OCHOTA MOKOTÓW dramatycznA prośbA o pomoc.!!!!!

Cześć, Dorota,
może przyjdzie Ci do głowy jakiś pomysł na pomoc tej pani? A może ją w ogóle znasz...?
A szczegóły są nastepujące:
Zgłosiła się do mnie wczoraj pewna starsza pani, bardzo konkretna i
rozsądna, Teresa Gerlach. Od 20 lat karmi koty wolno żyjące (około 15
zwierząt) na terenie należącym do MPO (Ochota na granicy z Mokotowem).
Koty są wysterylizowane orzez nią i czyste, zadbane. Pani przychodzi raz
dziennie karmić je w jakimś starym baraku, gdzie od lat miały
schronienie (a nawet zmienianą codziennie kuwetę). Dotychczasowa
przyjazna polityka MPO wobec kotów wpisywała się w zalecenia ustawy o
ochronie zwierząt, a zwłaszcza o kotach wolno żyjących. Teraz zmieniło się kierownictwo,
pani Gerlach uniemożliwiono karmienie zwierząt, a koty (oswojone,
wysterylizowane) mają zostać przepędzone z tego terenu (przy
czym ponoć MPO nie ma żadnych planów związanych z tym barakiem, w którym
znajdowały się koty). Jest to wielki dramat tej osoby i tych zwierząt, które zostaną pozbawione jedzenia i opieki. Pani Teresa bardzo by chciała, zeby ktoś jej pomógł (dziennikarz lub urzędnik), żeby np. poszedł z nią na rozmowę z prezesem tej instytucji. Nie znam więcej szczegółów, ale
przekazuję tę dramatyczną prośbę o pomoc.
TO JEST E MAILA JAKIEGO DZIŚ DOSTAŁAM ,MAM TEL DO TEJ PANI ,JEŻELI KTOŚ BYŁBY WSTANIE COŚ ZROBIĆ ,POMÓC PODAM TEL.
może przyjdzie Ci do głowy jakiś pomysł na pomoc tej pani? A może ją w ogóle znasz...?
A szczegóły są nastepujące:
Zgłosiła się do mnie wczoraj pewna starsza pani, bardzo konkretna i
rozsądna, Teresa Gerlach. Od 20 lat karmi koty wolno żyjące (około 15
zwierząt) na terenie należącym do MPO (Ochota na granicy z Mokotowem).
Koty są wysterylizowane orzez nią i czyste, zadbane. Pani przychodzi raz
dziennie karmić je w jakimś starym baraku, gdzie od lat miały
schronienie (a nawet zmienianą codziennie kuwetę). Dotychczasowa
przyjazna polityka MPO wobec kotów wpisywała się w zalecenia ustawy o
ochronie zwierząt, a zwłaszcza o kotach wolno żyjących. Teraz zmieniło się kierownictwo,
pani Gerlach uniemożliwiono karmienie zwierząt, a koty (oswojone,
wysterylizowane) mają zostać przepędzone z tego terenu (przy
czym ponoć MPO nie ma żadnych planów związanych z tym barakiem, w którym
znajdowały się koty). Jest to wielki dramat tej osoby i tych zwierząt, które zostaną pozbawione jedzenia i opieki. Pani Teresa bardzo by chciała, zeby ktoś jej pomógł (dziennikarz lub urzędnik), żeby np. poszedł z nią na rozmowę z prezesem tej instytucji. Nie znam więcej szczegółów, ale
przekazuję tę dramatyczną prośbę o pomoc.
TO JEST E MAILA JAKIEGO DZIŚ DOSTAŁAM ,MAM TEL DO TEJ PANI ,JEŻELI KTOŚ BYŁBY WSTANIE COŚ ZROBIĆ ,POMÓC PODAM TEL.