Strona 1 z 8

Bardzo ciężkie dokocenie

PostNapisane: Śro cze 29, 2011 9:05
przez Ariadna1986
Witam,
piszę ponieważ wczoraj dokociłam swoją 3 letnią kocicę 10 tyg. maluchem. Ona jest po sterylce a maluch to przesłodki rosyjski długowłosy kocurek.
Od wczorajszego popołudnia kocica warczy, wyje, prycha, na kotka, na mnie na TŻa. Zachowuje się tak nawet jak poczuje zapach malucha. Odizolowaliśmy je na noc, ja z kocica w jednym pokoju, TŻ z maluchem w drugim. W nocy budziły mnie wrzaski kotki, warczenie. Rano troszkę się uspokoiła i dała nawet pogłaskać, zaczęła mruczeć. Po takim obrocie sytuacji postanowiliśmy pod kontrolą wypuścić malucha do mieszkania. Kocica weszła do pawlacza i z góry wszytsko obserwowała wydając dźwięki kota obdzieranego ze skóry. Nagle dostała takiego szału, że zaczęła sie miotać w pawlaczu jak w jakimś amoku, wyskoczyła na dół, sterroryzowała mnie i narzeczonego, czasem się tak zachowywała u weta, podobne dźwięki, syczenie, stulone uszy i irokez. No więc znów separacja, ja z jednym kotem w jednym pokoju, TŻ z drugim.

Nie wiem czy na razie lepiej je rozdzielić, bo po dzisiejszym ,,występie'' mojej kochanej kotki zaczęłam się jej bać, boję się, że nie utrzymam jej na rękach albo, że po prostu zrobi mi krzywdę. Miałam kiedyś taką sytuację u weta, tak mnie ugryzła, że skończyło się szyciem palca. Na co dzień kocica jest przytulanką, pieszczochą dlatego dziwię się, że aż tak emocjonalnie reaguje.
Odmawia jedzenia, pieszczot, nawet nie można koło niej przejść. Raz miauczy głosem pełnym żalu, wtedy podchodzę, miziam,mówię spokojnie a ona zaraz zaczyna wyć głosem furiatki.

Przeczytałam już tyle tematów o trudnym dokoceniu i mam nadzieję, że się uda. Nie przypuszczałam, że będzie to aż tak ciężkie. Płakać mi się chce, żal mi mojej kici, patrzy na mnie oczami pełnymi żalu, jednocześnie odmawia jakiegokolwiek kontaktu i wywołuje u mnie strach.

Re: Bardzo ciężkie dokocenie

PostNapisane: Śro cze 29, 2011 9:12
przez alix76
Spokojnie, to 1 doba, najtrudniejsza - z reguły po 4-5 dniach się normuje.
Pomysł z dokoceniem jest dobry. Kotka jedynaczka na początku może mieć focha - jakbyś przyprowadziła do domu drugiego TŻ-ta, pierwszy też by nie był zadowolony :twisted: .
Jeśli kotka tak nerwowo reaguje, to lepiej rozdzielić towarzystwo i przenosić wzajemnie zapachy - na rękach, szmatkach itp. Za jakiś czas ciekawość weźmie górę :wink: - wtedy pozwolić na kontakt, jak się zacznie awantura, znowu rozdzielić. I tak kilka dni :wink:
No i dopieszczać rezydentkę, niech się czuje ważna i kochana :ok: . Musi się teraz dostosować do trudnej sytuacji, niech ma w Tobie oparcie :ok:

Re: Bardzo ciężkie dokocenie

PostNapisane: Śro cze 29, 2011 9:16
przez Ariadna1986
Strasznie chciałabym ją przytulić, wymiziać, ale chyba muszę poczekać aż troszkę foch puści :).

