
Kociąt było 4, dwa zostały zabite przez sąsiada, który stwierdził, że kocięta mają padaczkę i trzeba je dobić

A teraz do sedna. Chodzi o to, że kotki, które mieszkają u mnie są w jakiś sposób "niepełnosprawne". Od maleńkości nie były w stanie utrzymać równowagi, przewracały się, gdy chciały gdzieś biec i ogólnie miały problemy z koordynacją.
Nasza weterynarz powiedziała, że prawdopodobnie kotka doznała jakiegoś urazu mechanicznego podczas ciąży i stąd te problemy. Uwierzyliśmy jej na słowo i po prostu zajęliśmy się kotkami najlepiej jak potrafimy. Ostatnio jednak zaczęłam mieć wątpliwości co do diagnozy. Szara kicia ogólnie radzi sobie lepiej, czasami tylko miewa "zachwiania" i się przewraca oraz skacze na meble wręcz jak słoń (nie umie dobrze ocenić odległości), ale w ciągu ostatnich tygodni jakby jej się pogorszyło. częściej się przewraca, spada z impetem z mebli itp.
Ruda od początku była straszną kaleką. Ma "sztywne" tylne łapy, chodzi powoli, przewraca się, kiedy się myje, nie skacze praktycznie wcale. Wygląda to trochę tak, jakby miała tylne łapy za długie i za sztywne, żeby normalnie się poruszać. Jak gdzieś biegnie to często robi fikołka do przodu i później tak leży...
Telefon do weterynarza nic nie dał. Wszyscy twierdzą, że nic nie da się zrobić... (mieszkam w małym mieście i za dużego wyboru nie mam). Chciałabym zabrać kotki do jakiegoś lepszego weterynarza, zrobić może tomografię i inne potrzebne badania, ale jest to dla mnie spory wydatek i dlatego proszę was o opinie. Może ktoś wie, ma jakieś podejrzenia, co może dolegać kotkom?
Z góry dziękuję za odpowiedzi.