Strona 1 z 1

Pytaanie do ZUZY

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 19:09
przez magda gabryś
Bralaś zawsze dorosłe koty. Przeciez nie pytałaś czy maja FIV-a.Przecież mogły mieć. Mój też może mieć, bo też jest odratowanym z piwnicy kotem. Tylu ludzi juz mnie potępia. Boją się o swojego kota, bo ci , którym mówie, ze nie wolno na 8 czy 9 pietre kota wypuszczać na balkon, uwazaj, że to mój kotek jest takim głupkiem. Faatalnie napisałam, ale jestem przemęczona szukaniem pomysłow dla mojego nowego Ptysia Jestem chyba bardzo zmeczona, ide spać

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 19:16
przez Ylva
Magdo, mimo ze nie jest to pytanie do mnie, odpisze Ci tylko, ze ja Cie absolutnie nie potepiam. Uwazam Twoja decyzje za przemyslana- i wspaniala.
Prosze, nie martw sie juz.
I to prawda ze nasze koty moga byc nosicielami chorob o czym nie bedziemy wiedzieli dopoki nie wykonamy zadnych testow.
Trzymam mocno kciuki zeby wszystko bylo dobrze.

Re: Pytaanie do ZUZY

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 19:30
przez zuza
magda gabryś pisze:Bralaś zawsze dorosłe koty. Przeciez nie pytałaś czy maja FIV-a.Przecież mogły mieć. Mój też może mieć, bo też jest odratowanym z piwnicy kotem. Tylu ludzi juz mnie potępia. Boją się o swojego kota, bo ci , którym mówie, ze nie wolno na 8 czy 9 pietre kota wypuszczać na balkon, uwazaj, że to mój kotek jest takim głupkiem. Faatalnie napisałam, ale jestem przemęczona szukaniem pomysłow dla mojego nowego Ptysia Jestem chyba bardzo zmeczona, ide spać

Magdo, nie widze pytania kochanie. Domyslam sie, ze to z tego zmeczenia.

Bralam dorosle koty - to prawda. I przy Czarnej w ogole niczego nie badalam, bo ona byla pierwsza, wiec nic nie mialo znaczenia. Przy Bialej tez o badania nie pytalam. Spytalam pozniej, bo zastanawialam sie czy ja badac.
Nie rozumiem dlaczego ludzie Cie potepiaja? Owszem, jakies ryzyko istnieje, ale jest ono znikome.

Kucze... kiedys nie bylo testow, moze wtedy bylismy szczesliwsi :-(
Nie potepiam Cie, choc nie jestem pewna co bym w tej sytuacji zrobila.
Wypuszczanie kota na niezabezpieczony balkon to po prostu nieodpowiedzialnosc, wiec dobrze robisz nie wypuszczajac a marudnicy niech sie wypchaja, jak nie maja kotow a sie madrza albo niech sie doksztalca jak owe koty maja i wypuszczaja.

Ale jakich pomyslow dla Ptysia szukasz? Ide poszukac watku o Ptysiu, moze sie oswiece :-)

Magdo - uszy do gory! Bedziemy trzymac kciuki, zeby bylo dobrze.

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 19:41
przez Mariusz
Pozwolę wtrącić swoje trzy grosze. z biologicznego punktu widzenia FIV nie jest chorobą, kot który jest nosicielem może "żyć bez problemowo"długie lata (wiem że głupio to zabrzmi ale chodzi mi o to że może umrzeć "naturalnie ze starości"), ale może się również zdarzyć tak że zachoruje. Szczerze powiedziawszy ja bym się aż tak nie zamartwiał jeśli kot jest pozytywny al enie ma objawów chorobowych to według mnie wszystko będzie dobrze.

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 19:45
przez zuza
Ja moze nie zrozumialam? Bo dla mnie w ogole nie byloby problemu choroby Ptysia. Jedyny problem jaki bym miala to ewentualnosc zarazenia sie moich kotow "starych" od "nowego".

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 20:15
przez sorsha
Ja wiem, jak trudna jest ta decyzja z przygarnięciem Ptysia. Pamiętaj, że nikt Cię nie potępi, bez względu na to jaką decyzję podejmiesz. Bo to będzie Twoja decyzja i nikomu nic do tego. Pamiętaj, nawet jeśli sie rozmyślisz po tym jak już Ptysiu przyjedzie do Ciebie, ja go wezmę z powrotem.
I odpocznij wreszcie trochę... Należy Ci się

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 20:16
przez magda gabryś
Dziękuję. Ptyś u mnie będzie już w piątek. Wszystko wam opowiem

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 20:18
przez zuza
Czekamy na opowiescie. I Magdo - myslenie pozytywne jest najwazniejsze :-) Bedziesz miala dwa kochane koty - ciesz sie tym :-) No nie mow, ze Ci serce nie topnieje ;-)

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 20:30
przez sorsha
Teraz będziesz miała gorszy problem. Ze mną. Już teraz proponuję żebyś zaopatrzyła się w poradnik pt. "Jak wytrzymać 24 godziny z wegetarianką, która na dodatek bez przerwy chodzi na czworaka i mauczy do kotów?".

TZ jedzie do Kielc, więc zostaję tylko ja

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 20:35
przez Iwona
czasami trzeba sobie powiedzieć, bedzie co ma być.
żadnemu z moich kotów nie robiłam testów, więc nawet nie wiem czy sa nosicielami czy nie.
A gdybym zrobiła teraz martwiłabym sie tylko i nie byłabym w stanie nic zrobić.
Niekoniecznie czarny scenariusz musi sie sprawdzić.

PostNapisane: Czw lut 26, 2004 17:05
przez Malgorzata
Swieta racja! Bedzie, co ma byc. Weterynaria robi postepy,zwierzeta udaje sie ratowac nawet przy nieciekawych rokowaniach, a gdyby te cholerne wirusy byly tak strasznie zakazne, nie byloby tylu kotow wolnozyjacych.
Magdo :1luvu: :ok: