Problem z kotem ... sąsiadów.

Mam problem z kotem... sąsiadów.
Na przeciwko mnie mieszka sąsiadka która ma kota-samca. Ja mam kotkę-samiczkę.
Moja kotka przyjmuje tabletki, dzięki którym "nie chce się jej" i nie zajdzie w ciąże.
Jemu się chce a jej nie i troche mi go żal, bo męczy się bo nie może sobie "ulżyć", sądze, że są jakieś tabletki dla kotów-samców by się nie męczyły tak, ale sąsiedzi mają kota gdzieś...
Kot sąsiadów jest bardzo zaniedbany. Przychodzi do nas jeść i wyjada z miski mojej kotki. Całe dnie praktycznie siedzi pod naszym domem i miauczy za kotką. Widać, że kot brudny, chudy, nawet go do domu nie wpuszczają, bo on całe życie koczuje pod naszymi drzwiami.
Może byśmy znieśli jego towarzystwo gdyby nie to, że załatwia się nam w domu (moja kotka nigdy tego nie robiła, więc jestem pewna, że to on), sika pod drzwiami wejściowymi, wyje pod oknem godzinami a ostatnio zaraził moją kotkę pchłami, miała obrożę przeciw pchłom, miała kropelki ale co róż on się koło niej kręci i ciężko by przestała je mieć.
Mam już tego dość! Chciałam iść do sąsiadów i nastraszyć, że jak nie zajmą się swoim kotem to zadzwonie do schroniska by go zabrali. Ale czy to sens? Po za tym mieszkam w małej mieścinie i tu nie ma schronisk ani fundacji zajmujących się biednymi zwierzętami. Co robić?
Na przeciwko mnie mieszka sąsiadka która ma kota-samca. Ja mam kotkę-samiczkę.
Moja kotka przyjmuje tabletki, dzięki którym "nie chce się jej" i nie zajdzie w ciąże.
Jemu się chce a jej nie i troche mi go żal, bo męczy się bo nie może sobie "ulżyć", sądze, że są jakieś tabletki dla kotów-samców by się nie męczyły tak, ale sąsiedzi mają kota gdzieś...
Kot sąsiadów jest bardzo zaniedbany. Przychodzi do nas jeść i wyjada z miski mojej kotki. Całe dnie praktycznie siedzi pod naszym domem i miauczy za kotką. Widać, że kot brudny, chudy, nawet go do domu nie wpuszczają, bo on całe życie koczuje pod naszymi drzwiami.
Może byśmy znieśli jego towarzystwo gdyby nie to, że załatwia się nam w domu (moja kotka nigdy tego nie robiła, więc jestem pewna, że to on), sika pod drzwiami wejściowymi, wyje pod oknem godzinami a ostatnio zaraził moją kotkę pchłami, miała obrożę przeciw pchłom, miała kropelki ale co róż on się koło niej kręci i ciężko by przestała je mieć.
Mam już tego dość! Chciałam iść do sąsiadów i nastraszyć, że jak nie zajmą się swoim kotem to zadzwonie do schroniska by go zabrali. Ale czy to sens? Po za tym mieszkam w małej mieścinie i tu nie ma schronisk ani fundacji zajmujących się biednymi zwierzętami. Co robić?