Strona 1 z 2

GRYZĄCY JAMESIK

PostNapisane: Pt lut 27, 2004 22:44
przez fefe
Witajcie. Mam pewien problem. Jamesik (dachowiec, 7 miesięcy) uporczywie gryzie. Niby w formie zabawy ale potrafi sie tak strasznie wgryźć że nie da się oderwać ręki od jego pyszczka. Rany najczęściej krwawią i to mocno. Kotek ogólnie uwielbia sie przytulać lecz ma momenty w ciągu dnia że jest mocno zabawowy i to wtedy najczęściej atakuje strasznie mocno. Gdy próbuje się wyrwać z jego silnego uścisku ząbków zaczyna jeszcze mocniej, jakby wtedy dopiero zaczynał się wściekać. Myślałam że może jest to tak gdy jest młody (trwa do już jakieś 4 miesiące) ale do tej pory nie przechodzi.
Macie może jakieś rady na to uproczywe zagadnienie?
Odrazu mówie że James nie boi się naprawdę niczego. Gdy się na niego fuknie, rzuca się jeszcze mocniej, jakby robił to na złość.
Pomóżcie :)

PostNapisane: Pt lut 27, 2004 22:52
przez Ewik
Jak moja Maki miała takie narowy to nie ruszałam ręki tylko "krzyczałam" do niej po kociemu-imitowałam kocie fuczenie. Kocia kładła uszy po sobie i puszczała, potem poprawiałam grożąc paluchem i "no,no!". Dzis jak zdazy sie jej zapomniec same "nono" wystarczy...:)

PostNapisane: Pt lut 27, 2004 22:57
przez fefe
No właśnie w tym problem że na naszego Jamesika nic nie działa ;) Jest strasznie rozbrykany ;)

PostNapisane: Pt lut 27, 2004 23:31
przez Nigra
Ja dzialam jak z psem.
Jak zre bez opamietania to gazeta po tylku i mowie zdecydowanie:Rysiu, nie gryz, nie wolno.
Czasami wystarcza samo grozne RYSIUUUU!!!!!
Niestety wymaga to cierpliwosci i zelaznych nerwow....

PostNapisane: Pt lut 27, 2004 23:33
przez ryśka
Pewnie kociak się nudzi i dlatego traktuje Was tak jak atakował by inne koty - koty bawią się gryząc i drapiąc, bardzo często. Wzięcie drugiego kota, do towarzystwa, mogloby rozwiązać problem.

PostNapisane: Pt lut 27, 2004 23:41
przez fefe
Głośne mówienie, nie wolno itd nie skutkuje, rozwściecza się jeszcze mocniej, nawet jak się go lekko klapsnie w pupe to mocniej gryzie. Kiedyś próbowaliśmy straszaka czyli spryskiwacza do kwiatów, w odpowiedniej odległości raz się psikneło i myśleliśmy że będzie się go bał, niestety nasz kotek uwielbia wodę i siłą trzeba go wyciągac ze zlewu ponieważ odkręca sobie kran, moczy sobie sam siersc by go później suszyć :))

Jeżeli chodzi o wzięcie drugiego kotka to obecnie nie jest to możliwe i nie wiem czy będzie ;(

PostNapisane: Sob lut 28, 2004 1:27
przez evanka
fefe pisze:Jeżeli chodzi o wzięcie drugiego kotka to obecnie nie jest to możliwe i nie wiem czy będzie
Nie pozostaje ci nic innego, jak samej zamienic się w kota - dużo się z nim bawic i wybiegać go do upadłego. Sama taką mam :D

PostNapisane: Sob lut 28, 2004 2:41
przez Ewik
Ja bym złapała za skórę na karku, nie wiem czy u kotów to działa (podejrzewam jednak ze byłaby to totalna konsternacja... :roll: ) ale u psów oznacza skarcenie i bardzo szybko mozna oduczyć je złych nawyków

PostNapisane: Sob lut 28, 2004 2:44
przez evanka
Ewik pisze:bardzo szybko mozna oduczyć je złych nawyków
Optymistka :twisted:

PostNapisane: Sob lut 28, 2004 3:02
przez Kruk
Ewik pisze:Ja bym złapała za skórę na karku, nie wiem czy u kotów to działa (podejrzewam jednak ze byłaby to totalna konsternacja... :roll: ) ale u psów oznacza skarcenie i bardzo szybko mozna oduczyć je złych nawyków


