Ludzie, ratujcie! Nie jetem w stanie umyć naczyń, rąk ani nawet jednego widelca, żeby pozornie śpiąca kota MOMENTALNIE nie zameldowała mi się na zlewie. Wkłada łeb pod wodę, łapki też, zlizuje, parska... Chłepcze też z michy na zlewie, a jak już wszystko jest zakręcone, zamknięte i suche to siada na dnie i kombinuje, jak tu odkręcić kurek...
Obawiam się, że ona już umie lepiej niż moi panowie razem wzięci... Musiałabyś widzieć jej michę... nie ma co myć, naprawdę, jak się dobrze przyłoży. Ciekawe tylko, czy ta paskudnie zawapniona woda jej nie zaszkodzi? Chłepcze ją bez pamięci, widocznie mineralka jej śmierdzi butelką. No i te wiecznie mokre łapy... wszędzie!
To Józka też ma fisia na punkcie wody
Siada w zlewie / wannie i wrzeszczy żeby jej odkręcić wode . Najpierw przechodzi pod kranem w tą i z powrotem , póżniej bije się a wodą , a na końcu wypija co nachlapała .
A podobno koty nie lubiż wody
Uff! Ulżyło mi! A już się bałam, że mam kociego zbączeńca! Ale, dziewczyny, teraz już "serio-serio" jak mawia Shrek: czy ona od tej zimnej wody i blachy nie dostaie jakiegoś paskudztwa typu reumatyzm? Skrzypiąca kota to byłoby już ponad moje siły!
Duży Kot, jak tylko zobaczy albo usłyszy, że ktoś idzie do łazienki, to natychmiast leci do wanny i czeka aż mu się odkręci kran. Jak już się napije, to łapie wodę łapką, ale patrzy na kropelki, przekrzywiając łepek. Jaki on słodki!