[Kocie zachowanie] Dlaczego tak się zachowują po walce ?

Witajcie. Nie rozumiem dlaczego tak się zachowują, może ktoś mi wytłumaczy?
Na działce dwa moje koty, które wyjechały na tydzień wakacji miały scysję z miejscowym "jajastym".
"Jajasty" młody, czarny (około 1-1,5 roku) wszedł wieczorem (pierwszego dnia naszego pobytu) na teren działki i pobił się z moim Marianem.
Marin zaskoczony, nie spodziewał intruza się, zwiał po starciu na brzozę (z 8 metrów nad ziemią siedział na cienkiej gałązce i tylko czekałam kiedy przerażony i sztywny, spadnie).
Zrobiłam panikę i sąsiad (właściciel "jajastego") wlazł na drabinę i z poświęceniem go zdjął.
Po tym moja czarno-biała, łagodna Lusia musiała uważać bo Marian widząc ją (czarnawa) myślał chyba, że to intruz i nie pozwolił jej się zbliżyć. Miałam wrażenie, że on myślał, że to ona go zaatakowała
. Możliwe, że tak myślał
Trwało to do następnego dnia. Najgorzej w nocy jak oba spały z nami w domku. Warczały i syczały na siebie.
Czy one nie odróżniają osobników ze swojej rodziny od obcych tego samego umaszczenia?
Czy Marian zaatakowany przez czarnego kota myślał, że to Lusia
Dzisiaj to samo tylko już w Łodzi.
Balkon (parter + drabinka) otwarty i intruz (szaro biały jakiś zadbany "jajasty" - widziałam klejnoty jak schodził po naszej drabince). Walki nie było, Marian obojętny a Lusia przerażona i automatycznie warcząca i sycząca w domu na... Mariana.
Marian zdezorientowany.
Jak to jest z kotami?
One zaatakowane, przestraszone przez obcego osobnika automatycznie mają nerwy na każdego kota? Nawet swojego, z rodziny, bo ma taki sam kolor jak ten atakujący
Czy koty potrafią odróżniać poszczególnych osobników swojej rasy jeśli są takiego samego umaszczenia
Czują inny zapach czy nie
Wiedzą , że ten czarny to kot X a tamten czarny to kot Y. Czy z automatu po scysji z czarnym, wszystkie czarne to wróg
Nie rozumiem tego zachowania.
Pies zachowuje się inaczej, wróg to wróg a swój to swój. Psy wiedzą.
A koty
Na działce dwa moje koty, które wyjechały na tydzień wakacji miały scysję z miejscowym "jajastym".
"Jajasty" młody, czarny (około 1-1,5 roku) wszedł wieczorem (pierwszego dnia naszego pobytu) na teren działki i pobił się z moim Marianem.
Marin zaskoczony, nie spodziewał intruza się, zwiał po starciu na brzozę (z 8 metrów nad ziemią siedział na cienkiej gałązce i tylko czekałam kiedy przerażony i sztywny, spadnie).
Zrobiłam panikę i sąsiad (właściciel "jajastego") wlazł na drabinę i z poświęceniem go zdjął.
Po tym moja czarno-biała, łagodna Lusia musiała uważać bo Marian widząc ją (czarnawa) myślał chyba, że to intruz i nie pozwolił jej się zbliżyć. Miałam wrażenie, że on myślał, że to ona go zaatakowała


Trwało to do następnego dnia. Najgorzej w nocy jak oba spały z nami w domku. Warczały i syczały na siebie.
Czy one nie odróżniają osobników ze swojej rodziny od obcych tego samego umaszczenia?
Czy Marian zaatakowany przez czarnego kota myślał, że to Lusia


Dzisiaj to samo tylko już w Łodzi.
Balkon (parter + drabinka) otwarty i intruz (szaro biały jakiś zadbany "jajasty" - widziałam klejnoty jak schodził po naszej drabince). Walki nie było, Marian obojętny a Lusia przerażona i automatycznie warcząca i sycząca w domu na... Mariana.
Marian zdezorientowany.
Jak to jest z kotami?
One zaatakowane, przestraszone przez obcego osobnika automatycznie mają nerwy na każdego kota? Nawet swojego, z rodziny, bo ma taki sam kolor jak ten atakujący

Czy koty potrafią odróżniać poszczególnych osobników swojej rasy jeśli są takiego samego umaszczenia

Czują inny zapach czy nie


Nie rozumiem tego zachowania.
Pies zachowuje się inaczej, wróg to wróg a swój to swój. Psy wiedzą.
A koty
