OBORNIKI ŚLĄSKIE - koty przy szpitalu leśnym

Czy jest na forum ktoś z Obornik Śląskich?
Jakiś czas temu (kilka miesięcy) odwiedzałam kogoś w tamtejszym szpitalu leśnym.
Na terenie tego szpitala jest wiele kotów.
Koty są regularnie dokarmiane przez pracowników (chyba jedna z lekarek przywozi dla nich karmę....), no i oczywiście pacjenci też im dorzucają coś ze swoich niedojedzonych posiłków.
Kilka kotów było oswojonych - jeden pingwinek siedział koło drzwi wejściowych i dawał się głaskać każdemu.
Jak wyszliśmy na spacer, to szedł za nami.
Generalnie sytuacja wygląda dobrze.
Ale najprawdopodobniej koty nie są kastrowane/sterylizowane.
Była tam kotka z kociętami - kocięta w ogóle nie bały się ludzi.
Nie udało mi się porozmawiać z tą lekarką.
Ja niestety do Obornik z Poznania mam dość daleko, więc nie dam rady ogarnąć tam sytuacji.
Ostatnio przejeżdżałam pociągiem przez Oborniki i przypomniały mi się te koty.
Dlatego prośba - być może ktoś mógłby tam zajrzeć i zorientować się jak wygląda sytuacja.
Być może tylko ta kotka była niewysterylizowana...
Jakiś czas temu (kilka miesięcy) odwiedzałam kogoś w tamtejszym szpitalu leśnym.
Na terenie tego szpitala jest wiele kotów.
Koty są regularnie dokarmiane przez pracowników (chyba jedna z lekarek przywozi dla nich karmę....), no i oczywiście pacjenci też im dorzucają coś ze swoich niedojedzonych posiłków.
Kilka kotów było oswojonych - jeden pingwinek siedział koło drzwi wejściowych i dawał się głaskać każdemu.
Jak wyszliśmy na spacer, to szedł za nami.
Generalnie sytuacja wygląda dobrze.
Ale najprawdopodobniej koty nie są kastrowane/sterylizowane.
Była tam kotka z kociętami - kocięta w ogóle nie bały się ludzi.
Nie udało mi się porozmawiać z tą lekarką.
Ja niestety do Obornik z Poznania mam dość daleko, więc nie dam rady ogarnąć tam sytuacji.
Ostatnio przejeżdżałam pociągiem przez Oborniki i przypomniały mi się te koty.
Dlatego prośba - być może ktoś mógłby tam zajrzeć i zorientować się jak wygląda sytuacja.
Być może tylko ta kotka była niewysterylizowana...