Warszawa SM- CHORA ZBIERACZKA- problem trwa nadal...

W moim bloku żyje sobie chora psychicznie kobita, która ma ok. 30 kotów mnożących się ze sobą od wielu lat. Wspólnota postawiła jej ultimatum, grożąc sankcjami jak kotów nie zacznie ubywać - no i ubywa... koleżanka znalazła w ciągu ostatniego miesiąca 3 wyrzucone podrostki, wcześniej 2 kociaki, z których jeden do tej pory jest ciężko chory... część kotów trzyma też w mieszkaniu jednego z synów (podobno także regularnego pacjenta szpitali psychiatrycznych, odmawiającego stałego leczenia) na Mokotowie.
Temat jest trudny, babka nie wpuszcza nikogo i żadne środki perswazji do niej nie docierają
sąsiadki próbowały z nią wiele razy rozmawiać, bez rezultatu.
Rozmawiałam z koleżanką od znalezionych kociąt i opowiedziałam jej o dziwnym zdarzeniu, które miało miejsce na początku br. w rejonie mokotowskiego mieszkania baby- na poprzedniej torbie miałam naszywkę krytykującą rozmnażanie zwierząt, śmierdząca kocim moczem staruszka po jej przeczytaniu z paniką w oczach uciekła z autobusu na najbliższym przystanku... według słów koleżanki to mogła być ona.
Stąd moje pytanie do osób bardziej doświadczonych w takich sprawach- komu to zgłaszać, z kim rozmawiać, co robić?
Temat jest trudny, babka nie wpuszcza nikogo i żadne środki perswazji do niej nie docierają

Rozmawiałam z koleżanką od znalezionych kociąt i opowiedziałam jej o dziwnym zdarzeniu, które miało miejsce na początku br. w rejonie mokotowskiego mieszkania baby- na poprzedniej torbie miałam naszywkę krytykującą rozmnażanie zwierząt, śmierdząca kocim moczem staruszka po jej przeczytaniu z paniką w oczach uciekła z autobusu na najbliższym przystanku... według słów koleżanki to mogła być ona.
Stąd moje pytanie do osób bardziej doświadczonych w takich sprawach- komu to zgłaszać, z kim rozmawiać, co robić?
