Spokojnie, nie daj się zwariować, Waldek!
Moim zdaniem najważniejsze, że zechciałeś się zaopiekować Tosią. Miała szczęście, że trafiła akurat do Ciebie - ktoś inny mógłby nawet się nie przejąć jej losem.
Co do karmy, to jasne, że najlepiej dawać jedzonko z wyższej półki, ale jeżeli nie masz takich możliwości finansowych, to nie jest tragedia. Może ktoś doradzi niewiele droższe od kitiketa karmy lepszej jakości?
Jeśli zaś chodzi o kocięta, to kotka prawdopodobnie świetnie sobie z nimi poradzi sama. Ważne, że ma u Ciebie swój kąt. Jak wychodzisz z domu, poprostu nasyp jej tyle jedzonka, żeby wystarczyło do Twojego powrotu.
Co do kastracji kocura i sterylizacji kotki, to będziesz musiał to zrobić, jeśli nie chcesz za chwilę znowu mieć małych kociątek w domu

Powodzenia!