Uff no nic, trzeba zacisnąć zęby, uruchomić pokłady cierpliwości, oby się udało.
Dziękuję za dobre słowo, ja chyba też potrzebuję wsparcia :)

Re: Bardzo ciężkie dokocenie

PostNapisane: Śro cze 29, 2011 9:22
przez Wawe
alix76 pisze:Spokojnie, to 1 doba, najtrudniejsza - z reguły po 4-5 dniach się normuje.
Pomysł z dokoceniem jest dobry. Kotka jedynaczka na początku może mieć focha - jakbyś przyprowadziła do domu drugiego TŻ-ta, pierwszy też by nie był zadowolony :twisted: .
Jeśli kotka tak nerwowo reaguje, to lepiej rozdzielić towarzystwo i przenosić wzajemnie zapachy - na rękach, szmatkach itp. Za jakiś czas ciekawość weźmie górę :wink: - wtedy pozwolić na kontakt, jak się zacznie awantura, znowu rozdzielić. I tak kilka dni :wink:
No i dopieszczać rezydentkę, niech się czuje ważna i kochana :ok: . Musi się teraz dostosować do trudnej sytuacji, niech ma w Tobie oparcie :ok:


Dokładnie tak jak pisze Alix. Tymczasowo zamknęłabym malucha w oddzielnym pomieszczeniu (choćby w łazience), głaskała naprzemiennie, wymieniała kocyki, pozwalała wąchać i burczeć przez szparę lub kratkę w drzwiach. Czasami zabrać malucha na chwilę na pokoje, a kotce pozwolić wejść do łazienki. Po kilku dniach spróbować zrobić "kontrolowane spotkanie".

A oprócz dopieszczania (koniecznie!) może by zafundować rezydentce coś łagodnego na uspokojenie (np. Kalm Aid) i zakupić Feliway'a (?)

Re: Bardzo ciężkie dokocenie

PostNapisane: Śro cze 29, 2011 9:32
przez ezzme
Ariadna1986 pisze:Strasznie chciałabym ją przytulić, wymiziać, ale chyba muszę poczekać aż troszkę foch puści :).

Uff no nic, trzeba zacisnąć zęby, uruchomić pokłady cierpliwości, oby się udało.
Dziękuję za dobre słowo, ja chyba też potrzebuję wsparcia :)

dołączę do grupy wsparcia :) przede wszystkim spokojnie i nie załamywać się (pierwsza doba jest chyba najtrudniejsza dla kotów i dla ludzi też :wink: ) będzie dobrze
też jestem na etapie dokocenia, chociaż układ trochę inny, i czasem się zastanawiam po jaką cholerą?!

Re: Bardzo ciężkie dokocenie

PostNapisane: Śro cze 29, 2011 9:34
przez Ariadna1986
Myślałam o Feliway'u, zobaczę czy u mnie w mieście jest dostępny, jeśli nie to zamówię w Zooplusie.
Wlaśnie zobaczyłam, że Borys (maluch) ma troszkę brudne uszka. Dobrze, że mam Oridermyl po mojej kocicy, bo chyba wygląda mi to na lekki atak świerzbowca.

Trzymajcie kciuki, jak się uda ( musi, nie biorę innej opcji pod uwagę) obfotografuję towarzycho i się pochwalę. :)

Re: Bardzo ciężkie dokocenie

PostNapisane: Śro cze 29, 2011 9:35
przez alix76
Ja zawsze w 3 dobie po przyjęciu nowego tymczasa ma ostry spadek formy :ok:

Re: Bardzo ciężkie dokocenie

PostNapisane: Śro cze 29, 2011 9:58
przez patkazal
Ja przerabiam to samo.. Wrzaski jakby ktoś kota obdzierał ze skóry są na porządku dziennym.. Dokacamy do 5-letniej schroniskowej kotki (nadal dziczka) ok 1,5 rocznego ślepaczka - wczoraj mieliśmy pierwsze spotkanie po wcześniejszej wymianie zapachów.. On jest niesamowicie spokojny, a ona histeryzuje jak tylko może :roll:

Kciuki wielkie :ok:

Mam nadzieję, że i Tobie i nam się uda ;)

Re: Bardzo ciężkie dokocenie

PostNapisane: Śro cze 29, 2011 10:03
przez Ariadna1986
patkazal pisze: On jest niesamowicie spokojny, a ona histeryzuje jak tylko może :roll: )


U mnie dokładnie tak samo, maluch biega, podskakuje, nie bardzo reaguje na jej wrzaski, a ona jak traktoro-syrena.

