Strona 1 z 6

Glucinek już w nowym domku:)

PostNapisane: Sob sie 20, 2011 11:50
przez paula_t
Witajcie! Jestem nowa na tym forum, więc proszę o wyrozumiałość;) Mam pewien problem i postanowiłam napisać, bo szukam już pomocy wszędzie...Mieszkam w Krakowie, koło M1. Wzdłuż bloku ciągną się rury ciepłownicze, w których mieszkają kotki. Koty są przeze mnie dokarmiane od 3 lat, mieszkają sobie tam całą zgrają. Wszystko było w porządku do czasu majowej powodzi. Kotków było 9, dostawały regularnie 3 razy dziennie jedzenie i bardzo przyzwyczaiły się do człowieka. Starałam się je wszystkie wyłapać, aby oddać je do sterylizacji (uzyskałam też zgodę od KTOZ-u na darmową sterylizację)najpierw metodą brania na ręce i wkładania do kontenerka, później z fundacji Zwierzęta Krakowa pożyczyłam klatkę łapkę, ale i to nie pomogło. Jedynym wyjsciem były tabletki antykoncepcyjne, które kotki dostawały i wszystko było w porządku do czasu, kiedy przez ogromne deszcze coś się na końcu rur przyblokowało i zaczęła się tam zbierać woda. W pewnym momencie doszła ona do 1,5m. Utopiła się przez to moja ulubiona kotka, a reszta zdąrzyła uciec. Wróciły po ok.2 tygodniach (tak się wystraszyły, że nawet na chwilę nie pojawiały się w pobliżu), ale niestety już z niespodziankami...Jeszcze tydzień temu miałam 10 kociaków, teraz zostało 7, gdyż 3 udało mi się znaleźć dobre domki, ale działam w pojedynkę i jest mi bardzo trudno finansowo, żeby wykarmić 16! kotków, ale nie o to proszę, bo wiem, że macie bardzo dużo innych kociaków, które natychmiast potrzebują pomocy. Znalazłam jeszcze jeden dom dla kociaka, którego nie jestem w stanie złapać, bo ucieka pod rury, no i szukam dalej przytulnych domów dla reszty, choć jest ciężko...Staram się też jakoś wyłapać starsze, żeby załatwić ten problem sterylizacji, ale nadal bezskutecznie. Już nie wiem, co robić, bo jedna osoba nie jest w stanie poradzić sobie z tyloma problemami, a nie mam też nikogo, kto mógłby mi pomóc...Pozdrawiam

Re: już nie wiem co robić...

PostNapisane: Sob sie 20, 2011 11:59
przez NITKA/KARINKA
Tu jest watek fundacji Pod Jednym Dachem - może coś doradzą ze sterylizacja kotów.
viewtopic.php?f=1&t=112920&start=0

Re: już nie wiem co robić...

PostNapisane: Sob sie 20, 2011 12:10
przez paula_t
NITKA/KARINKA pisze:Tu jest watek fundacji Pod Jednym Dachem - może coś doradzą ze sterylizacja kotów.
viewtopic.php?f=1&t=112920&start=0

Dziękuję pięknie za odpowiedź:)

Re: już nie wiem co robić...

PostNapisane: Sob sie 20, 2011 12:19
przez mavi
paula_t ! Witaj na wątku! To wspaniale, że zajmujesz się tymi biedakami :1luvu:
Jestem z Krakowa, ale w tej chwili poza miastem, a poza tym mam zero doświadczenia w łapaniu kotów.
Radziłabym Ci zmienić tytuł, to znaczy dopisać słowo KRAKÓW. Możesz to zrobić, wchodząc na początek swojego wpisu. Na forum jest dużo osób z Krakowa, tylko taki tytuł - bez nazwy miejscowości - może im umknąć...
Powodzenia w walce o lepszy byt dla miau-krakowiaków!

Re: już nie wiem co robić...Kraków

PostNapisane: Sob sie 20, 2011 12:24
przez paula_t
Ja je kocham nad życie, ale mam wyrzuty sumienia, że to trochę z mojej winy się tak rozrosło do stadko, chociaż naprawdę próbowałam wszystkiego, żeby je wyłapać, a że tak się stanie z tym zalaniem niestety nikt nie mógł przewidzieć...:/Nie znam się za bardzo na kotach, bo mam psa, chciałam po prostu im pomóc.Mam nadzieję, że jakoś doprowadzę to do końca:)

Re: już nie wiem co robić...Kraków

PostNapisane: Sob sie 20, 2011 14:14
przez mb
Skontaktuj się z Fundacją Alarmowy Fundusz Nadziei na Życie.

To ich wątek: viewtopic.php?f=1&t=130594

Adres Fundacji: http://www.afn.pl

Fundacja ma siedzibę w Ostródzie, ale bardzo dynamicznie działa w Krakowie i na pewno nie odmówią pomocy. Mają klatki-łapki.

Re: już nie wiem co robić...Kraków

PostNapisane: Sob sie 20, 2011 21:31
przez Miuti
Postaram się pomóc.

