Kocię z ranną łapką,amputacja czy eutanazja?Zdrowy i szukaDS

Dwa dni temu na podwórze, do stadka dokarmianych przez mojego tatę kotów, przybłąkał się kulejący kociak. Stadko przyjęło go, kotka mająca małe nawet pozwala mu ssać (kotka dzikuska, próbujemy złapać ją na sterylizację już od zeszłego roku, ale to już inna historia...) Tata mieszka a Gorzowie, ja w Szczecinie, więc przez telefon dowiedziałam się tylko tyle, że kociątko kuleje na tylną łapkę, wcale na niej nie staje, tylko cały czas trzyma w górze. Przyjeżdżam do taty dzisiaj, szukam kociaka, żeby go obejrzeć, ale zanim go zobaczyłam, to go poczułam, tzn. smród gnijącej łapki... Złapałam go do kontenerka, zawiozłam do weta i tak jak przypuszczałam łapka jest do amputacji-kocurek nie ma w niej czucia, wdała się martwica, ropa... Wg weta prawdopodobnie parę dni temu musiał zostać pogryziony, albo czymś przytrzaśnięty np. łapką na myszy. Ma gorączkę, na razie dostał antybiotyk w zastrzyku.
I co dalej? Wet powiedział, że oczywiście kot z trzema łapami może świetnie funkcjonować, ale w domu i jeśli miałby zostać po wyleczeniu wypuszczony to lepiej go uśpić, bo sobie nie poradzi. Tata ma swoje dwa koty i trzeciego nie chce, my tez mamy swoje dwa i dwoje małych dzieci i mąż też postawił veto...
Co robić? Macie doświadczenia z wolnożyjącymi trzyłapkami? Czy po wyleczeniu i kastracji trzymałby sią przydomowego ogrodu i mógłby tak bezpiecznie żyć? Ja nie mam sumienia odbierać mu życia, ale tata i mąż są za eutanazją, choć też wcale im nie łatwo. Idealnie byłoby po wyleczeniu znaleźć mu domek, ale jakie ma szanse, sezon kociakowy przecież...
A oto on:

Zdjęcie łapki może lepiej w linku:
http://imageshack.us/photo/my-images/820/ss859281.jpg/
I co dalej? Wet powiedział, że oczywiście kot z trzema łapami może świetnie funkcjonować, ale w domu i jeśli miałby zostać po wyleczeniu wypuszczony to lepiej go uśpić, bo sobie nie poradzi. Tata ma swoje dwa koty i trzeciego nie chce, my tez mamy swoje dwa i dwoje małych dzieci i mąż też postawił veto...
Co robić? Macie doświadczenia z wolnożyjącymi trzyłapkami? Czy po wyleczeniu i kastracji trzymałby sią przydomowego ogrodu i mógłby tak bezpiecznie żyć? Ja nie mam sumienia odbierać mu życia, ale tata i mąż są za eutanazją, choć też wcale im nie łatwo. Idealnie byłoby po wyleczeniu znaleźć mu domek, ale jakie ma szanse, sezon kociakowy przecież...
A oto on:

Zdjęcie łapki może lepiej w linku:
http://imageshack.us/photo/my-images/820/ss859281.jpg/