Re: Bardzo ciężkie dokocenie

PostNapisane: Śro cze 29, 2011 10:03
przez ASK@
Uda się, uda...
Nie ma innej możliwości. Za szybko koty przedstawiliście sobie. Powinny byc izolowane od początku i przenoszone zapachy. Dokładnie tak jak napisały dziewczyny. To jak z dzieći strszakami.Mało które jest zadowolone z berbecia w pieluchach.
Cierpliowści :ok:

Re: Bardzo ciężkie dokocenie

PostNapisane: Śro cze 29, 2011 10:19
przez Ariadna1986
ASK@ pisze:Uda się, uda...
Nie ma innej możliwości. Za szybko koty przedstawiliście sobie. Powinny byc izolowane od początku i przenoszone zapachy. Dokładnie tak jak napisały dziewczyny. To jak z dzieći strszakami.Mało które jest zadowolone z berbecia w pieluchach.
Cierpliowści :ok:


Przenosiłam zapachy już wcześniej, mój Borys urodził się kotom mojego Taty, więc za każdym razem jak byłam u niego to przywoziłam ściereczki ,,natarte'' Borysem, cudawianki wyczyniałam, dawalam do wąchania, tarłam nimi kanapę, ech .........

Re: Bardzo ciężkie dokocenie

PostNapisane: Śro cze 29, 2011 10:24
przez alix76
To jak ochłoniesz po dokoceniu, to pomyśl o sterylizacji kotów u Taty - jak widzisz na forum kociaków zatrzęsienie, gorzej z domami dla nich :(
No i relacjonuj postępy, my tu jak na szpilkach :wink:

Re: Bardzo ciężkie dokocenie

PostNapisane: Śro cze 29, 2011 10:27
przez ASK@
Ariadna1986 pisze:
ASK@ pisze:Uda się, uda...
Nie ma innej możliwości. Za szybko koty przedstawiliście sobie. Powinny byc izolowane od początku i przenoszone zapachy. Dokładnie tak jak napisały dziewczyny. To jak z dzieći strszakami.Mało które jest zadowolone z berbecia w pieluchach.
Cierpliowści :ok:


Przenosiłam zapachy już wcześniej, mój Borys urodził się kotom mojego Taty, więc za każdym razem jak byłam u niego to przywoziłam ściereczki ,,natarte'' Borysem, cudawianki wyczyniałam, dawalam do wąchania, tarłam nimi kanapę, ech .........
Co innego przenosić tylko zapachy a co innego mieć dzieciaka u siebie. To całkiem inna wersja.

Myśle,ze pomyślicie o kastracji kotów.Taty też.

Re: Bardzo ciężkie dokocenie

PostNapisane: Śro cze 29, 2011 10:38
przez Ariadna1986
[/quote]Co innego przenosić tylko zapachy a co innego mieć dzieciaka u siebie. To całkiem inna wersja.

Myśle,ze pomyślicie o kastracji kotów.Taty też.[/quote]


Moja jest po sterylce, koty Taty, też już po. Ojciec został wykastrowany po pokryciu matki a ona miała sterylkę jak tylko lekarz pozwolił. Cały miot znalazł szczęśliwe domki.
Bez obaw, moja rodzina jest mocno uświadomiona w tych kwestiach, nawet zabieraliśmy wsiowe kotki sąsiadów na akcje sterylizacyjne.

Re: Bardzo ciężkie dokocenie

PostNapisane: Śro cze 29, 2011 10:49
przez KOTEK1988
:ok: za dokocenie,a tak na początku się zastanawiałam co za"rosyjski niebieski długowłosy" :lol: :ok: