Strona 1 z 44

Punia- [*]

PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 15:44
przez olafen
ze względu na viewtopic.php?f=1&t=133454

Otrzymalam 120 złotych od osób prywatnych
215 złotych faktura na cpr i jedną dawkę zilekxisu

Wydała moja mama


tylko 4 kart wizyt były wystawione mimo moich wielu próśb wobec szacownego pana weta.
Wyliczyłyśmy z mamą, że była w Częstochowie 17 razy i za każdą wizytę płaciła osobno, przeciętnie od 30 do 50 zł - z badaniami i Zilxisem - więcej.
Cytuj:
1 września - 179 zł
6 września - 33 zł
7 września 155 zł
9 września - 33 zł
te są wpisane na stronie 35
16 września - 555 zł - nie mam karty ani paragonu, ale tu był virbagen - 384 zł, reszta za wizytę i leki.
Była jeszcze wizyty w dniach 5, 8, 10, 12, 13, 14, 15, 17, 19, 20, 21, 22 września
Cpr i 1 dawka zilexisu - 215 złotych




W roku chyba 2001 - w Sylwestra, późno w nocy, zbudził moją mamę głośny płacz. Na początku myślała,że to może jakieś dziecko gdzieś, ale to nie ustawało. Założyła płaszcz na koszulę nocną i kozaki na gołe stopy i poszła szukać miejsca z którego dochodził płacz.

Na drodze spotkała mężczyznę z zawiniątkiem ( kotkiem). Ten pan wręczył to zawiniątko mojej mamie mówiąc, że nie wie, co z tym zrobić. Moja mama wzięła kotka też nie bardzo wiedząc co z tym zrobić. Położyła go w piwnicy na ogrzewanej rurze, i chciała iść do mieszkania z myślą, ze rano pomyśli dalej, najważniejsze, że kot ma ciepło.

Kot jednak nie chciał być na tej rurze. Dalej wył.

Wzięła go do mieszkania, przygotowała kocyk ciepły w łazience - tego kot tez nie chciał, dalej wył.

Owinęła go w kocyk, zabrała do łóżka, przytuliła, kotek przestał wyć, zaczął się tak strasznie telepać.
Na drugi dzień chciała dać mu coś jeść, ale kocio nie chciał. Chciała do weterynarza - Nowy Rok. Dzwoniła jednak - powiedzial,aby go położyć w cieple i dojdzie do siebie.
Po dwóch dniach zaczęła kotka chlipać wodę, po trzech wstała na chwiejnych nogach. W kolejnych dniach dochodziła do siebie, aż wydobrzała.

Jakiś czas później okazało się, że kotka wypadła z okna z 4 piętra. Punia jest zdolna - potrafi sama otwierać okna. Miała wówczas szczęście że wpadła w zaspę.
Jej właściciele byli na zabawie sylwestrowej, kotek w domu sam się nudził i wylądował w zaspie.
Moja mama oddała kotkę właścicielom. Moja siostra wówczas zwróciła się do mamy z pretensją,że przecież to jest nasz kot. W końcu to mama go uratowała. Mama miała dylematy, ale po śmierci siostry mojej zwróciła się z prośbą do tych właścicieli, aby jej kotka oddali.

Właściciele byli nawet wdzięczni, bo chcieli Punie wywieźć na wieś.
W ten oto sposób Punia stała się ukochanym członkiem naszej rodziny.

Parę miesięcy później zabraliśmy spod śmietnika Misię. Miała może 3 miesiące. Byłą strasznie głodna i obgryzała taką wielką brudną kość. Mojej mamie serce ścisnęło i wzięła towarzyszkę dla Puni.
Punia jednak nie bardzo chciała się z Misią zaprzyjaźnić, a już o matkowaniu nie było mowy.
Misia w prawdzie bardzo zabiegała o przyjaźń Puni, ale ta nie .

Jakiś czas potem, zimą, pojawiła się na werandzie altanki, na działkach kocica. Ponieważ śnieg był po pas, został zamknięta w środku i moja mama przychodziła dwa razy dziennie z jedzeniem. Wczesną wiosną kotka zniknęła. Pojawiła się jakiś czas później, była wówczas matką i miała swoich właścicieli. Moja mama próbowała z nimi dyskutować, aż pewnego razu Gwiazdeczka urodziła w altance jedno małe. Była strasznie poturbowana, brzuch był twardy. Szybko zabraliśmy ją do Częstochowy do weterynarza. Zrobiono jej cesarkę i okazało się,że macica już gniła. Dlaczego nie wiadomo, ale na świat przyszło kolejnych 3 kociąt.

Chcieliśmy je wyadoptować, ale nie było chętnych oprócz Kociej Mamy, która chciała maleństwa natychmiast. A my chcieliśmy, aby trochę podrosły, miały te 4-5 miesięcy. Mieliśmy dużo innych dylematów z tym związanych, więc postanowiliśmy, że kociaki na razie zostaną u nas, a ja będę im przez internet szukała domków. W międzyczasie jeden kotek zabił się w mieszkaniu. Wydłubał puszkę gniazdka i przegryzł kabel. Fionka była jakiś czas u mnie, ale podczas jednej z wizyt w Pajęcznie zabiła się. Został Filuś i Benuś, którzy mają swoje problemy. Filuś ma problem z alergią a Benuś odchorował śmierć Fionki i zaraził się jakąś bakterią w klinice w Cz- wie. Do dziś ma problem z oddychaniem, ciągle bierze antybiotyki.

Tak oto w Pajęcznie jest 5 rezydentów. Benek stara się być przywódcą stadka, wszystkich próbuje otoczyć swoją opieką. A Punieczka jest indywidualistką. Kocurki próbują ją poderwać na swój koci sposób, ale ona nie jest zainteresowana. Jej ulubione miejsce, to brzuch mojej mamy.

Punieczka uwielbia wychodzić na balkon, schodzi na dół, okrąża blok, staje przed drzwiami i zaczyna wyć, aby ją wpuścić z tej strony. Jest bardzo mądrą kotką. Umie otwierać drzwi. Nie chce jeść z innymi kotami. Jej trzeba dawać jedzenie w zamkniętej łazience. Ona nie lubi, gdy inne koty obwąchują, co ona dostała, lubi jeść w spokoju. Potem potrafi sobie sama otworzyć drzwi łazienki i z niej wyjść.
PUNIECZKA
Obrazek
PUNIA pod swoim drzewkiem
Obrazek
Obrazek
Toaleta PUNIECZKI pod drzewkiem
Obrazek
Obrazek
Punia kładzie się spać
ObrazekObrazekObrazek
JESTEM PIĘKNA - podziwiajcie mnie
Obrazek
Obrazek


Obecnie okazuje się, że ma guza w okolicy serca. Guz ten wpycha serce w płuca, przez co zmniejsza powierzchnię oddechową, naciska na aortę i powoduje że kotek ma problemy z oddychaniem. Ma powiększone węzły chłonne, mocznik też. Ma też zapalenie płuc i oskrzeli.
Do tego ma płyn w płucach i osierdziu

Nie można zrobić biopsji tego guza, bo kicia jest za słaba. Krew jest problem pobrać, bo jest strasznie gęsta. Lekarz daje jej kilka miesięcy życia. Kicia ma około 10 -11 lat.

W tej chwili ma kroplówki dwa razy dziennie wzmacniające organizm i antybiotyk. Potem ma dostać steryd, którym może uda się rozgonić tego guza. Ale to wszystko może ?

Ale może ktoś na forum miał z takim przypadkiem do czynienia i może poradzić, do kogo się udać po jakąś pomoc ?


Obecnie oprócz tych 5 rezydentów jest jeszcze około 7-8 koców na działce. 5 małych 4-5 miesięcznych kociąt, ich matka, jeszcze jedna kotka, wnuczka naszej Gwiazdeczki, i prawdopodobnie cały czarny kocurek. Ta pozostała trójka, to już dorosłe, dzikie koty.5 kociąt chcemy wyadoptować, są ogłaszane

Razem jest chyba 13 kotów = plus mój osobisty = 14 kotów pod naszą opieką.

Re: Punia- guz w okolicy serca, lekarz daje kilka miesięcy życia

PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 18:26
przez Conchita
Olafen, popłacę dziś rachunki i zobaczę, jak mogę pomóc finansowo na leczenie Puni.

Re: Punia- guz w okolicy serca, lekarz daje kilka miesięcy życia

PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 18:53
przez olafen
Kasia, zobaczymy ten tydzień, bo potem znów do Częstochowy do weta i temu może uda się zrobić tym razem ogólne badania.

Na razie ma 2 dziennie kroplówki, antybiotyki i jeszcze coś wzmacniającego. Może gdy będzie bardziej nawodniona, krew będzie trochę rzadsza.

Re: Punia- guz w okolicy serca, lekarz daje kilka miesięcy życia

PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 20:17
przez ewar
Jaka ona podobna do mojego Czarusia 8O .Kciuki za zdrówko kotki :ok: :ok: :ok:

Re: Punia- guz w okolicy serca, lekarz daje kilka miesięcy życia

PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 21:07
przez Annaa
Przywitam się u prześlicznej Puni
Dobrze Olu że założyłaś ten wątek może ktoś coś doradzi,pomoże :ok:
Narazie nie mogę pomóc,ale będę zaglądać :ok:

Re: Punia- guz w okolicy serca, lekarz daje kilka miesięcy życia

PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 21:14
przez olafen
Dzięki

Re: Punia- guz w okolicy serca, lekarz daje kilka miesięcy życia

PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 21:23
przez izka53
Jaka piękna :1luvu: Umaszczenie , jak u mojej Misi, tylko kłak jeszcze dłuższy.
Trzymam wielkie kciuki, aby steryd pomógł i mozna by kicię zdiagnozowac porządnie :ok: :ok: :ok:

Re: Punia- guz w okolicy serca, lekarz daje kilka miesięcy życia

PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 21:23
przez olafen
Dzisiaj mi jeszcze mama dodała, że Punieczka na to wszystko ma płyn w osierdziu i płucach

Re: Punia- guz w okolicy serca, lekarz daje kilka miesięcy życia

PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 23:23
przez Annaa
olafen pisze:Dzisiaj mi jeszcze mama dodała, że Punieczka na to wszystko ma płyn w osierdziu i płucach

:( to strasznie smutne jak ukochane zwierzątko choruje
nie znam się,ale brzmi to groźnie :(
Trzymam mnóstwo kciuków za Punię :ok: :ok: :ok:

Re: Punia- guz w okolicy serca, lekarz daje kilka miesięcy życia

PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 23:37
przez izka53
Annaa pisze:
olafen pisze:Dzisiaj mi jeszcze mama dodała, że Punieczka na to wszystko ma płyn w osierdziu i płucach

:( to strasznie smutne jak ukochane zwierzątko choruje
nie znam się,ale brzmi to groźnie :(
Trzymam mnóstwo kciuków za Punię :ok: :ok: :ok:


To jest BARDZO grożne, bdania trzeba zrobic jak najszybciej,bo kicia udusi się :evil:

Re: Punia- guz w okolicy serca, lekarz daje kilka miesięcy życia

PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 23:40
przez Beliowen
olafen pisze:Dzisiaj mi jeszcze mama dodała, że Punieczka na to wszystko ma płyn w osierdziu i płucach

I dostaje dwie kroplówki dziennie?
w jakiej ilości te płyny dostaje?
nic moczopędnego?

Ten guz jest widoczny na zdjęciu rtg, tak?

Re: Punia- guz w okolicy serca, lekarz daje kilka miesięcy życia

PostNapisane: Sob wrz 03, 2011 11:40
przez olafen
Guz jest widoczny na RTG. Nie wiem, jaka ilość kroplówek. Na razie oddycha normalnie. Zaczęła nawet trochę więcej jeść. W czwartek jedzie do Częstochowy, żeby zrobić badania, i wtedy lekarz zdecyduje o leczeniu sterydami.

Kicia dużo pije i dużo sika, więc chyba jest coś moczopędnego

Re: Punia- guz w okolicy serca, lekarz daje kilka miesięcy życia

PostNapisane: Sob wrz 03, 2011 12:15
przez olafen
Najgorsze jest to, że to wszystko tak nagle. Ja byłam miesiąc u mamy i nic nie zauważyłyśmy. Nie było żadnych zmian. Nawet parę dni ja byłam z kotami sama. Punieczka jadła jak na swoje możliwości dużo. Ona je często i mniej i zawsze trzeba świeże jedzonko jej dać.

Wcześniej miała problemy z wątróbką. Chyba ktoś coś nieświeżego na dworze jej dał. O mało się nie przekręciła i od tamtej pory kotka chce tylko dopiero co otworzone jedzonko. A my ponieważ ją bardzo kochamy, to tak robimy. Kotek je kilka razy dziennie mniej.

Po ostatnich badaniach lekarz określił, że o dziwo wątroba jest nawet niezła i nerki też. To dlaczego jest podwyższony mocznik ?

Dopiero kilka dni temu przestała jeść i zaczęła się pokładać, dlatego poszła mam z nią do weterynarza. Ten stwierdził,że on w Pajęcznie nic nie poradzi, bo nie ma laboratorium, i poradził jechać do Częstochowy. Ale zastrzyki, kroplówki robi lekarz w Pajęcznie

Re: Punia- guz w okolicy serca, lekarz daje kilka miesięcy życia

PostNapisane: Sob wrz 03, 2011 14:28
przez olafen
20 metrów od balkonu stoi wierzba płacząca. Jest to ulubione drzewko Puni. Uwielbia leżeć pod nim
Obrazek
Obrazek
Toaleta PUNIECZKI pod drzewkiem
Obrazek
Obrazek

Re: Punia- guz w okolicy serca, lekarz daje kilka miesięcy życia

PostNapisane: Sob wrz 03, 2011 15:43
przez najszczesliwsza
Do którego weta chodzisz w Częstochowie?