siusianie poza kuwetke :(((

Sluchajcie-az mi glupio, ale napisze, bo to juz stalo sie prawdziwym problemem
Otoz Luneczek zaczal mi ostatnio siusiac poza kuwete-glownie na dywaniki w pokoju! Nigdy nie mialam z nim w tym wzgledzie klopotow, wiec tez ich nie przewidywalam, ale chyba to moja wina
Otoz pisalam, ze jakis czas temu, Lunek siusial bardzo malo, ledwie raz na dobe.Bardzo sie wowczas wystraszylam, zwlaszcza ze i wetka zaniepokoila sie bardzo, ze nerki siadly
Lunek dostawal plyny, Furosemid, dodatkowo wciaz poilam go strzykawka (ze Lunus jest kotem niepijacym tez chyba wspominalam
)
Nio i ktoregos dnia po kroplowce, Luneczek wciaz dlugo nie robil siusiu-poszlam zadzwonic do lekarza, wracam i co? Na dywaniku sliczne, duze siusiu
Nio i co zrobilam? Wymizialam Luneczka,wyglaskalam, nakarmilam i radosci nie bylo konca
I tak sie zaczelo- chociaz kuwetka czysta, sprzatana za kazdym razem, Lunek nie zawsze z niej korzysta
Nieraz po prostu idzie sobie zrobic siusiu gdzie indziej-niekiedy o zgrozo
- robi to przy mnie, a ja go nie gonie, nie krzycze, a czesto nawet chwale
Wiem dobrze, ze zachowuje sie jak kretynka, nigdy nie pozwalalam swoim zwierzulkom na wszystko, ale teraz... Lunek nieraz nie siusia bardzo dlugo, a kiedy np. cos go sploszy, wychodzi z kuwety i idzie spac, nie robiac siusiu przez nastepne pare godzin.
A urok tej choroby u niego polega m.in na tym, ze jest taka zmienna, nieustabilizowana- nieraz "spoznial sie" z siusianiem o dwie-trzy godziny i juz mocznik rosl a kotek zaczynal czuc sie fatalnie.
No wiec jak ja mam go gonic, kiedy ja naprawde czuje, ze wszystko jedno, gdzie siusia, byleby siusial? Jak mam wybrnac z tej idiotycznej sytuacji, gdzie jest jakas granica? Nie chce za bardzo Lunka "rozpieszczac" bo zbytnie uzaleznienie ode mnie i pozwalanie na wszystko chyba nie jest dobre dla nikogo....Strasznie mio glupio
i prosze o rade


Otoz pisalam, ze jakis czas temu, Lunek siusial bardzo malo, ledwie raz na dobe.Bardzo sie wowczas wystraszylam, zwlaszcza ze i wetka zaniepokoila sie bardzo, ze nerki siadly


Nio i ktoregos dnia po kroplowce, Luneczek wciaz dlugo nie robil siusiu-poszlam zadzwonic do lekarza, wracam i co? Na dywaniku sliczne, duze siusiu





Wiem dobrze, ze zachowuje sie jak kretynka, nigdy nie pozwalalam swoim zwierzulkom na wszystko, ale teraz... Lunek nieraz nie siusia bardzo dlugo, a kiedy np. cos go sploszy, wychodzi z kuwety i idzie spac, nie robiac siusiu przez nastepne pare godzin.
A urok tej choroby u niego polega m.in na tym, ze jest taka zmienna, nieustabilizowana- nieraz "spoznial sie" z siusianiem o dwie-trzy godziny i juz mocznik rosl a kotek zaczynal czuc sie fatalnie.
No wiec jak ja mam go gonic, kiedy ja naprawde czuje, ze wszystko jedno, gdzie siusia, byleby siusial? Jak mam wybrnac z tej idiotycznej sytuacji, gdzie jest jakas granica? Nie chce za bardzo Lunka "rozpieszczac" bo zbytnie uzaleznienie ode mnie i pozwalanie na wszystko chyba nie jest dobre dla nikogo....Strasznie mio glupio
