Strona 1 z 2

Jak im pomoc??? :(

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 18:24
przez lidiya
Pod pewnym blokiem mieszka kilka kotow... a dokladniej jest ich ok 7-10. Przewazaja kotki, wiec na wiosne bedzie tam tragiczny wysyp.....
Pojechalam tam by zlapac chora koteczke, ktora bardzo kuleje i wyglada na chora. Nie bylo jej :( za to byl inny chory kot... jezu jaki on biedny... Tak okropnie charczy, kicha i pociaga nosem , ze az mruzy zalzawione oczka.... Plakac mi sie chcialo bo nie dal sie zlapac :cry: Probowalismy "recznie" i na klatke pulapke i nic :cry:
Jedna pregowana kotulka sama weszla do kontenerka i polozyla sie ... scisnelo mnie za serce.... :(
Ludzie blagam doradzcie cos.... moge im jakos pomoc....?
Straszne uczucie gdy wiem , ze ten chory biedak siedzi tam i zle sie czuje.... a moglby byc w mojej cieplje piwnicy i juz na lekarstwach.... bbbbuuuuuuuu :cry:

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 18:29
przez eve69
musisz je odlowic
co z ta szara kicia?

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 18:30
przez mysikluliczek
Biedne kotki.. Spróbuj jeszcze raz!

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 18:34
przez lidiya
wlasnie... trzeba ale jak....??? zmarzlam do granic mozliwosci... ale to akurat nie wazne moglabym tam stac jeszcze raz tyle :D ... ale one po jakims czasie pouciekaly i tyle je bylo widac ... nie przyszly juz na kici kici :( albo staly gdzies z daleka. Ta preguska co weszla do kontenerka PODOBNO jest juz wysterylizowana , wiec chcialam sie skupic na tych chorych na poczatek.....aby je wyleczyc, a potem pokastrowac wszystkie. Tylko ze dzis juz stracilam nadzieje ze to sie w ogole uda.....

Fotki:
http://upload.miau.pl/2137.JPG - ten najbardziej po prawej stronie to ten chory
http://upload.miau.pl/2138.JPG - ten za plotem to rowniez ten chorutki
http://upload.miau.pl/2139.JPG - chorusek :(
http://upload.miau.pl/2140.JPG

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 19:01
przez magpie
jaki sliczny ten duzy, caly bury na ostatnim zdjęciu... ja chce takieeeegooo... :crying:

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 19:03
przez eve69
lydia jesli mozesz wez szara do siebie do piwnicy- taka przyjazna, ma szanse na adopcje ...

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 19:39
przez Dominka
Ponieważ z odłowieniem ich będziesz miała problemy musisz je podleczyć. U weta kup pudełko antybiotyku - mepatar i przez co najmniej 5 dni podawaj im w jedzeniu. Na jednego kota dorosłego przypada około płaska łyzeczka od herbaty. Najlepiej wymieszaj z jedzeniem z puszki. Ja tak wyleczyłam już niejdną bidę. Później może Ci się uda je jakoś złapać. Pamiętaj, co najmniej dni bo leczenie będzie nieskuteczne. Trzymam kciuki :kitty:

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 19:51
przez Milo
Wprawdzie nie jestem znawcą kotów wielkim, ale najlepiej chyba złapać dzikiego kota na chwytak. Jak łapałyśmy (razem z Kasią D) buraske dziką to wszystkie próby łapania bez chwytaka spełzły na niczym. Kasia pozyczyła chwytak z centrum małych zwierząt i wtedy się od razu udało.
Popytaj w lecznicach lub takich centrach, w schroniaskach może by mogli pożyczyć choć na kilka godzin wtedy kiedy karmisz kotki. A może akurat się uda. Trzymam kciuki

