Strona 1 z 1

Maja, której już nie ma. Lekcja błędów, bezsilności i złości

PostNapisane: Pon lip 11, 2011 15:20
przez Xavi
Maja, której już nie ma.

Nie zostało nic, zaledwie kilka zdjęć. Był kotek i nie ma kotka.
Mała Maja 6 tygodni, tyle tylko dostała.
Nie rozumiem tylko za co cierpiała, raptem 6 tygodni życia. A plany były inne
Miała znaleźć dom i miała żyć długo i szczęśliwie.
Nie wiem jak radzą sobie osoby stykające się nacodzień ze śmiercią niewinnej istoty.
Co Ona zrobiła, że los dał jej tylko 6 tygodnia głównie cierpienia.
Znalazła ją siostrzenica pod autem , nie wiadomo skąd się tam wzięła i jak długo nawoływała pomocy. W końcu znalazły ją dzieci i wylądowała u mnie. Byliśmy u weterynarza, została odrobaczona, odpchlona, mieliśmy wyleczyć uszka i szukać domu. 2 dni zabaw, spania, jedzenia to wszystko co dostała. I nastała przeklęta niedziela, zaczęło się od wymiotów, zrobiła się taka apatyczna. A ja czuję się winna gdybym wiedziła, że choroba potrafi tak szybko zniszczyć radosnego kociaka w kilka godzin to poszłabym ją uśpić od razu żeby nie cierpiała. Myślałam że dotrwa do rana a rano widok wiotkiego ciałka, za każdym oddechem myślałam że to ostatni. Byliśmy z nią i co z tego i tak nie rozumiem za co i dlaczego właśnie Ona.
Zresztą nawet nie wiem po co piszę chyba żeby został ślad żyła, była i będzie w mojej pamięci. Została pochowana z myszką którą mój kot nie chciał się już bawić a Ona potrafiła ją podrzucać, bawić się i powarkiwać gdy ktoś przechodził obok żeby oznajmić że to jest jej. Odeszła dzisiaj o godz. 6.27
Teraz pozostał tylko strach o mojego Kocurka jest szczepiony, weterynarz twierdzi że nawet jeśli to była pp a On jest zaszczepiony to powinien dać radę w razie zachorowania. Daję mu scanomune od dzisiaj przez najbliższy tydzień. Mam tylko nadzieję że jemu nic się nie stanie.
To Maja

ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

Re: Maja, której już nie ma. Lekcja błędów, bezsilności i złości

PostNapisane: Pon lip 11, 2011 15:33
przez Koszmaria
bardzo mi przykro :(

scanomune jest drogie szalenie,jeśli nie masz wykupionego całego opakowania,to przerzuć się na ludzki beta-glukan firmy laboratoria natury.polecam,w jednej kapsułce jest 250mg beta glukanu.to proszek bez smaku i zapachu,który można łatwo podzielić i dosypać np do jedzonka.

Re: Maja, której już nie ma. Lekcja błędów, bezsilności i złości

PostNapisane: Pon lip 11, 2011 15:36
przez Mulesia
Śliczne maleństwo. :1luvu:
Rozumiem Twój smutek i strach o rezydenta.

Przynajmniej mała nie umierała na ulicy pod kołami samochodu, wśród obojętnych ludzi.
Dzięki Tobie zaznała choć trochę kocięcej radości w życiu.

Re: Maja, której już nie ma. Lekcja błędów, bezsilności i złości

PostNapisane: Pon lip 11, 2011 16:06
przez TheStylator
Bardzo mi przykro, że nie udało się Majce pomóc:(
Może pomyśl, że ty przynajmniej jej dałaś miłość i radość przez te ostatnie dni życie. Pewnie wielu ludzi przeszło obok niej obojętnie.
U ciebie przynajmniej mogła się choć trochę poczuć szczęśliwa :) Myślę, że nawet gdybyś wiedziała że odejdzie to i tak nie umiałabyś jej uśpić. Tak już niestety ten świat jest skonstruowany, że cierpią słabi i niewinni :( Łączę się z tobą w bólu.

Re: Maja, której już nie ma. Lekcja błędów, bezsilności i złości

PostNapisane: Pon lip 11, 2011 17:02
przez PcimOlki
Mała, 6 tyg. cała biała koteczka z dwoma małymi czarnymi plamkami na łepku. Odeszła w czwartek, 3 czerwca 2004. Nawet nie zdążyłem dac jej imienia. Była u mnie 3 dni.

Re: Maja, której już nie ma. Lekcja błędów, bezsilności i złości

PostNapisane: Pon lip 11, 2011 19:12
przez TheStylator
Normalnie jakaś masakra ostatnio z tymi odejściami:( Szkoda, że jej nie nazwałeś:( Przykro mi :(

Gdyby źli ludzie na tym świecie tak samo masowo ginęli jak kotki to przynajmniej świat byłby lepszy, a tak ...

Re: Maja, której już nie ma. Lekcja błędów, bezsilności i złości

PostNapisane: Pon lip 11, 2011 19:49
przez Korespondentka
Dla maleńkiej [*]
Nie sztuką jest pomagać jak zawsze i wszystko układa się po naszej myśli. Miałam tego pecha, że pierwsze kocie maluchy - ok. 5-cio tygodniowe, które zabrałam do domu na tymczas, miały panleukopenię. Widoku umierających kociaków nie zapomnę nigdy. Lekarze nie pomogli, więc jak widziałam, że zaczyna gasnąć ostatni z nich, to już do weta nie pojechałam, siedziałam nad nim i wyłam z rozpaczy, pytając po co mi to było i obiecując, że jak wyzdrowieje to znajdę mu najlepszy dom pod słońcem. Dziś, po roku od tamtych wydarzeń, mam dorodnego, 5-cio kilogramowego kocura. To ten ostatni, który umierał - został u mnie, dla niego warto było.
Potem przeżyłam jeszcze niejedną śmierć - kocią i psią i pewnie jeszcze niejedna przede mną. Ale też przeżywałam kolejne "zmartwychwstania". Dlatego już oduczyłam się myśleć kategoriami : czy warto. Zawsze warto, nawet jeżeli kończy się to dla nas klęską.

Re: Maja, której już nie ma. Lekcja błędów, bezsilności i złości

PostNapisane: Pon lip 11, 2011 19:57
przez kotx2
:(