Strona 1 z 3

Trzymajcie kciuki za Jasia!!!!

PostNapisane: Czw lut 19, 2004 21:38
przez cathrine1
Jas pojechal do nowego domku w Lublinie. We wtorek. Jest tam juz osmioletni kastrat, wiec aklimatyzacja przebiega wolniej, ale co dziwnie dzikusek Jasio zrobil sie prawie miziasty do ludzi. Blagam , powiedzcie, czy ten kastrat go zaakceptuje? Nie tluka sie, tylko tamten na niego warczy i fuka i wychodzi obrazony. To dobry znak? Strasznie sie denerwuje, nie chcialabym by Jas zmienial domek, bo to bylby dla niego zbyyt duzy szok. Osoba ktora wziela Jasia ode mnie (jest zarejestrowana na forum, tylko wstydzi sie pisac), wyglada naprawde na wielka milosniczke kotow, ale z duetem nie ma doswiadczenia. Ufff ja mam i sama nie wiem jak to bedzie u niej dalej. gdyby to nie byl Lublin , tylko Wa-wa to podjechalabym, zbadala sytuacje i cos bym poradzila, a tak zdalnie to ja nie potrafie. Pocieszcie mnie :cry:

PostNapisane: Czw lut 19, 2004 22:51
przez Hana
Pocieszam i trzymam mocno kciuki. :ok:

PostNapisane: Czw lut 19, 2004 22:59
przez eve69
ale to JEST dobry objaw jak sie nie tluka, no a jak kocio zrobil si emiziasty od razu, znaczy wyczul swojego czlowieka
bedzie ok

PostNapisane: Czw lut 19, 2004 23:13
przez Malgorzata
Musi i bedzie :ok: :lol:

PostNapisane: Pt lut 20, 2004 1:39
przez basia
jak od razu się nie piorą, to raczej będzie ok :ok:
:D

PostNapisane: Pt lut 20, 2004 7:26
przez zuza
Kciuki trzymam, musi byc dobrze. Nawet jak sie potluka to o niczym nie swiadczy. Rezydent ma prawo czuc sie obrazony, ze mu sie koos do domu wproadzilo, ale to z czasem mija :-) (wiem po moich)

PostNapisane: Pt lut 20, 2004 7:46
przez cathrine1
Niby tu wiem, tylko przeraza mnie wiek rezydenta. Osiem lat to jednak duzo. Czy nie postapilam zbyt pochopnie? Jak bede miec wiadomosci jak minela noc kolejna, to dam znac. Narazie sama mam klopoty ze snem, bo martwie sie jak Jasiowi w nowym domku :roll:

PostNapisane: Pt lut 20, 2004 8:02
przez zuza
Dawaj znac, dawaj. Gapcio Dagi mial kolo 7 lat jak przybyly dziewczynki i sa bardzo zaprzyjaznieni :-)

PostNapisane: Pt lut 20, 2004 8:11
przez Basia_G
Mocno zaciskam.
U mnie też tak było, jak przyszedł Kalkier. Oba diabły: Junior i Kacper tak się obraziły, że mimo machania im przed nosami soczystym kawałkiek wołowiny uważały mnie za świnię, zdrajce, ostatniego padalca. Przeszło im po ok.m-c . Wczoraj rano podczas robienia się na względne bóstwo obserwowałam, jak Klakier z Juniorem się tłuką, radochy mi diabły dostarczyły na cały dzień dpędzony w pracy :lol:

PostNapisane: Pt lut 20, 2004 8:14
przez Kretka
:ok:

PostNapisane: Pt lut 20, 2004 8:21
przez Ash
Podobno dorosle kocury szybciej sie przyjaznia z nowymi, niz dorosle kotki. Bedzie dobrze, w koncu rezydent to kocur :wink:
Kciuki :ok:

PostNapisane: Pt lut 20, 2004 10:53
przez cathrine1
Koty mijaja sie szerokim lukiem. Ale jest inny prolem. Jas nie chce skorzystac z kuwety, za to robi kupe w kacie i siku obok. Poradzilam by zmienila zwirek na taki jak mial u mnie, zobaczymy. Martwie sie coraz bardziej. Jas ta rodzine polubil. A jak sie do niego zniecheca i oddadza to bedzie dla niego dramat. Niech sie chlopaki polubia nawzajem ze soba i Jas z kuweta. :cry: Kurcze u mnie nie sikal po katach, byl grzeczny i czysty. Myslicie, ze to stres? Ja zazwyczaj kazdego nowego kota pilnuje nawet w nocy przez dwa dni, az jestem pewna, ze wie co to i gdzie jest kuweta, ale nie wiem czy im sie bedzie chcialo :cry: Jasku zmiluj sie, bo ja juz trzecia noc nie spie tylko sie martwie!

PostNapisane: Pt lut 20, 2004 10:59
przez Nelly
U mnie to nie rezydent ma jakieś ale tylko zawsze nowy przybysz. Rezydent wita każdego bardzo serdecznie :D Tak, że różnie to bywa.
Skoro nie walczą, tak jak już pisały dziewczyny to myslę, że wszystko będzie dobrze!
Co do posikiwania po kątach, to niestety na początku u mnie też się to zdażało. Nie tylko na poczatku zresztą. Jak przybyłemu coś nie pasowało to tak to manifestował, zawsze i każdy. Ułoży się, bądz dobrej myśli.

PostNapisane: Pt lut 20, 2004 11:06
przez cathrine1
Nelly kochana jestes, ze tak mowisz. Jak juz bedzie wszystko ok, to padne spac na tydzien. dzwonilabym do nich co 5 minut, ale przeciez nie moge ludzi meczyc i stresowac. Pomysla, ze jakas pomylona. Uffff ale dzis zadzwonie chociaz raz :oops: 8)

PostNapisane: Pt lut 20, 2004 14:39
przez Ania z Poznania
Przecież wielu ludzi na forum pisze o podobnych problemach przy dokoceniu się, a potem zawsze jakoś się układa, albo następuje całkowita zgoda, albo przynajmniej "zawieszenie broni" (tak jak u mnie). A jakoś nie przypominam sobie, żeby ktoś pisał, że musi oddać kota, bo się nie dogadały.