Dobra. Policzyłam do iluśtam, potem jeszcze raz i trochę mi lepiej
A więc: Kotkę-rezydentkę (czyli tę, ktorą chcecie oddać do schroniska) spotkała duża przykrość: na jej teren,na którym czuła się bezpiecznie, zostało wprowadzone stado małych, rozbieganych kociąt. Kociąt, które prawdopodobnie próbują ją zaczepiać, bawić się z nią-tak, jak robiły to z mamą. Kotka(czy jest wysterylizowana???) nie czuje instynktu macierzyńskiego, bo to nie jej kocięta, a ona własnych w tej chwili nie ma-więc niby dlaczego miała by się opiekować nie swoimi?
Dorosłej kotce świat się zawalił, bo czuje, że wszyscy poświęcają czas kociętom, a o niej zapominają. Czuje się opuszczona. Stres u kota objawia się w różny sposób, a często może prowadzić do powstania chorób, spadku odporności. Oddane koteczki do schroniska to dla niej wyrok. Jeśli we własnym domu tyle stresu przysparzają jej kocięta, to wyobraź sobie, co poczuje wsadzona do ciasnej schroniskowej klatki, w towarzystwie mnóstwa obcych kotów? Prawdopodobnie odmówi jedzenia, będzie siedziała przerażona, wbita w kąt klatki. Złapie jakąs infekcję, o którą w schronisku nie trudno, i będzie tak gasła...z glodu, strachu i choroby... Albo zostanie uśpiona. Fajnie?
Koty trzeba ze soba STOPNIOWO zapoznawać, nie fundować dorosłej kotce stada rozbrykanych kociąt. Nie macie możliwości ich rozdzielić? Z kociakiem, ktorego chcecie sobie zostawić zapoznawajcie ją przez dłuższy czas, ale nie wtedy, kiedy kociak się bawi, tylko kiedy śpi i jest zmęczony. Dorosłej kotce musicie poświęcić bardzo dużo czasu, uwagi. Dokarmiajcie ja smakołykami, głaskajcie. Niech poczuje, że jest wazniejsza od kociaka. Spotkania z kociakiem powinny być kontrolowane-tak, żeby dorosła kotka nie musiała się przed nim bronić. Na zaakceptowanie nowego kota potrzeba kilku tygodni.