Ja tak na szybko:) Willow poczuła się jak u siebie, Klementyna nadal fuka na nią i chyba nie do końca umie bawić się z drugim kotem, wynika to z dzisiejszego poranka:) To znaczy radosną gonitwę ze strony Willow odebrała jako atak, ale myślę, że z czasem pojmie o co chodzi. Ponieważ Willow odkryła balkon i półkę do siedzenia, dzisiaj prowizorycznie ustawiłam drugie stanowisko dla Klementyny, która na razie nie dowierza w pokojowe zamiary Willow. Noc minęła spokojnie i cicho. Przyznam, że nie wiem gdzie jaki zwierzak spał, bo zwyczajnie padłam, na pewno któreś kocię spało u nas w łóżku. Przyznam, że wczoraj nie mogłam się oprzeć skojarzeniu i nadałam przypadkowo pseudonimy naszym zwierzakom. Jak biegną truchtem przez mieszkanie mam wrażenie, że widzę: Lorda Vadera (szumiąca nosem Willow), Luka Skywalkera (Klementyna) i Chewbacca (Miła)
Aaaa, i stwierdzam, że wyciszenie Willow było chyba chwilowe. Dziewczyna ma niezmierzone pokłady energii, że słysząc ten przytkany nos zaczynam się zastanawiać, czy ona nadąża powietrza dość łykać:) Po meblach nam nie skacze, ale gania za piórkiem, za piłeczką i za piórkiem. Jest fantastyczna. Naprawdę. Cudowna kotka pod każdym względem. Właśnie przyszła i mruknęła do mnie z cicha, te jej mruki i miauki są rozczulające. Wczoraj jedząc mięso jadła, sapała, mruczała, full servis
No właśnie, Klementyna nadal nie rozumie, że najlepsze ściganki, to ściganki z drugą kotką. Mam jednak nadzieję, że tak jak z psem nauczyła się z czasem Miłą rozumieć (jak nasz pies radośnie "chrumkał", Klementyna odbierała to jako groźbę i warczała
) Willow jest po prostu piękna:)