Re: już nie wiem co robić...Kraków

PostNapisane: Wto sie 30, 2011 16:49
przez paula_t
Dzięki pomocy Ani z Fundacji Pod Jednym Dachem udało się już wyłowić i wykastrować/wysterylizować 4 koty, zostały do odłowienia póki co jeszcze 3, a za parę miesięcy dojdą jeszcze maluchy, tylko muszą jeszcze podrosnąć, bo niestety na ten moment nikt się nie zgłasza po nie, ale SERDECZNE STOKROTNE DZIĘKI,bo i tak wiem, że ta sprawa zostanie do końca doprowadzona! :1luvu: Domki znalazły też 4 maleństwa, ale pozostał mi na głowie jeden ogromny problem i jeśli tylko znalazłby się ktoś, kto mógłby pomóc...Wśród kociaków jest jedno maleństwo(1,5 miesiąca), które prawdopodobnie nie ma oczka, ma za to tam ogromną gulę i straszny stan zapalny, jak się tego kotka nie odłowi, nie wyleczy i nie odda pod dobrą opiekę, to już po nim :cry: Nigdy nie szukałam żadnego DT, nie wiem do kogo się zgłaszać, bardzo chcę im pomóc, ale już nie wyrabiam i nie do końca wiem,co jeszcze mogę zrobić...

Re: już nie wiem co robić...Kraków

PostNapisane: Wto sie 30, 2011 17:26
przez iskra666
paula_t ... koniecznie jak najszybciej trzeba odłowić kociaka i zawieść do weterynarza.. ta gula to zapewne wrzód.. jeśli pęknie, to będzie bardzo bardzo niedobrze.. Polecam dr Stefanowicza z lecznicy Retina [Rolna1 przy grunwaldzkim] on jest okulistą, operował oczko mojego Puszka.. może mógłby malucha przetrzymać dzień-dwa w lecznicy..
powiedz mu koniecznie, że to bezdomniaczek.

Re: już nie wiem co robić...Kraków

PostNapisane: Wto sie 30, 2011 17:40
przez paula_t
Ja go odłowić dam radę, zawiozę do weterynarza, nawet za to zapłacę, tylko nie mam co z nim potem zrobić...Fundacja pożyczyła mi klatkę wystawową i mam w niej teraz jedną z moich kotek, którą odebrałam dzisiaj po sterylizacji i musi u mnie siedzieć przez tydzień. Wzięłam ją, pomimo tego, że mój pies szczerze nienawidzi kotów, więc nie ma mowy o trzymaniu kotka w domu, a i tak nawet nie wiem jak zareaguje na tego, bo jest na wsi i będzie dopiero jutro, ale raczej czekają mnie niezłe jaja(klatka jest na balkonie, ale spokojnie, to jest balkon 15m kwadratowych do połowy zabudowany, a druga połowa to okna, które są przesuwane, więc balkon może być albo całkowicie zamknięty na noc, albo otwarty, jak jest ciepło)

Re: już nie wiem co robić...Kraków

PostNapisane: Wto sie 30, 2011 17:44
przez iskra666
paula może napisz w tytule, że dt dla "ślepaczka" poszukiwany.. oraz w wątku ślepaczków..
może ktoś z fundacji krakowskich mógłby przechować malucha chociażby na czas leczenia.. ?

Re: już nie wiem co robić...Kraków

PostNapisane: Wto sie 30, 2011 18:27
przez paula_t
Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale najpierw mi coś się działo ze stroną, a potem był czas kolacji kotów, a siedzę u nich z pół godziny, bo trzeba najpierw kilka poduśdać:)Zaraz tam w takim razie napiszę, dzięki!

Re: Pilnie potrzebny DT dla ślepaczka z wrzodem(?) na oku!!Krk

PostNapisane: Wto sie 30, 2011 19:21
przez mikela
Cholera, mogłabym wziąć malucha na TDT, ale nie ma mnie aktualnie w kraju. Do Krakowa wrócę dopiero 9.09, a potem kolejny kilkudniowy wyjazd :(
Mieszkam niedaleko Ciebie, wystarczy przelecieć przez park, więc jakbyś w przyszłości potrzebowała jakieś pary rąk, to służę :)

Re: Pilnie potrzebny DT dla ślepaczka z wrzodem(?) na oku!!Krk

PostNapisane: Wto sie 30, 2011 19:25
przez paula_t
Jeśli tylko byś się zgodziła, to ja go do tego czasu np.do połowy września od pon.od kiedy wypuszczę kotkę, przetrzymam u siebie(będę miała w domu kaplicę, ale trudno, są rzeczy ważne i ważniejsze), a potem będę starała się mu znaleźć domek jak najszybciej! Nie mam jego zdjęcia, mam tylko jego rodzeństwa i raczej słabe, bo dziabągi siedzą dosyć daleko, a ja jestem ciemniakiem i nie wiem, jak tu wstawić zdjęcia pozostałe, które mam i żeby były w lepszej jakości.Oto brat naszego bidoczka:
http://krakow.gumtree.pl/c-Zwierzaki-ko ... Z305230215

Re: Pilnie potrzebny DT dla ślepaczka z wrzodem(?) na oku!!Krk

PostNapisane: Wto sie 30, 2011 19:43
przez mikela
Owszem, mogłabym, ale jak już pisałam, byłby to TDT. Mam w Krakowie na stanie kocura, który w tej chwili jest "na przechowaniu". Nie wiem, jakby zareagował na malucha, przed wyjazdem z Krakowa miałam tymczasy, którymi się cudownie opiekował, ale teraz coś mu odbiło i tam, gdzie jest teraz, atakuje koty. Musi być izolowany. Nie wiem, może to kwestia miejsca i po powrocie na "swoje" miejsce reagowałby inaczej, ale nie mogę ryzykować. Powinnam go zabrać w październiku, więc do tego czasu mógłby zostać.