To raczej nie działa na niego. Był już jeden delikwent, który tak uczynił i James do tej pory za nim nie przepada. Czasami nawet go ugryzie ;)

PostNapisane: Sob lut 28, 2004 9:41
przez mysikluliczek
Bengala pisze:
Ewik pisze:bardzo szybko mozna oduczyć je złych nawyków
Optymistka :twisted:

:ryk:

PostNapisane: Sob lut 28, 2004 10:25
przez Nigra
Ewik pisze:Ja bym złapała za skórę na karku, nie wiem czy u kotów to działa


na Ryska czasami dziala...czasami...
ale to fakt jak sie bestie zmeczy to odechciewa mu sie wszystkiego :D

PostNapisane: Sob lut 28, 2004 12:58
przez Ewik
mysikluliczek pisze:
Bengala pisze:
Ewik pisze:bardzo szybko mozna oduczyć je złych nawyków
Optymistka :twisted:

:ryk:

Aj tam, wypróbowałam to na Suzi, toz to był tak upierdliwy pies ze myślałam że ja rozszarpię! :twisted: Prosba, groźbą i nic, az w końcu złapałam za kark, dociagnełam do podłogi...i po kilku razach na kupki i padline przestała zwracac uwagę ( a feeee :/)

PostNapisane: Wto mar 02, 2004 0:11
przez fefe
Ponawiam prośbę o poradę względem gryzącego Jamesa. Sytuacja coraz bardziej sie zaostrza, ponieważ James jeśli jest zdenerwowany coraz mocniej zaczyna atakować i gryźć/drapać. Przed chwilą miała miejsce sytuacja, kiedy to musieliśmy mu posmarować język Aphtinem i James wyrwał się z rąk. Wściekły zaatakował moją nogę, dostał klapsa i wtedy się zaczęło najgorsze. Zaczął się rzucać, gryźć, drapać i sapać przy tym jakby rozsadzała go furia. Po kilkunastu sekundach zanim zdążyłam go oderwać od siebie (bo przywarł do mnie zębami i pazurami) z paru miejsc leciała mi już krew. Opis jest co prawda groźny, ale nic poważnego się nie stało, poza kilkunastoma zadrapaniami na rękach, z których leci krew. Z tymże chodzi o problem, który mnie niepokoi. Z wiekiem to staje się coraz mocniejsze, a powinien wychodzić już z głupiego wieku. Niczym nie można go powstrzymać. Danie mu klapsa, rozwściecza go jeszcze bardziej i bardziej gryzie. Praktycznie żadne metody zastraszenia nie działają. I tu pytanie, czy takie zachowanie nie jest może spowodowane tym, że to już odpowiedni wiek na wykastrowanie kota i z tego tytułu mogą się pojawiać takie problemy ? (ma ok. 7 miesiecy). Proszę pilnie o rady jak nauczyć go pokory, bowiem z czasem to robi się coraz trudniejsze do zniesienia.

PostNapisane: Wto mar 02, 2004 0:49
przez Sigrid
Fefe, nic nie wskórasz siłowo, najwyraźniej masz kota obronnego :wink: tak jak ja...
Kitka nie dało się poskromić prychaniem, parskaniem, wodą, ugryzieniem w kark, klapsikiem czy przytrzymaniem przy ziemi. Nic z tego. Kit walczył do krwi ostatniej, zacietrzewiając się coraz bardziej.
Skutkowało natomiast głośne AŁA! BOLI! i przerywanie zabawy, czasem też trzeba było na moment zamknąć go samego w pokoju, póki nie ochłonął. Bo te brutalne zabawy tak naprawdę nie były spowodowane agresją. Po prostu kotek ma taki temperament, a przy tym jest waleczny i trzeba go sposobem ;)
Może u Jamesika też sprawdzi się łagodna wersja poskramiania?

Jeśli chodzi o wiek - możliwe, że już hormony buzują. Zawieź kotka do weta, żeby ocenił, czy fizycznie jest na tyle dojrzały, żeby go ciachnąć. I nie nastawiaj się na natychmiastowe złagodnienie. U Kitka kastracja nie miała żadnego wpływu - jaki wariat był, taki pozostał, a i swojemu niekastrowanemu bratu potrafi zdrowo przylać :wink: Może jeszcze za wcześnie, żeby zrobił się łagodnym miśkiem, ale myślę, że po prostu ma taki charakter i taki pozostanie.

Trzymam kciuki za pomyślność negocjacji z Jamesikiem :D