ratunku, pomocy! czarny bardzo porzucony :((

Od kilku dni kręci się pod naszym blokiem czarny kot. Najpierw myślałam, że może z sąsiadującego z nami domku jednorodzinnego (gdzie mają nowego kota średnio co rok). Nawet mu się przyjrzałam, bo bawił się kamykiem, nie zachowuje się płochliwie. Jednak właśnie przydreptała do mnie sąsiadka karmicielka, która mnie poprosiła o pomoc. Mówi, że karmiłaby go, jak resztę, ale on nie chce z rozpaczy jeść i od trzech dni niczego nie jadł - ani mięsa, ani puszki, ani suchego nie chce ruszyć. Za to chodzi za ludźmi, za dziećmi. Śpi na parkingu.
Ratunku, nie mamy jak go zabrać - to jest dorosły kot, a my mamy 11
Wczoraj odmówiłam przyjęcia chorych kociąt, z tego samego powodu, mając nadzieję, że osoba która je znalazła, będzie miała choć ciut serca i ich nie zostawi. Ale jego nie weźmie na pewno nikt

Czy ktoś ma choć awaryjne miejsce na tymczasa?
Ratunku, nie mamy jak go zabrać - to jest dorosły kot, a my mamy 11






Czy ktoś ma choć awaryjne miejsce na tymczasa?