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 20:32
przez aguś
Mam ten sam problem. Do moich dziczków dołączył młody kocurek-ma około roku. Kaszle i kicha okrutnie, nie daje sie złapać. Jest przy tym strasznie żarłoczny, odgania wszystkie koty od misek warcząc na nie i gryząc. Jedzenie łyka praktycznie biorąc w całości, nim inne koty zaczną jeść, on już zdąży przelecieć wszystkie miski. Boję się, że zarazi inne koty, boję sie o moja domową bandę, szlag mnie trafia bo nie mogę nic zrobić. Najbardziej boję sie o domowniki-termin ich szczepienia minął w grudniu. Niestety, z powodu sporych braków finansowych musimy szczepienie przełożyć na marzec (4 koty-240 zł!). Na domiar złego dzika kotka, której podawałam proverę musiała ją ukradkiem wypluwać. Ma niestety ruję. Eh wszystko do doopy........ :cry:

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 21:26
przez zuza
Szczepionki na szczescie dzialaja duzo dluzej niz mowia teorie ;-) Byl tu taki watek o amerykanskich badaniach - niektore skladniki 2 lata, niektore trzy...

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 21:32
przez aguś
zuza pisze:Szczepionki na szczescie dzialaja duzo dluzej niz mowia teorie ;-) Byl tu taki watek o amerykanskich badaniach - niektore skladniki 2 lata, niektore trzy...

Dzięki Zuza. Przynajmniej o to będe spokojna

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 22:08
przez lidiya
chwytak to taka jakby siatka na motyle tylko ze duza???

PostNapisane: Śro lut 25, 2004 22:47
przez Milo
Nie nie. To jest taki jakby kijek a na jego końcu jest pętla i ją można zacisnąć w odpowiednim momencie. Takie stosują w schroniaskach. Jest to bezpieczne dla zwierzaka, jak jest złapany można go wprowadzić do kontenerka i nic mu sie nie stanie. Im większe wejście do kontenerka tym lepiej, ja miałam taki mały na jednego kota i buraska się rzucała więc postawiłyśmy kontenerek pionowo i włożyłyśmy ją do środka, sztuką było zamknąć kontenerek bo to była tylko taka kratka, która wyjęłysmy jak wkładałyśmy kota i trzeba było ją szybko przyłożyc by buraska nie uciekła a jednocześnie wyjąć chwytak. Ale udało się i Tobie też z pewnością się uda, tylko skombinuj taki chwytak.

PostNapisane: Czw lut 26, 2004 0:12
przez lidiya
gdyby tylko mial mi kto pomoc.....
Moj Tz wyjechal do Poznania... a potrzebny jest samochod... poza tym po prostu potrzebna jest pomoc... DZis np ktos rzucal w nas z okna bateriami. Jakbym dostala z bateri w glowe albo np nie daj boze w oko mogloby byc nie wesolo.... :( Zamiast pomoc ludzie wola traktowac innych jak przedmiot.... Rzucali w nas to pewnie rzucaja tez w koty, bo co za problem ?
Ostatnio jak tam bylismy postwalilismy spora tacke z jedzeniem. Potem udalismy sie wymienic kotom w budkach szmatki, a gdy wrocilismy jedzenie bylo rozbryzgane na caly chodnik. Komus sie jedzenie nie podobalo to zdzielil w tacke z kopa. Co za filozofia dla takiego idioty kopnac jedzacego kota......?????
Dzis bylam tam glownie po to aby zlapac bardzo kulejaca na tylna noge kicie, ale jej nie ma nigdzie.... :cry: W zamian napatoczyl sie ten kocurek charczacy...
Nie zasne dzisiaj chyba .....

PostNapisane: Czw lut 26, 2004 10:32
przez miki
nie wiem czy to coś może pomóc ale nie raz udało mi się złapać dziczka na zabawę, kiedy kot jest dość młody a siedzi się niedaleko na tyle długo, że przestaje się obawiać i zaczyna się ruszać sznurkami, gałązkami itp to kociak powoli zaczyna się wciągać w zabawę i zapomina o ostrożności, inna rzecz - jak dajesz jedzenie to nie odchodź daleko tylko parę kroków od miski by się przyzwyczaiły do Ciebie i poczuł się w miarę bezpiecznie i staraj się z nimi rozmawiać