Kocie wymioty.

Witam, mam pewien problem z moimi dwoma kastrowanymi pociechami. Z racji pewnego niedoboru gotówki wolałabym się najpierw tu poradzić.
Zaczęło się od miauczenie jednego z moich rocznych kocurów. Było inne, dość dramatyczne. Trzy razy nasikał na łóżko. Kot już wcześniej miał idiomatyczne zapalenie pęcherza, więc nie wiele myśląc wpakowałam Abiego do transportera i pognałam do lecznicy.
Został iniekcyjnie podany Synulox, Oraz inny lek mający na celu załągodzić ból. Dnia następnego miał otrzymać ode mnie urinovet, synulox doustnie, oraz syrop, którego nazwy nie pamietam. Oczywiscie przyjął wszystko na klatę:)
W czwartek kot zaczął wymiotować bardzo intensywnie. Jako, że bylam w pracy, a kończylam ją o 01:00, zmuszona bylam odczekac do piatku z wizytą w klinice. Kot odwodniony trafił na podskórną kroplówkę, dostał lek przeciwwymiotny, coś na śluzówkę żołądka, oraz iniekcyjnie antybiotyk. Diagnoza wstepna mowila o wrazliwosci na ktorys z doustnie podawanych leków.
Następnego dnia kot znow zwymiotował, wiec niewiele mysląc powedrowalam do weterynarza. Po rentgenie okazalo sie ze kot ma makabryczne zaparcie( pracując codziennie po 11 godzin nie jestem w stanie stwierdzic, ktory z moich dwoch kocurów się załatwia, a ktory nie), dostał wenflon, i 250 ml plynu, antybiotyk oraz standardowo lewatywe. Krew wyszła w porządku.
Wrocilam z kotem i poszłam do pracy. Po pracy, drugi kot Morti zaczal wymiotowac. (dzis jestem przed wizytą po incydencie)
Zastanawiam sie czy to zbieg okolicznosci, ze drugi kot wymiotuje, czy moze byc to jakas jelitówka?
Dodam, ze koty sa domowe, szczepione minimalistycznie, jako, że nie wychodzą, maja rok, są kastrowane i takie sytuacje sie nie zdarzały.
Zaczęło się od miauczenie jednego z moich rocznych kocurów. Było inne, dość dramatyczne. Trzy razy nasikał na łóżko. Kot już wcześniej miał idiomatyczne zapalenie pęcherza, więc nie wiele myśląc wpakowałam Abiego do transportera i pognałam do lecznicy.
Został iniekcyjnie podany Synulox, Oraz inny lek mający na celu załągodzić ból. Dnia następnego miał otrzymać ode mnie urinovet, synulox doustnie, oraz syrop, którego nazwy nie pamietam. Oczywiscie przyjął wszystko na klatę:)
W czwartek kot zaczął wymiotować bardzo intensywnie. Jako, że bylam w pracy, a kończylam ją o 01:00, zmuszona bylam odczekac do piatku z wizytą w klinice. Kot odwodniony trafił na podskórną kroplówkę, dostał lek przeciwwymiotny, coś na śluzówkę żołądka, oraz iniekcyjnie antybiotyk. Diagnoza wstepna mowila o wrazliwosci na ktorys z doustnie podawanych leków.
Następnego dnia kot znow zwymiotował, wiec niewiele mysląc powedrowalam do weterynarza. Po rentgenie okazalo sie ze kot ma makabryczne zaparcie( pracując codziennie po 11 godzin nie jestem w stanie stwierdzic, ktory z moich dwoch kocurów się załatwia, a ktory nie), dostał wenflon, i 250 ml plynu, antybiotyk oraz standardowo lewatywe. Krew wyszła w porządku.
Wrocilam z kotem i poszłam do pracy. Po pracy, drugi kot Morti zaczal wymiotowac. (dzis jestem przed wizytą po incydencie)
Zastanawiam sie czy to zbieg okolicznosci, ze drugi kot wymiotuje, czy moze byc to jakas jelitówka?
Dodam, ze koty sa domowe, szczepione minimalistycznie, jako, że nie wychodzą, maja rok, są kastrowane i takie sytuacje sie nie zdarzały.