci i sterylizacja była zaplanowana na póżniej.
A mało jest kotów szukających domów, mało bezdomnych, przecież schroniska są przepełnione. Po co kolejne kocięta? No po co? Byłabyś pewna, że jej dzieci nie trafią w końcu na ulicę, nie zginą??

Napisane:
Czw mar 11, 2004 12:00
przez Katy
No i nie sądzę że romnażanie kotki "bo są chetni" jest dobre... Może niech Ci chętni wezmą kociaki, które juz przyszły naświat? Które siedzą w ciemnych piwnicach? Które cierpią głód i zimno?
Po co rozmnażać kotke skoro tyle kociaków czeka na dom?

Napisane:
Czw mar 11, 2004 12:03
przez Happy
Zuzka, trudno było oczekiwać, że będziemy się cieszyć, gdy nam napisałaś, że dwa kotki zginęły pod kołami samochodu, bo chodziły samopas...
Zabezpieczenie ogrodu to nie jest łatwa sprawa, racja. Ale nie możesz liczyć na to, że kot nie ucieknie, tylko dlatego, że zwykle chodzi przy nodze. Może niech wcale nie wychodzi, albo na szeleczkach?
Argument przeciwko sterylizacji tamtej koteczki jest... jak kulą w płot.

Napisane:
Czw mar 11, 2004 12:06
przez Zuzka
Anja, mój synek wie,że kotek może oddać i to bardzo mocno- kot moich rodziców dał mu parę razy nauczkę. Zależy mi na wspólnym wychowaniu, dlatego ,że widziałam do jakiego super porozumienia doszedł Kuba z Bacterią- ona dostawała amoku jak Kuba spał : przychodziła i stukała go nosem w buzie ,żeby się z nią bawił a Kuba uwielbiał ją. Natomiast dorosły kot u moich rodziców nie zaakceptował Kuby i drapie go przy każdej próbie zbliżenia.